Błagam was linki do swoich blogów zostawiajcie w zakładce SPAM, będzie mi łatwiej. Jesli macie nowe rozdziały nie piszcie mi o tym pod rozdziałem moim tylko w tej zakładce właśnie... Z góry dziękuje.
Isabell :*
środa, 27 lutego 2013
Rozdział 43
Wszyscy siedzieli w ogrodzie na ławce patrząc jak Przemek bawi się na nowym placu zabaw.
- Wiecie co, tak tu u was fajnie żeby chyba się przeprowadzę - śmiał się Mitchell
- Właśnie, spodziewajcie się nas na Sylwestra! - podtrzymywał żarty Mario
- No na pewno, nie zapędzajcie się tak - zgasił ich Kuba
- Od czasu do czasu na kawę nie ma sprawy - Iza podała ciasto i usiadła obok Kuby, a ten objął ja ramieniem
- Hmm to tak co dwa dni haha
- Oj Natalia
- Ej skoro wy macie nowy dom, to co zrobiliście z poprzednim? - zaciekawił się Wojtek
- No właśnie Kuba - zwróciła się Iza
- Jest na razie w stanie spoczynku - uśmiechnął się szeroko.
Z pokoju Gabi dobiegał płacz, Iza chciała wstać żeby iść do niej ale uprzedził ja Wojtek który pobiegł jak szalony. Iza ze zdziwieniem usiadła z powrotem, a wszyscy zaczęli się śmiać.
- Kuba, a może Wojtka poprosimy na chrzestnego Gabi?
- To świetny pomysł, widać że szleje za nią - wszyscy zaczęli się śmiać
- To jak tylko przyjdzie to go poprosimy.
Na Wojtka czekali bardzo długo, wszyscy zastanawiali się co on tak robi z Gabrysią, po 20 minutach przyszedł z mała na rękach.
- Popatrzcie jak słodko wygląda - Wojtek pokazał jak mała był ubrana. Miała na sobie body w długim rękawem z logiem Arsenalu i czapeczkę również.
- Ej ej! Ona jest kibicem tatusia! - oburzył sie Kuba
- No właśnie, Wojtek chcieli byśmy Cię prosić żebyś został ojcem chrzestnym Gabrysi
Wojtka zatkało, nie wiedział co ma powiedzieć, stał jak wryty. Po chwili udało mu sie wydusić jakiekolwiek słowa.
- Zgadzasz się? - zapytał Kuba
- Tak tak tak tak! Nawet nie wiecie jak się cieszę! Dzięki dzięki! Będziesz najszczęśliwszym dzieckiem na świecie, będę cię obsypywał różnymi prezentami najlepszymi!
- Ha ha bez przesady
- Ale ja nie przesadzam!
- A ja?! - do rozmowy wtrącił się Przemek
- No ciebie też - uśmiechnął się do niego Wojtek
- Tio dobźe! A dźe wujek Jobejt?
Wszyscy zamilczeli, nikt nie wiedział jak odpowiedzieć Przemkowi na to pytanie.
- No wiesz Przemuś - zaczął Kuba - wujek Robert jest teraz w... lepszym świecie
- Aha czyji?
- Czyli jest tam na górze - wskazał na niebo
W tym samym momencie z kuchni dobiegał dźwięk telefonu Izy, od razu pobiegła odebrać. Ku jej zdziwieniu był to Paweł.
- Halo? Paweł?! gdzie ty się podziewasz?!
- Przepraszam ale nie mogłem... musiałem wyjechać.
- Ale co się stało?
- Nie mogę Ci powiedzieć nie chce Cię narażać
- Ale...
- Nie pytaj, znasz już wyniki?
- Nie poprosiłam żeby wysłali do domów.
- Okej dzięki cześć
- Pocze... - Iza nie dokończyła po się rozłączył. Okno kuchni wychodziło prosto na ulicę, więc Iza odruchowo spojrzała przez nie, przy parkanie stał jakiś facet. Po dłuższym przyjrzeniu się Iza poznała faceta. Był to...
------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że taki krótki ale jestem chora i nie daje rady siedzieć tyle przed komputerem niestety :( Mam nadzieje że was zaciekawiłam tym co teraz napisałam u że będziecie czytać. Mile widziane są także komentarze :D
Jak myślicie kogo Iza zobaczyła? Piszcie w komentarzach! Chętnie poczytam :3
- Wiecie co, tak tu u was fajnie żeby chyba się przeprowadzę - śmiał się Mitchell
- Właśnie, spodziewajcie się nas na Sylwestra! - podtrzymywał żarty Mario
- No na pewno, nie zapędzajcie się tak - zgasił ich Kuba
- Od czasu do czasu na kawę nie ma sprawy - Iza podała ciasto i usiadła obok Kuby, a ten objął ja ramieniem
- Hmm to tak co dwa dni haha
- Oj Natalia
- Ej skoro wy macie nowy dom, to co zrobiliście z poprzednim? - zaciekawił się Wojtek
- No właśnie Kuba - zwróciła się Iza
- Jest na razie w stanie spoczynku - uśmiechnął się szeroko.
Z pokoju Gabi dobiegał płacz, Iza chciała wstać żeby iść do niej ale uprzedził ja Wojtek który pobiegł jak szalony. Iza ze zdziwieniem usiadła z powrotem, a wszyscy zaczęli się śmiać.
- Kuba, a może Wojtka poprosimy na chrzestnego Gabi?
- To świetny pomysł, widać że szleje za nią - wszyscy zaczęli się śmiać
- To jak tylko przyjdzie to go poprosimy.
Na Wojtka czekali bardzo długo, wszyscy zastanawiali się co on tak robi z Gabrysią, po 20 minutach przyszedł z mała na rękach.
- Popatrzcie jak słodko wygląda - Wojtek pokazał jak mała był ubrana. Miała na sobie body w długim rękawem z logiem Arsenalu i czapeczkę również.
- Ej ej! Ona jest kibicem tatusia! - oburzył sie Kuba
- No właśnie, Wojtek chcieli byśmy Cię prosić żebyś został ojcem chrzestnym Gabrysi
Wojtka zatkało, nie wiedział co ma powiedzieć, stał jak wryty. Po chwili udało mu sie wydusić jakiekolwiek słowa.
- Zgadzasz się? - zapytał Kuba
- Tak tak tak tak! Nawet nie wiecie jak się cieszę! Dzięki dzięki! Będziesz najszczęśliwszym dzieckiem na świecie, będę cię obsypywał różnymi prezentami najlepszymi!
- Ha ha bez przesady
- Ale ja nie przesadzam!
- A ja?! - do rozmowy wtrącił się Przemek
- No ciebie też - uśmiechnął się do niego Wojtek
- Tio dobźe! A dźe wujek Jobejt?
Wszyscy zamilczeli, nikt nie wiedział jak odpowiedzieć Przemkowi na to pytanie.
- No wiesz Przemuś - zaczął Kuba - wujek Robert jest teraz w... lepszym świecie
- Aha czyji?
- Czyli jest tam na górze - wskazał na niebo
W tym samym momencie z kuchni dobiegał dźwięk telefonu Izy, od razu pobiegła odebrać. Ku jej zdziwieniu był to Paweł.
- Halo? Paweł?! gdzie ty się podziewasz?!
- Przepraszam ale nie mogłem... musiałem wyjechać.
- Ale co się stało?
- Nie mogę Ci powiedzieć nie chce Cię narażać
- Ale...
- Nie pytaj, znasz już wyniki?
- Nie poprosiłam żeby wysłali do domów.
- Okej dzięki cześć
- Pocze... - Iza nie dokończyła po się rozłączył. Okno kuchni wychodziło prosto na ulicę, więc Iza odruchowo spojrzała przez nie, przy parkanie stał jakiś facet. Po dłuższym przyjrzeniu się Iza poznała faceta. Był to...
------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że taki krótki ale jestem chora i nie daje rady siedzieć tyle przed komputerem niestety :( Mam nadzieje że was zaciekawiłam tym co teraz napisałam u że będziecie czytać. Mile widziane są także komentarze :D
Jak myślicie kogo Iza zobaczyła? Piszcie w komentarzach! Chętnie poczytam :3
poniedziałek, 25 lutego 2013
Rozdział 42
- Gdzie nasz jubilat? - wyłonił twarz zza paczek
- Wojtek co ty tu... - zaczął Kuba
- Sory ale to jest ciężkie - przerwał Kubie
- Tak tak już go wołam - Iza pobiegła po Przemka do sali gdzie bawiły się dzieciaki. Chwile później Iza wróciła z Przemkiem.
- Wojtiek! - Przemek rzucił się na Wojtka a ten przewrócił się z paczkami
- Hahaha ciapa! - do rozmowy wparował Piszczek
- Piszczu! - spojrzał złowrogo Wojtek który próbował się podnieść
- Maś dja mje pjezeńty?
- I to nie mało
Wszyscy przeszli do salonu, Wojtek i Przemek po kolei rozpakowywali prezenty. Przemek naj bardziej ucieszył się z piłki Arsenalu z podpisem całej drużyny, stroju piłkarskiego Arsenalu i rękawic bramkarskich. Dostał jeszcze czapkę i inne gadżety.
- Iza
- Tak Wojtek?
- Gdzie jest mała?
- Chodzi o Gabrysię?
- Gaba. Świetne imię, nie to co Wojtek ale...
- Dziewczynce nie damy na imię Wojtek
- Dobra dobra, gdzie Gabi
Iza zaprowadziła Wojtka do pokoju Gabrysi gdzie grzecznie leżała i patrzyła na wiszące zabawki nad łóżeczkiem.
- Hej mała - Wojtek podszedł do łóżeczka - Mam coś dla ciebie - Gabrysia zaczęła się uśmiechać i ślinić na widok Wojtka
- Widzisz co ty masz takiego w sobie że każde nasze dziecko jak tylko Cię zobaczy od razu się w tobie zakochuje? - Kuba wszedł do pokoju
- Mam urok osobisty - uśmiechnął się szeroko
- Chcesz wziąć ją za ręce? - Iza grzecznie zapytała
- Jakbym mógł to tak
Iza podniosła Gabrysię i podała delikatnie Wojtkowi. Spojrzał na nią i patrzył tak przez chwilę.
- Tylko jej nie upuść - milczenie przerwał Kuba - Bo jak ją upuścisz to ja Cię upuszczę ale ze skarpy! Pamiętaj!- powiedział stanowczo
Gabrysia Wojtkowi usnęła na rękach, delikatnie ją położył został jeszcze przez chwilę i wrócił na imprezę. Trwała ona do wieczora dopóki dzieciaków nie pozabierali rodzice. Po godzinie 20 impreza się rozkręciła. Kuba wyjął alkohol, wino. Przemek i Gabrysia poszli spać. Wszyscy bawili się świetnie, Marco i Mario wyznawali sobie miłość, Roman, Sebastian, Marcel i Mats tańczyli we czwórkę przytuleni do siebie, Mitchell, Morizt i Leonardo śpiewali, a raczej fałszowali, Felipe leżał pod kanapą i spał, a Kuba i Piszczek żalili się sobie nawzajem. Jedyne trzeźwe były Natalia i Iza które siedziały w kuchni i gadały ze sobą o chłopakach, ciuchach. W tym samym momencie do kuchni wszedł Marco:
- Kochane dziewczyny! - podszedł do nich i pocałował w policzek i osunął sie na szafki.
- Haha Marco więcej nie pijesz! - śmiała się z niego Natalia, Marco nie usłyszał nic bo zasnął jak menel pod sklepem.
Chłopaki pousypiali w salonie, w ogrodzie na ławkach, kuchni jak Marco, a Mario usnął w łazience w wannie. Dziewczyny poszły na górę i położyły się u niej w sypialni. Rano wszyscy jeszcze spali a Gabrysia płakała w swoim pokoju, Iza weszła do niej i ku jej zaskoczeniu mała bawił Wojtek który stał trzeźwo na nogach.
- Wojtek?
- Cii chyba jest głodna
- To daj nakarmię ją - Iza wzięła Gabę i nakarmiła, oddała ją Wojtkowi który się z nią bawił. Iza zeszła na dół zrobić śniadanie ale nie dała rady dojść do do kuchni bo przeszkadzały jej leżący piłkarze na podłodze i porozrzucane butelki. Ogarnęła trochę i zaczęła robić masowe śniadanie jak dla wojska.
- Błagam woody! - z pod stołu wyłonił się Marco
- O boże jak mnie przestraszyłeś!
- Błagam nie krzycz! - prosił Marco
Iza podała szklankę wody Reusowi a, ten z powrotem usnął pod stołem. Iza zrobiła kanapki dla wszystkich, w oddzielnym dzbanku kawę i herbatę, wyniosła to wszystko na dwór gdzie była piekna pogoda.
- WSTAWAĆ! - krzyknęła stojąc w salonie. Wszyscy poderwali się na równe nogi łapiąc się za głowy. - Śniadanie na dworze! Dla pierwszej osoby która znajdzie się na dworze tabletka na kaca! - Wszyscy ruszyli w stronę podwórka, usiedli na krzesłach i zaczęli zajadać się kanapkami i pić kawę masowo.
- To był żart, tabletkę mam dla każdego - Iza podeszła do każdego po kolei ze szklankami wody i podała. Wszyscy piłkarze zjedli śniadanie dziękując Izie za nie i za tabletki na kaca, i pojechali do domu. Zostali tylko Marco z Natalią, Mario, Wojtek i Mitchell.
-----------------------------------------------------------------------------
Tak jak obiecałam dodaje cały dom Błaszczykowskich :D Mam nadzieje że podobał się rozdział i zapraszam baaardzo serdecznie do komentowania!
Salon Błaszczykowskich |
Kuchnia |
Dolna łazienka |
Pokój Przemka |
Pokój Gabrysi |
Sypialnia Błaszczykowskich |
Dom z zewnątrz |
Plac zabaw |
Ogród |
http://zagubionawewlasnymswiecie.blogspot.com/2013/02/9.html
niedziela, 24 lutego 2013
Rozdział 41
Przez cały tydzień Iza próbowała się dodzwonić do Pawła lecz bez skutku.
- Kuba, Kubaa, - Iza próbowała wołać Kubę który był na górze - Kuba! JAKUB!
Iza wkurzyła się i weszła na górę, weszła do wszystkich pokoi ale w żadnym Kuby nie było. Postanowiła że zadzwoni do Łukasza żeby zapytać gdzie jest Kuba.
- Halo? Iza?
- Cześć Łukasz, mam pytanie.
- Mów szybko
- Nie wiesz gdzie jest Kuba?
- Męża zgubiłaś?
- Tak jakby
- Nie wiem, nie dzwonił do mnie, ani nie przyszedł.
- To nic dzięki pa
- No pa - rozłączył się Piszczek
Iza postanowiła zadzwonić do Kuby kolejny raz mając nadzieje że tym razem odbierze. Nie pomyliła się po 4 sygnałach odebrał uradowany.
- Cześć kochanie - Kuba odebrał roześmiany
- Gdzie ty jesteś?!
- Ale nie krzycz proszę nie denerwuj się
- Jak mam się nie denerwować?! Nic mi nie mówisz i wychodzisz!
- Ale spokojnie. Za 30 minut przyjedzie po was Marco ubierzcie się jakoś ładnie
- Kuba, o czym ty mówisz? Gdzie ty jesteś? Czemu mamy... - nie dokończyła
- Nie zadawaj więcej pytań, bądźcie gotowi za 30 minut. Paa - rozłączył się Iza nie dała rady już nic powiedzieć. Tak jak Kuba kazał ubrała dzieci. Gabrysię w to , a Przemka w to punktualnie 30 minut później przyjechał Marco. Zadzwonił do drzwi Iza poszła otworzyć.
- Hej - odpowiedział i wszedł do środka
- Cześć, nie wiesz co Kuba kombinuje?
- Wiem
- To mów!
- Nie
- Oj Marco!!
- Nie zmusisz mnie - Marco zrobił kłódkę na buzi
- No wiesz co - Iza udała focha
- Oj nie fochaj się, nie mogę obiecałem Kubie że nic nie powiem. Daj Gabrysię i jedziemy.
Iza dała nosidełko Marco, wzięła swoją torbę i Przemka. Wsiedli do samochodu Reusa i odjechali. Jechali 20 minut, Marco wyciągnął telefon i wybrał numer.
- Widzę koguta i kurę - i się rozłączył
- Co widzisz?
- Gdźe kuja?! - Przemek kręcił sie na foteliku w poszukiwaniu kury
- Co? nie ważne - Iza widziała jak Marco sam uśmiechał się pod nosem
Marco całą drogę nic nie mówił. podjechali pod jakiś duży dom z pięknym ogrodem i placem zabaw.
- Marco? Gdzie my jesteśmy?- zapytała wychodząc z samochodu
- Chodźcie za mną, znaczy przede mną, oj po prostu chodźcie.
Iza z Przemkiem ruszyli do przodu, a Marco z Gabrysią w nosidełku szli za nimi.
- Czekaj! - krzyknął Marco
- Na co? - Iza się zdezorientowała
- Niech Przemek otworzy drzwi
- Jaaaa! - Przemek krzyczał i poleciał do drzwi.
Otworzył je z impetem aż się odbiły od ściany a z każdego konta wyskoczyli wszyscy nasi znajomi śpiewając "Sto lat Przemek"
- O boże... - Iza westchnęła
Przemek dostał furę prezentów, z których był bardzo zadowolony, zapomniał o gościach i zajął się dzieciakami z przedszkola którym Kuba urządził im w drugim pokoju imprezę "baby" a dorośli bawili się w salonie, impreza była bardzo udana byli wszyscy piłkarze BvB oraz trener. Kuba poprosił Izę na stronę.
- Podoba Ci się tutaj? - zaczął Kuba
- Bardzo jest dużo miejsca śliczny ogród i w ogóle bosko
- To się cieszę bo to nasz nowy dom
- Ale..
- Mówiłaś że Ci się podoba - uśmiechnął się Kuba i chwilę później Iza rzuciła mu się na szyję ze szczęścia i zaczęła go namiętnie całować. W tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Iza poszła otworzyć. W drzwiach stał...
---------------------------------------------------------------------
Podoba wam się rozdział? Jeśli tak zostaw po sobie komentarz! Mam dla wam małą grę :D
2 komentarze - nowy salon Błaszczykowskich
4 komentarze - kuchnia + łazienka
6 komentarzy - pokój Przemka i Gabrysi
8 komentarzy - pokój Błaszczykowskich
10 komentarzy - dom z zewnątrz + nowy ogród i plac zabaw
- Kuba, Kubaa, - Iza próbowała wołać Kubę który był na górze - Kuba! JAKUB!
Iza wkurzyła się i weszła na górę, weszła do wszystkich pokoi ale w żadnym Kuby nie było. Postanowiła że zadzwoni do Łukasza żeby zapytać gdzie jest Kuba.
- Halo? Iza?
- Cześć Łukasz, mam pytanie.
- Mów szybko
- Nie wiesz gdzie jest Kuba?
- Męża zgubiłaś?
- Tak jakby
- Nie wiem, nie dzwonił do mnie, ani nie przyszedł.
- To nic dzięki pa
- No pa - rozłączył się Piszczek
Iza postanowiła zadzwonić do Kuby kolejny raz mając nadzieje że tym razem odbierze. Nie pomyliła się po 4 sygnałach odebrał uradowany.
- Cześć kochanie - Kuba odebrał roześmiany
- Gdzie ty jesteś?!
- Ale nie krzycz proszę nie denerwuj się
- Jak mam się nie denerwować?! Nic mi nie mówisz i wychodzisz!
- Ale spokojnie. Za 30 minut przyjedzie po was Marco ubierzcie się jakoś ładnie
- Kuba, o czym ty mówisz? Gdzie ty jesteś? Czemu mamy... - nie dokończyła
- Nie zadawaj więcej pytań, bądźcie gotowi za 30 minut. Paa - rozłączył się Iza nie dała rady już nic powiedzieć. Tak jak Kuba kazał ubrała dzieci. Gabrysię w to , a Przemka w to punktualnie 30 minut później przyjechał Marco. Zadzwonił do drzwi Iza poszła otworzyć.
- Hej - odpowiedział i wszedł do środka
- Cześć, nie wiesz co Kuba kombinuje?
- Wiem
- To mów!
- Nie
- Oj Marco!!
- Nie zmusisz mnie - Marco zrobił kłódkę na buzi
- No wiesz co - Iza udała focha
- Oj nie fochaj się, nie mogę obiecałem Kubie że nic nie powiem. Daj Gabrysię i jedziemy.
Iza dała nosidełko Marco, wzięła swoją torbę i Przemka. Wsiedli do samochodu Reusa i odjechali. Jechali 20 minut, Marco wyciągnął telefon i wybrał numer.
- Widzę koguta i kurę - i się rozłączył
- Co widzisz?
- Gdźe kuja?! - Przemek kręcił sie na foteliku w poszukiwaniu kury
- Co? nie ważne - Iza widziała jak Marco sam uśmiechał się pod nosem
Marco całą drogę nic nie mówił. podjechali pod jakiś duży dom z pięknym ogrodem i placem zabaw.
- Marco? Gdzie my jesteśmy?- zapytała wychodząc z samochodu
- Chodźcie za mną, znaczy przede mną, oj po prostu chodźcie.
Iza z Przemkiem ruszyli do przodu, a Marco z Gabrysią w nosidełku szli za nimi.
- Czekaj! - krzyknął Marco
- Na co? - Iza się zdezorientowała
- Niech Przemek otworzy drzwi
- Jaaaa! - Przemek krzyczał i poleciał do drzwi.
Otworzył je z impetem aż się odbiły od ściany a z każdego konta wyskoczyli wszyscy nasi znajomi śpiewając "Sto lat Przemek"
- O boże... - Iza westchnęła
Przemek dostał furę prezentów, z których był bardzo zadowolony, zapomniał o gościach i zajął się dzieciakami z przedszkola którym Kuba urządził im w drugim pokoju imprezę "baby" a dorośli bawili się w salonie, impreza była bardzo udana byli wszyscy piłkarze BvB oraz trener. Kuba poprosił Izę na stronę.
- Podoba Ci się tutaj? - zaczął Kuba
- Bardzo jest dużo miejsca śliczny ogród i w ogóle bosko
- To się cieszę bo to nasz nowy dom
- Ale..
- Mówiłaś że Ci się podoba - uśmiechnął się Kuba i chwilę później Iza rzuciła mu się na szyję ze szczęścia i zaczęła go namiętnie całować. W tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Iza poszła otworzyć. W drzwiach stał...
---------------------------------------------------------------------
Podoba wam się rozdział? Jeśli tak zostaw po sobie komentarz! Mam dla wam małą grę :D
2 komentarze - nowy salon Błaszczykowskich
4 komentarze - kuchnia + łazienka
6 komentarzy - pokój Przemka i Gabrysi
8 komentarzy - pokój Błaszczykowskich
10 komentarzy - dom z zewnątrz + nowy ogród i plac zabaw
Mała Gabrysia 1 miesiąc |
Przemek 4 lata |
sobota, 23 lutego 2013
Rozdział 40
3 dni minęły jak mrugnięcie okiem. Do Izy zadzwoniła pani doktor że wyniki są już do odebrania. Od razu zadzwoniła do Pawła, ale ten nie odbierał. Postanowiła że poczeka kilka godzin i zadzwoni do niego bo może ma trening.
- Nie mogę dodzwonić się do Pawła
- Spokojnie może ma trening - odpowiedział Kuba grając z Przemkiem na PS3
- Denerwuje się
- Iza spokojnie, nie możesz się denerwować
- Może już wystarczy tych gier? Może pójdziecie na spacer?
- Śpaćej?
- Tak, weź tatusia i idźcie na basen
- Baśeń! Tatio moźemy?
- A masz strój na basen? - zapytał Kuba odkładając dżojstik
- Ma strój, był na basenie ze mną jak wy trenowaliście
- Aaa no okej, aa gdzie tu jest najbliższy basen? - Kuba nie znając miasta zapytał patrząc na Izę
- Na Jagiellońskiej! - krzyknęła Iza wchodząc do toalety - Aaaaaa!
- Co się stało? - Kuba przeraził się i szybko pobiegł do łazienki
- Kuba, boli aaa, wody mi odeszły! Kuba ja rodzę!
- Już spokojnie, wstań, i jedziemy do szpitala
Kuba szybko z Izą zszedł do recepcji pytając gdzie tu jest najbliższy szpital, okazało się że tuż za rogiem. Do szpitala dotarli w 5 minut.
- Lekarza! - krzyczał Kuba niosąc na rękach Izę - Moja żona rodzi!
- Proszę położyć ją tutaj - pielęgniarka zawiozła ją na sale porodową, - Chce pan być przy porodzie?
- Nie! aaa - krzyknęła Iza
- Lepiej będzie jak poczekam tutaj.
Poród się zaczął, Kuba zadzwonił po mamę Bożenę żeby zabrała Przemka. Kuba czekał 5 godzin przed salą, razem z drugim ojcem, który czekał na korytarzu.
- Pierwsze dziecko? - zapytał nieznajomy facet Kubę
- Drugie - odpowiedział - A twoje?
- Pierwsze
- Spokojnie będzie dobrze
W tym momencie wyszedł lekarz z sali porodowej.
- Panie doktorze co z moją żoną? - poderwał się Kuba
- Niestety pana żona, doznała poważnych obrażeń podczas noszenia ciąży, nie udało nam się jej odratować, przykro mi
Kuba po tych słowach usiadł na krześle chowając głowę w ręce. Nie wierzył własnym uszom. Z zamyśleń wyrwał go głos pielęgniarki.
- Pan Błaszczykowski?
- Tak to ja - podniósł się z krzesła cały zapłakany
- Czemu pan płacze? Trzeba się cieszyć
- Mam się cieszyć że straciłem żonę?!
- Ale to chyba jakaś pomyłka. Pana żona jest w świetnym stanie, dziecko również. Chce pan się z nimi zobaczyć?
- Ale... Tak!
- To proszę za mną
Pielęgniarka zaprowadziła Kubę do sali gdzie leżała Iza i trzymała na rękach dziecko.
- Iza? - Kuba wszedł do sali pytając niepewnie
- Kubuś! Zobacz - ucieszyła się widząc Kubę i wskazując na dziecko
- Dziewczynka?
- Tak - Iza wyszczerzyła zęby - Płakałeś?
- To nic - Kuba ocierał oczy - Jak ją nazwiemy?
- Może Oliwia?
- Oliwia, może Julka?
- Nie... hmm Gabriela
- Gabrysia - Iza spojrzała na śpiące dziecko - Witaj na świecie Gabi
Kuba jeszcze chwile rozmawiał z Izą, i wróciła po Przemka do mamy.
~Trzy dni później~
Dzisiaj Kuba odbierał Izę ze szpitala. Przyjechał po nią z Przemkiem o 11. Była już gotowa do wyjścia.
- Witaj słońce - Kuba wszedł do sali i dał buziaka Izie
Przemek podszedł do łóżka gdzie stał fotelik i bacznie przyglądał się dziecku co w nim spało.
- To twoja siostrzyczka - Kuba podszedł do Przemka
- Wojałem bjata!
- Ale siostra też fajna?
- Moźe byś
- Zbieramy się? - Iza wstała z łóżka.
- Ta tak już
- Weźmiesz małą? - Iza spojrzała na Kubę
- Pewnie - uśmiechnął się wziął fotelik i wyszedł z sali
Iza wzięła Przemka za rękę i zrobiła to samo. 10 minut później byli już w hotelu. Oczywiście pani Bożena przyjechała zobaczyć się z wnuczką. Iza bez skutecznie próbowała dodzwonić się do Pawła ale ten nadal nie odbierał. Sama nie mogła odebrać wyników, więc zadzwoniła do szpitala i poprosiła o odesłanie wyników pod wskazane adresy.
Tydzień później cała czwórka wróciła do Dortmundu, gdyż Kuba zaczynał treningi.
------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że się podoba :) Nie wiem kiedy dodam następny niestety. Jeśli już przeczytałeś to zostaw komentarz :D Na pewno doda mi to siły do pisania :D Z góry dziękuje. Następny rozdział jak będzie 7 komentarzy!
- Nie mogę dodzwonić się do Pawła
- Spokojnie może ma trening - odpowiedział Kuba grając z Przemkiem na PS3
- Denerwuje się
- Iza spokojnie, nie możesz się denerwować
- Może już wystarczy tych gier? Może pójdziecie na spacer?
- Śpaćej?
- Tak, weź tatusia i idźcie na basen
- Baśeń! Tatio moźemy?
- A masz strój na basen? - zapytał Kuba odkładając dżojstik
- Ma strój, był na basenie ze mną jak wy trenowaliście
- Aaa no okej, aa gdzie tu jest najbliższy basen? - Kuba nie znając miasta zapytał patrząc na Izę
- Na Jagiellońskiej! - krzyknęła Iza wchodząc do toalety - Aaaaaa!
- Co się stało? - Kuba przeraził się i szybko pobiegł do łazienki
- Kuba, boli aaa, wody mi odeszły! Kuba ja rodzę!
- Już spokojnie, wstań, i jedziemy do szpitala
Kuba szybko z Izą zszedł do recepcji pytając gdzie tu jest najbliższy szpital, okazało się że tuż za rogiem. Do szpitala dotarli w 5 minut.
- Lekarza! - krzyczał Kuba niosąc na rękach Izę - Moja żona rodzi!
- Proszę położyć ją tutaj - pielęgniarka zawiozła ją na sale porodową, - Chce pan być przy porodzie?
- Nie! aaa - krzyknęła Iza
- Lepiej będzie jak poczekam tutaj.
Poród się zaczął, Kuba zadzwonił po mamę Bożenę żeby zabrała Przemka. Kuba czekał 5 godzin przed salą, razem z drugim ojcem, który czekał na korytarzu.
- Pierwsze dziecko? - zapytał nieznajomy facet Kubę
- Drugie - odpowiedział - A twoje?
- Pierwsze
- Spokojnie będzie dobrze
W tym momencie wyszedł lekarz z sali porodowej.
- Panie doktorze co z moją żoną? - poderwał się Kuba
- Niestety pana żona, doznała poważnych obrażeń podczas noszenia ciąży, nie udało nam się jej odratować, przykro mi
Kuba po tych słowach usiadł na krześle chowając głowę w ręce. Nie wierzył własnym uszom. Z zamyśleń wyrwał go głos pielęgniarki.
- Pan Błaszczykowski?
- Tak to ja - podniósł się z krzesła cały zapłakany
- Czemu pan płacze? Trzeba się cieszyć
- Mam się cieszyć że straciłem żonę?!
- Ale to chyba jakaś pomyłka. Pana żona jest w świetnym stanie, dziecko również. Chce pan się z nimi zobaczyć?
- Ale... Tak!
- To proszę za mną
Pielęgniarka zaprowadziła Kubę do sali gdzie leżała Iza i trzymała na rękach dziecko.
- Iza? - Kuba wszedł do sali pytając niepewnie
- Kubuś! Zobacz - ucieszyła się widząc Kubę i wskazując na dziecko
- Dziewczynka?
- Tak - Iza wyszczerzyła zęby - Płakałeś?
- To nic - Kuba ocierał oczy - Jak ją nazwiemy?
- Może Oliwia?
- Oliwia, może Julka?
- Nie... hmm Gabriela
- Gabrysia - Iza spojrzała na śpiące dziecko - Witaj na świecie Gabi
Kuba jeszcze chwile rozmawiał z Izą, i wróciła po Przemka do mamy.
~Trzy dni później~
Dzisiaj Kuba odbierał Izę ze szpitala. Przyjechał po nią z Przemkiem o 11. Była już gotowa do wyjścia.
- Witaj słońce - Kuba wszedł do sali i dał buziaka Izie
Przemek podszedł do łóżka gdzie stał fotelik i bacznie przyglądał się dziecku co w nim spało.
- To twoja siostrzyczka - Kuba podszedł do Przemka
- Wojałem bjata!
- Ale siostra też fajna?
- Moźe byś
- Zbieramy się? - Iza wstała z łóżka.
- Ta tak już
- Weźmiesz małą? - Iza spojrzała na Kubę
- Pewnie - uśmiechnął się wziął fotelik i wyszedł z sali
Iza wzięła Przemka za rękę i zrobiła to samo. 10 minut później byli już w hotelu. Oczywiście pani Bożena przyjechała zobaczyć się z wnuczką. Iza bez skutecznie próbowała dodzwonić się do Pawła ale ten nadal nie odbierał. Sama nie mogła odebrać wyników, więc zadzwoniła do szpitala i poprosiła o odesłanie wyników pod wskazane adresy.
Tydzień później cała czwórka wróciła do Dortmundu, gdyż Kuba zaczynał treningi.
------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że się podoba :) Nie wiem kiedy dodam następny niestety. Jeśli już przeczytałeś to zostaw komentarz :D Na pewno doda mi to siły do pisania :D Z góry dziękuje. Następny rozdział jak będzie 7 komentarzy!
piątek, 22 lutego 2013
Liebster Award
Pytania na które muszę odpowiedzieć :
1. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
2. Co robisz w wolnym czasie?
3. Co jest Twoją wadą a co zaletą ?
4. Co Cię denerwuje najbardziej na świecie ?
5. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa ?
6. Czy interesujesz się piłką nożną ?
7. Wolisz być duszą towarzystwa czy "szarą myszką" ?
8. Czy zrobiłaś kiedyś coś tak głupiego, że na samą myśl o tym się rumienisz ?
9. Jakie są twoje zainteresowania ?
10. Czy masz czasami ochotę przestać prowadzić bloga ?
11. Czym jest dla Ciebie blog, który prowadzisz ?
Odpowiedzi:
1. Moja koleżanka pierwsza założyła, mi się bardzo spodobało to i postanowiłam sama spróbować :)
2. Gdy tylko mam czas to piszę rozdziały i spędzam bardzo aktywnie każdą chwilę.
3. Uuu... moja wadą chyba to że nie jestem systematyczna wynika z tego że trochę leniwa, a zaletą to że potrfie poradzić sobie w każdej nawet najtrudniejszej sytuacji :)
4. Denerwuje mnie chyba chamskie zachowanie ludzi, i to że przechodzą obojętnie gdy coś się dzieje.
5. No to chyba bez wątpienia pizza :D
6. Oj tak i to bardzo <3 Kocham ją.
7. Czasem trzeba być "szarą myszką" żeby nie wplątać się w złe towarzystwo, ale duszą towarzystwa na pewno jest być fajniej :D
8. Zdarzało się i to nie raz...
9. Ogólnie sporty piłka nożna najbardziej, ale też tenis, czasem siatkówka.
10. Jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło, i mam nadzieje że nie zdarzy.
11. Całym moim życiem.
Pytania dla nominowanych:
1. Od kiedy zaczęłaś/zacząłeś blogować?
2. Czy kiedykolwiek miałaś/miałeś zanik weny twórczej?
3. Ile blogów już masz w swojej kolekcji?
4. Jaka jest twoja pasja?
5. Ile komentarzy uzbierałaś/uzbierałeś przy swoim pierwszym poście?
6. Wymień chociaż jedną ze swoich zalet
7. Jakiego gatunku muzyki słuchasz?
8. Jaka jest twoja reakcja gdy zobaczysz na swoim blogu ponad 10 komentarzy?
9. Co jest twoją motywacją do pisania kolejnych postów?
10. Co sądzisz o sporcie?
11. Jaka jest twoja ulubiona liczba?
Blogi które nominuje:
1. http://schwarzz-gelb.blogspot.com/
2. http://spragnieni-szczescia-bvb-jungs.blogspot.com/
3. http://marco-reus-bvb.blogspot.com/
4. http://marco-kamila-bvb.blogspot.com/
5. http://marcoundmarioborussia.blogspot.com/
6. http://miloscczyrozsadek.blogspot.com/
7. http://marco-reus-bvb.blogspot.com/
8. http://czasnanowezmiany.blogspot.com/
Dziękuję za nominację. Osoby które nominowałam, gdy odpowiedzą na pytania niech napiszą w komentarzu. Z chęcią przeczytam odpowiedzi. :D
1. Dlaczego zaczęłaś prowadzić bloga?
2. Co robisz w wolnym czasie?
3. Co jest Twoją wadą a co zaletą ?
4. Co Cię denerwuje najbardziej na świecie ?
5. Jaka jest Twoja ulubiona potrawa ?
6. Czy interesujesz się piłką nożną ?
7. Wolisz być duszą towarzystwa czy "szarą myszką" ?
8. Czy zrobiłaś kiedyś coś tak głupiego, że na samą myśl o tym się rumienisz ?
9. Jakie są twoje zainteresowania ?
10. Czy masz czasami ochotę przestać prowadzić bloga ?
11. Czym jest dla Ciebie blog, który prowadzisz ?
Odpowiedzi:
1. Moja koleżanka pierwsza założyła, mi się bardzo spodobało to i postanowiłam sama spróbować :)
2. Gdy tylko mam czas to piszę rozdziały i spędzam bardzo aktywnie każdą chwilę.
3. Uuu... moja wadą chyba to że nie jestem systematyczna wynika z tego że trochę leniwa, a zaletą to że potrfie poradzić sobie w każdej nawet najtrudniejszej sytuacji :)
4. Denerwuje mnie chyba chamskie zachowanie ludzi, i to że przechodzą obojętnie gdy coś się dzieje.
5. No to chyba bez wątpienia pizza :D
6. Oj tak i to bardzo <3 Kocham ją.
7. Czasem trzeba być "szarą myszką" żeby nie wplątać się w złe towarzystwo, ale duszą towarzystwa na pewno jest być fajniej :D
8. Zdarzało się i to nie raz...
9. Ogólnie sporty piłka nożna najbardziej, ale też tenis, czasem siatkówka.
10. Jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło, i mam nadzieje że nie zdarzy.
11. Całym moim życiem.
Pytania dla nominowanych:
1. Od kiedy zaczęłaś/zacząłeś blogować?
2. Czy kiedykolwiek miałaś/miałeś zanik weny twórczej?
3. Ile blogów już masz w swojej kolekcji?
4. Jaka jest twoja pasja?
5. Ile komentarzy uzbierałaś/uzbierałeś przy swoim pierwszym poście?
6. Wymień chociaż jedną ze swoich zalet
7. Jakiego gatunku muzyki słuchasz?
8. Jaka jest twoja reakcja gdy zobaczysz na swoim blogu ponad 10 komentarzy?
9. Co jest twoją motywacją do pisania kolejnych postów?
10. Co sądzisz o sporcie?
11. Jaka jest twoja ulubiona liczba?
Blogi które nominuje:
1. http://schwarzz-gelb.blogspot.com/
2. http://spragnieni-szczescia-bvb-jungs.blogspot.com/
3. http://marco-reus-bvb.blogspot.com/
4. http://marco-kamila-bvb.blogspot.com/
5. http://marcoundmarioborussia.blogspot.com/
6. http://miloscczyrozsadek.blogspot.com/
7. http://marco-reus-bvb.blogspot.com/
8. http://czasnanowezmiany.blogspot.com/
Dziękuję za nominację. Osoby które nominowałam, gdy odpowiedzą na pytania niech napiszą w komentarzu. Z chęcią przeczytam odpowiedzi. :D
czwartek, 21 lutego 2013
Rozdział 39
Z samego rana Iza udała się pod Konwiktorską 3 do kas gdzie czekała na nią wejściówka, wszyscy kibice którzy próbowali wejść na trening piłkarzy byli oburzeni tym faktem że Izie się udało. Usiadła spokojnie na trybunie i obserwowała trening dopóki nie podszedł do niej trener "Czarnych koszul"
- Witam pani Iza Błaszczykowska?
- Tak
- Miło mi Piotr Stokowiec. Może wejdzie pani ma murawę ze mną?
- Nie nie nie ma potrzeby, ja tylko chciałam porozmawiać z jednym piłkarzem
- Jakim jak można wiedzieć?
- Z Pawłem Wszołkiem ale ja poczekam aż skończy trening
- Ale to zajmie trochę. Ja przyślę go do pani zaraz
- Nie trzeba naprawdę
- Ale na prawdę nic nie szkodzi. WSZOŁEK! DO MNIE!
- Tak trenerze? - podbiegł zdyszany
- Pani chce z tobą porozmawiać. Zostawię wam samych
- Co się stało?
- Ta nasza rozmowa nie dawała mi spokoju. Chcę sprawdzić czy jesteś moim bratem
- Ale jak chcesz to sprawdzić?
- Zrobimy testy DNA
- Ale na wynik czeka się tygodniami
- Poczekam chce wiedzieć!
- Dobrze, dzisiaj po treningu?
- Super, będę czekać pod stadionem
- Okej
Iza obserwowała cały trening piłkarzy Polonii o dziwo nie zachowywali się jak dzieci tak jak BvB, na prawdę ciężko trenowali. Po treningu tak jak obiecała czekała na Pawła przed stadionem, od razu udali się do szpitala gdzie wykonują takie testy.
- Ile będzie trzeba czekać na wynik? - Iza zapytała lekarz która wykonywała badanie
- Od sześciu do ośmiu tygodni
- Tak długo?
- Niestety. Dobrze dziękuje
Iza i Paweł wyszli z gabinetu, w drodze przez korytarz Iza postanowiła puść do lekarz i porozmawiać z nią.
- Poczekaj Paweł ja zaraz przyjdę
- Gdzie ty idziesz?
- Zaraz przyjdę
Izy nie było ok 10 minut. Gdy wyszła od lekarz od razu Paweł chciał wiedzieć o co chodzi.
- Po co byłas u niej?
- Wyniki będą za 3 dni
- Ale jak to? Dlaczego?
- Nie pytaj. Po prostu ciesz się
- Ciesze i to bardzo.
- To dobrze. Odwieziesz mnie do hotelu?
- Jasne. Chodźmy
Pojechali do hotelu w którym się zatrzymali. Iza poprosiła żeby wszedł z nią. Ale ten nie chciał, ostatecznie Iza namówiła go.
- O Paweł siema - Kuba podszedł i podał mu rękę
- Cześć
- I co wyjaśniło się ?
- Na wyniki trzeba trochę poczekać - zaczął Paweł
- Mówiłem że to nie tak szybko
- Ale tylko 3 dni - wtrąciła się Iza
- 3 dni? Jak to załatwiłaś?
- Mam swoje sposoby - uśmiechnęła się
- Wujek Paweł!
- Siema mały
- Nje małi! Jeśtem duźi!
- Oczywiście. Ja się będę już zbierał.
- Okej, zadzwonię jak będą wyniki
- Dobra, na razie mały!
- Ćeść! Ej!
Resztę wieczoru spędzili grając w karty i różne gry które Iza zabrała na zgrupowanie dla Pawła "w razie nudy" ale jednak się nie przydały.
-------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podobał rozdział? Ale tak szczerze, może jest trochę nudny bo jestem chora i moje szare komórki nie pracują za dobrze :/ Następny w sobotę! Jak mi się uda napisać :)
Następny rozdział jak będzie 7 komentarzy!
- Witam pani Iza Błaszczykowska?
- Tak
- Miło mi Piotr Stokowiec. Może wejdzie pani ma murawę ze mną?
- Nie nie nie ma potrzeby, ja tylko chciałam porozmawiać z jednym piłkarzem
- Jakim jak można wiedzieć?
- Z Pawłem Wszołkiem ale ja poczekam aż skończy trening
- Ale to zajmie trochę. Ja przyślę go do pani zaraz
- Nie trzeba naprawdę
- Ale na prawdę nic nie szkodzi. WSZOŁEK! DO MNIE!
- Tak trenerze? - podbiegł zdyszany
- Pani chce z tobą porozmawiać. Zostawię wam samych
- Co się stało?
- Ta nasza rozmowa nie dawała mi spokoju. Chcę sprawdzić czy jesteś moim bratem
- Ale jak chcesz to sprawdzić?
- Zrobimy testy DNA
- Ale na wynik czeka się tygodniami
- Poczekam chce wiedzieć!
- Dobrze, dzisiaj po treningu?
- Super, będę czekać pod stadionem
- Okej
Iza obserwowała cały trening piłkarzy Polonii o dziwo nie zachowywali się jak dzieci tak jak BvB, na prawdę ciężko trenowali. Po treningu tak jak obiecała czekała na Pawła przed stadionem, od razu udali się do szpitala gdzie wykonują takie testy.
- Ile będzie trzeba czekać na wynik? - Iza zapytała lekarz która wykonywała badanie
- Od sześciu do ośmiu tygodni
- Tak długo?
- Niestety. Dobrze dziękuje
Iza i Paweł wyszli z gabinetu, w drodze przez korytarz Iza postanowiła puść do lekarz i porozmawiać z nią.
- Poczekaj Paweł ja zaraz przyjdę
- Gdzie ty idziesz?
- Zaraz przyjdę
Izy nie było ok 10 minut. Gdy wyszła od lekarz od razu Paweł chciał wiedzieć o co chodzi.
- Po co byłas u niej?
- Wyniki będą za 3 dni
- Ale jak to? Dlaczego?
- Nie pytaj. Po prostu ciesz się
- Ciesze i to bardzo.
- To dobrze. Odwieziesz mnie do hotelu?
- Jasne. Chodźmy
Pojechali do hotelu w którym się zatrzymali. Iza poprosiła żeby wszedł z nią. Ale ten nie chciał, ostatecznie Iza namówiła go.
- O Paweł siema - Kuba podszedł i podał mu rękę
- Cześć
- I co wyjaśniło się ?
- Na wyniki trzeba trochę poczekać - zaczął Paweł
- Mówiłem że to nie tak szybko
- Ale tylko 3 dni - wtrąciła się Iza
- 3 dni? Jak to załatwiłaś?
- Mam swoje sposoby - uśmiechnęła się
- Wujek Paweł!
- Siema mały
- Nje małi! Jeśtem duźi!
- Oczywiście. Ja się będę już zbierał.
- Okej, zadzwonię jak będą wyniki
- Dobra, na razie mały!
- Ćeść! Ej!
Resztę wieczoru spędzili grając w karty i różne gry które Iza zabrała na zgrupowanie dla Pawła "w razie nudy" ale jednak się nie przydały.
-------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podobał rozdział? Ale tak szczerze, może jest trochę nudny bo jestem chora i moje szare komórki nie pracują za dobrze :/ Następny w sobotę! Jak mi się uda napisać :)
Następny rozdział jak będzie 7 komentarzy!
wtorek, 19 lutego 2013
Rozdział 38
(...)Iza wyszła z kamienicy i poszła w stronę sklepu, pod jedną z kamienic zauważyła Marcina stojącego z grupą chłopaków pijących piwo. Podeszła bliżej i nie wierzyła własnym oczom Marcin brał narkotyki!
- Marcin! - krzyknęła zdenerwowana
- Iza? Co ty tu robisz?
- Mmm jaka dziunia - wtrącił się jeden z chłopaków który zachłannie zaczął obmacywać Izę
- Weź te ręce! Bo Ci je połamię!
- Oj oj języczek jak żyletka, ale ja takie lubię - zrobił ironiczny uśmieszek
- To idź na dziwki jak takie lubisz!
- Wystarczysz mi ty - przybliżył się do niej i złapał ją za biodra
- Jeszcze raz mnie dotkniesz to mama Cię nie pozna. Obiecuję Ci to!
- Oj oj nie hultaj się tak! Kto Ci zrobił dzieciaka? Bo szkoda że nie ja
- Nie twój interes. Zajmij się swoimi koleżkami. Marcin do domu! JUŻ!
Marcin grzecznie uległ i poszedł z Izą najpierw do sklepu, a później do domu.
- Dlaczego to robisz? - zapytała Iza przerywając cisze
- Nie wiem, jak ty wyjechałaś wszystko się zmieniło.
- A dokładniej? Przecież masz dziewczynę piękną dziewczynę
- Rzuciła mnie dla innego bo podobno "nie jestem już taki jaki byłem kiedyś"
- Też tak uważam zmieniłeś się i to niestety na gorsze. Ale narkotyki? Co Ci w ogóle przyszło do głowy? Chcesz sobie zmarnować życie?
- Ja nie wiem czemu to zrobiłem
- Od kiedy to trwa?
- Od 4 miesięcy
- Boże chłopaku - Iza przytuliła mocno młodszego brata- Chodź bo mama mi męża utuczy ciastem
- Ha ha każdego
- Ale jemu to się podoba właśnie o to chodzi
Iza i Marcin poszli do domu, tak jak sądzili zastali tam Kubę jedzącego kolejną porcję ciasta i Przemka jedzącego ciastka.
- Przemka tez chcesz utuczyć? - śmiała się Iza
- Oj kilka kilogramów nikomu nie zaszkodziło - Mama zaczęła nakładać jeszcze jedną porcję ciasta Kubie.
- Starczy starczy - Iza zabrała talerz Kubie. - Powiem wszystko trenerowi - zagroziła mu palcem - Kuba mogę Ci na chwilę prosić do kuchni?
- Tak słońce już idę
Oboje udali się do kuchni rozmawiali prawie 10 minut po czym wrócili do salonu.
- Marcin.. - zaczęła Iza - Zabieramy Cię do nas do Dortmundu.
- Co ty na to? - zapytał Kuba
- Ale ja nie chce wam przeszkadzać
- Ale nie będziesz nam przeszkadzać. Wiemy co ty tu wyprawiasz i jakie masz tu towarzystwo i dlatego chcemy dla ciebie jak najlepiej. Także idź do pokoju i się pakuj.
- Ale na prawdę nie trzeba - zaprzeczał Marcin - mi tu dobrze
- Marcin! - Iza skarciła go wzrokiem
- Nigdzie nie jadę!
- Ale przecież chciałeś
- Ale już nie chce - Marcin wyszedł do swojego pokoju i trzasnął drzwiami
- Odkąd wyjechałaś strasznie się zmienił. Wraca późno, nie słucha mnie,
- Taki wiek
- Mam nadzieje.
Zbliżał się już wieczór więc Iza, Kuba i Przemek postanowili że przenocują w hotelu gdyż w mieszkaniu nie było miejsca, oczywiście pani Bożena zaprzeczała, ale jednak postanowili na swoich bo obiecali że jutro przyjadą jeszcze raz. W hotelu Iza postanowiła że powie Kubie o bracie swoim którego prawdopodobnie odnalazła. Wykąpała Przemka położyła spać i usiadła obok Kuby.
- Słuchaj muszę Ci o czymś powiedzieć
- Tak słońce?
- Tata jak umierał wyznał mi że mam brata i nie chodzi tu o Marcina
- A dokładniej
- Wtedy przed barem co siedziałam z Pawłem okazało się że prawdopodobnie to on jest moim bratem
- Prawdopodobnie?
- Tak on znalazł listy zaadresowane do mojego taty a Marcin z kolei zaadresowany do jego mamy, to wszystko układa się w logiczną całość.
- A jak chcesz być pewna w 100%?
- Musimy zrobić testy DNA
- Ale wiesz że na takie wyniki czeka się czasem tygodniami?
- Jak będzie trzeba zostanę tu nawet kilka miesięcy!
- Ale... No dobrze
- Jutro się z nim spotkam i porozmawiamy. Tylko wiem że gra w Poloni Warszawa ale jak się tam dostać to nie wiem.
- Czekaj zadzwonię do trenera może on coś wymyśli, zna się z zarządcą Polonii
- Było by świetnie.
- To czekaj juz dzwonię.
Kuba zadzwonił do trenera poinformował że nie będzie go na treningach do końca tygodnia i poprosił o wejście na trening Polonii, trener obiecał że zadzwoni i zobaczy co się da zrobić, tak jak mówił tak było chwile potem oddzwonił i powiedział że na Izę będzie czekać wejściówka w kasie tylko musi okazać dowód.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli już tu jesteś to pozostaw coś po sobie :) najlepiej komentarzyk :D Następny będzie w czwartek!
Zapraszam na drugiego bloga! :)
Następny rozdział jak będzie 8 komentarzy!!!
http://zagubionawewlasnymswiecie.blogspot.com/2013/02/6.html
- Marcin! - krzyknęła zdenerwowana
- Iza? Co ty tu robisz?
- Mmm jaka dziunia - wtrącił się jeden z chłopaków który zachłannie zaczął obmacywać Izę
- Weź te ręce! Bo Ci je połamię!
- Oj oj języczek jak żyletka, ale ja takie lubię - zrobił ironiczny uśmieszek
- To idź na dziwki jak takie lubisz!
- Wystarczysz mi ty - przybliżył się do niej i złapał ją za biodra
- Jeszcze raz mnie dotkniesz to mama Cię nie pozna. Obiecuję Ci to!
- Oj oj nie hultaj się tak! Kto Ci zrobił dzieciaka? Bo szkoda że nie ja
- Nie twój interes. Zajmij się swoimi koleżkami. Marcin do domu! JUŻ!
Marcin grzecznie uległ i poszedł z Izą najpierw do sklepu, a później do domu.
- Dlaczego to robisz? - zapytała Iza przerywając cisze
- Nie wiem, jak ty wyjechałaś wszystko się zmieniło.
- A dokładniej? Przecież masz dziewczynę piękną dziewczynę
- Rzuciła mnie dla innego bo podobno "nie jestem już taki jaki byłem kiedyś"
- Też tak uważam zmieniłeś się i to niestety na gorsze. Ale narkotyki? Co Ci w ogóle przyszło do głowy? Chcesz sobie zmarnować życie?
- Ja nie wiem czemu to zrobiłem
- Od kiedy to trwa?
- Od 4 miesięcy
- Boże chłopaku - Iza przytuliła mocno młodszego brata- Chodź bo mama mi męża utuczy ciastem
- Ha ha każdego
- Ale jemu to się podoba właśnie o to chodzi
Iza i Marcin poszli do domu, tak jak sądzili zastali tam Kubę jedzącego kolejną porcję ciasta i Przemka jedzącego ciastka.
- Przemka tez chcesz utuczyć? - śmiała się Iza
- Oj kilka kilogramów nikomu nie zaszkodziło - Mama zaczęła nakładać jeszcze jedną porcję ciasta Kubie.
- Starczy starczy - Iza zabrała talerz Kubie. - Powiem wszystko trenerowi - zagroziła mu palcem - Kuba mogę Ci na chwilę prosić do kuchni?
- Tak słońce już idę
Oboje udali się do kuchni rozmawiali prawie 10 minut po czym wrócili do salonu.
- Marcin.. - zaczęła Iza - Zabieramy Cię do nas do Dortmundu.
- Co ty na to? - zapytał Kuba
- Ale ja nie chce wam przeszkadzać
- Ale nie będziesz nam przeszkadzać. Wiemy co ty tu wyprawiasz i jakie masz tu towarzystwo i dlatego chcemy dla ciebie jak najlepiej. Także idź do pokoju i się pakuj.
- Ale na prawdę nie trzeba - zaprzeczał Marcin - mi tu dobrze
- Marcin! - Iza skarciła go wzrokiem
- Nigdzie nie jadę!
- Ale przecież chciałeś
- Ale już nie chce - Marcin wyszedł do swojego pokoju i trzasnął drzwiami
- Odkąd wyjechałaś strasznie się zmienił. Wraca późno, nie słucha mnie,
- Taki wiek
- Mam nadzieje.
Zbliżał się już wieczór więc Iza, Kuba i Przemek postanowili że przenocują w hotelu gdyż w mieszkaniu nie było miejsca, oczywiście pani Bożena zaprzeczała, ale jednak postanowili na swoich bo obiecali że jutro przyjadą jeszcze raz. W hotelu Iza postanowiła że powie Kubie o bracie swoim którego prawdopodobnie odnalazła. Wykąpała Przemka położyła spać i usiadła obok Kuby.
- Słuchaj muszę Ci o czymś powiedzieć
- Tak słońce?
- Tata jak umierał wyznał mi że mam brata i nie chodzi tu o Marcina
- A dokładniej
- Wtedy przed barem co siedziałam z Pawłem okazało się że prawdopodobnie to on jest moim bratem
- Prawdopodobnie?
- Tak on znalazł listy zaadresowane do mojego taty a Marcin z kolei zaadresowany do jego mamy, to wszystko układa się w logiczną całość.
- A jak chcesz być pewna w 100%?
- Musimy zrobić testy DNA
- Ale wiesz że na takie wyniki czeka się czasem tygodniami?
- Jak będzie trzeba zostanę tu nawet kilka miesięcy!
- Ale... No dobrze
- Jutro się z nim spotkam i porozmawiamy. Tylko wiem że gra w Poloni Warszawa ale jak się tam dostać to nie wiem.
- Czekaj zadzwonię do trenera może on coś wymyśli, zna się z zarządcą Polonii
- Było by świetnie.
- To czekaj juz dzwonię.
Kuba zadzwonił do trenera poinformował że nie będzie go na treningach do końca tygodnia i poprosił o wejście na trening Polonii, trener obiecał że zadzwoni i zobaczy co się da zrobić, tak jak mówił tak było chwile potem oddzwonił i powiedział że na Izę będzie czekać wejściówka w kasie tylko musi okazać dowód.
-----------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli już tu jesteś to pozostaw coś po sobie :) najlepiej komentarzyk :D Następny będzie w czwartek!
Zapraszam na drugiego bloga! :)
Następny rozdział jak będzie 8 komentarzy!!!
http://zagubionawewlasnymswiecie.blogspot.com/2013/02/6.html
niedziela, 17 lutego 2013
Rozdział 37
(...) -Iza ja po prostu... - zatrzymał się i wziął powietrza - po prostu Cię KOCHAM!
Iza patrzyła przez chwilę na Łukasza i nie mogła pojąć tego że się w niej zakochał.
- Łukasz ja... przepraszam - i wbiegła do hotelu, znikając w windzie. Weszła do pokoju zobaczyła że Przemek i Marlena już śpią więc po cichu wzięła prysznic i położyła się. Iza przez resztę nocy nie mogła spać, ciągle chodziły jej po głowie słowa Łukasza "Po prostu Cię KOCHAM!". Wiedziała że jest to przyjaciel Kuby i że nie może powiedzieć o całym zajściu Jakubowi. Następnego dnia wstała strasznie nie wyspana, spała może godzinę. Obudził ją Kuba wchodzący do pokoju. Przemek już dawno nie spał tylko bawił się w berka po całym hotelu z Wojtkiem. Dziś musieli wracać do Polski, wstała, umyła się, ułożyła włosy, pomalowała się i włożyła ciemno różową sukienkę oraz czarne leginsy a do tego baleriny. Jak Kuba obiecał przyszedł po walizki i zniósł je na hall. Iza zeszła razem z Kubą na dół gdzie czekali już wszyscy piłkarze, a Przemek siedział na baranach u Wojtka.
- Pięknie wyglądasz - usłyszała głos za plecami
- Przestań!
- Mówię tylko że pięknie wyglądasz - powtórzył Łukasz
- Mam męża dziecko i drugie w drodze, nie chce tego niszczyć.
Łukasz odszedł bez słowa. W końcu przyjechał autokar który miał zabrać nas na lotnisko. 2 godziny później siedzieliśmy już w samolocie do Warszawy. Iza całą podróż czuła że ktoś na nią patrzy, nie myliła się był to Łukasz.
- Wszystko w porządku? - zapytał z niepokojem Kuba
- Tak tak okej wszystko - Iza pocałowała go w policzek i pogłaskała. Zrobiła to specjalnie tak żeby widział to Łukasz.
- Masz coś na...
- Na kaca?
- Tak - Kuba uśmiechnął się błagalnie
- Jak dziecko - Iza sięgnęła do podręcznej torby i wyjęła tabletki - Proszę
- Dziękuje słońce - Kuba pocałował namiętnie Izę w usta
- Ej gołąbeczki macie może koszulkę dla Przemka do przebrania? - Do ich rozmowy wtrącił się Wojtek
- Co się stało? - zapytała Iza
- No bo troszeczkę hmm jakby..
- Oj no mów - wkurzył się Kuba
- No zalał się sokiem
- Ha ha dziecka upilnować nie umiesz? - do rozmowy przyłączył się Wasyl
- Oj no nie wiem jak to wyszło odwróciłem się na chwilę i...
- A ta plama na spodniach? - zapytał Tytoń
- To ja nie wziąłem awaryjnych spodni
- Ha ha masz - Iza podała koszulkę Przemka z BvB
- A nie macie z Arsenalu?
- Spadaj! - Kuba rzucił tą koszulką w Wojtka, a ten zwiał jak małe dziecko.
Cały lot trwał około 2 godzin jak tylko dolecieli Kuba włożył walizki do samochodu.
- Kubusiu... - Iza zrobiła słodka minkę
- Co chcesz?
- Może odwiedzilibyśmy mamę
- Tiaaaaaak do babśi!!!!!!! - krzyczał i skakał Przemek - Aje weśmjemy Wojtika?
- Wojtka?
- Tiak!
- Ale Przemuś ja muszę wracać do Londynu bo mam treningi - odpowiedział Szczęsny
- Nje musiś włoźe će w tojbe i pojedźeś źe mną do djomću!
- Ha ha nie zmieści się w torbę nawet jakbyście się mocno starali! - przechodził obok Wasyl i Tytoń śmiejąc się z całej sytuacji.
- Przyjadę do ciebie obiecuje - Wojtek kucną żeby zrównać się wzrostem z Przemkiem - A z tobą się jeszcze policzę - wskazał palcem na Wasyla
- Aje kijedy? - dopytywał się Przemek
- Krasnal ty masz niedługo urodziny! Jak będziesz chciał to zaprosimy Wojtka dobrze? - odpowiedział Kuba
- Tjak tjak tjak!
- Oczywiście jak się zgodzi - dopowiedziała Iza
- Oczywiście że się zgodzę!
- Kochiam će - Przemek przytulił się do Wojtka, a jemu popłynęła łza po policzku, oczywiście odwzajemnił uścisk i ukrywając łzy udał się do swojego auta.
Kuba zapiął Przemka w foteliku i pojechali w stronę Pragi gdzie mieszkała Iza. Po 30 minutach i wielkich problemach gdyż Kuba nie znał ani trochę Warszawy, dojechali do domu Trojanowskich. Iza, Kuba i Przemek weszli do kamienicy. Na trzepaku przed kamienicą Iza spotkała swoich "ziomków" z którymi od razu się przywitała zamieniła kilka zdań i poszła do domu.
- Oooo Iza witaj - w drzwiach stanęła pani Bożena
- Mamuś! - Iza od razu przytuliła się do mamy
- Dobjy! - Przemek wparował do domu
- O Kubuś jesteś jeszcze przystojniejszy jak cię ostatnio widziała
- Bez przesady, ale też nie zaprzeczam - zaśmiał się Kuba
- Co was do mnie sprowadza? Proszę siadajcie
- Wracaliśmy ze zgr... - zaczął Kuba ale od razu Iza mu przeszkodziła
- Wpadliśmy bo się stęskniliśmy za tobą!
- Dobrze dobrze nie pytam jak było na prawdę. Może ciasta? Kubusiu?
- A bardzo chętnie
-Ten jak tylko słyszy słowo ciasto to nie pamięta słowa nie - śmiałą się Iza
- Po prostu kulturalnie nie wypada odmówić. - poprawił ją Jakub
- Oczywiście hah - śmiałą się Iza - Mamo, a gdzie Marcin? - Iza weszła do kuchni gdzie ciasto przygotowała pani Bożena
- A poszedł gdzieś z kumplami i jeszcze nie wrócił.
- Mamo ja će śoćek! - Przemek przybiegł z drugiego pokoju
- Ostatni soczek wypiłeś w samolocie
- Ale ja će śoćek!
- Kuba idź do sklepu proszę - Iza patrzyła błagalnym wzrokiem
- Ale ja nie znam miasta! - Kuba próbował się wykręcić
- A no tak dobrze zaraz Ci kupię soczek.
Iza wyszła z kamienicy i poszła w stronę sklepu, pod jedną z kamienic zauważyła....
-----------------------------------------------------------------------------
No to mamy kolejny rozdział :) Zapraszam baardzo do komentowania :D Bo to na prawdę daje siły do pisania, a równocześnie zapraszam na drugi blog :) Następny rozdział tutaj pojawi się w środę, może jak mi się uda wcześniej to we wtorek :)
http://zagubionawewlasnymswiecie.blogspot.com/2013/02/5.html <--------- Zapraszam!
Iza patrzyła przez chwilę na Łukasza i nie mogła pojąć tego że się w niej zakochał.
- Łukasz ja... przepraszam - i wbiegła do hotelu, znikając w windzie. Weszła do pokoju zobaczyła że Przemek i Marlena już śpią więc po cichu wzięła prysznic i położyła się. Iza przez resztę nocy nie mogła spać, ciągle chodziły jej po głowie słowa Łukasza "Po prostu Cię KOCHAM!". Wiedziała że jest to przyjaciel Kuby i że nie może powiedzieć o całym zajściu Jakubowi. Następnego dnia wstała strasznie nie wyspana, spała może godzinę. Obudził ją Kuba wchodzący do pokoju. Przemek już dawno nie spał tylko bawił się w berka po całym hotelu z Wojtkiem. Dziś musieli wracać do Polski, wstała, umyła się, ułożyła włosy, pomalowała się i włożyła ciemno różową sukienkę oraz czarne leginsy a do tego baleriny. Jak Kuba obiecał przyszedł po walizki i zniósł je na hall. Iza zeszła razem z Kubą na dół gdzie czekali już wszyscy piłkarze, a Przemek siedział na baranach u Wojtka.
- Pięknie wyglądasz - usłyszała głos za plecami
- Przestań!
- Mówię tylko że pięknie wyglądasz - powtórzył Łukasz
- Mam męża dziecko i drugie w drodze, nie chce tego niszczyć.
Łukasz odszedł bez słowa. W końcu przyjechał autokar który miał zabrać nas na lotnisko. 2 godziny później siedzieliśmy już w samolocie do Warszawy. Iza całą podróż czuła że ktoś na nią patrzy, nie myliła się był to Łukasz.
- Wszystko w porządku? - zapytał z niepokojem Kuba
- Tak tak okej wszystko - Iza pocałowała go w policzek i pogłaskała. Zrobiła to specjalnie tak żeby widział to Łukasz.
- Masz coś na...
- Na kaca?
- Tak - Kuba uśmiechnął się błagalnie
- Jak dziecko - Iza sięgnęła do podręcznej torby i wyjęła tabletki - Proszę
- Dziękuje słońce - Kuba pocałował namiętnie Izę w usta
- Ej gołąbeczki macie może koszulkę dla Przemka do przebrania? - Do ich rozmowy wtrącił się Wojtek
- Co się stało? - zapytała Iza
- No bo troszeczkę hmm jakby..
- Oj no mów - wkurzył się Kuba
- No zalał się sokiem
- Ha ha dziecka upilnować nie umiesz? - do rozmowy przyłączył się Wasyl
- Oj no nie wiem jak to wyszło odwróciłem się na chwilę i...
- A ta plama na spodniach? - zapytał Tytoń
- To ja nie wziąłem awaryjnych spodni
- Ha ha masz - Iza podała koszulkę Przemka z BvB
- A nie macie z Arsenalu?
- Spadaj! - Kuba rzucił tą koszulką w Wojtka, a ten zwiał jak małe dziecko.
Cały lot trwał około 2 godzin jak tylko dolecieli Kuba włożył walizki do samochodu.
- Kubusiu... - Iza zrobiła słodka minkę
- Co chcesz?
- Może odwiedzilibyśmy mamę
- Tiaaaaaak do babśi!!!!!!! - krzyczał i skakał Przemek - Aje weśmjemy Wojtika?
- Wojtka?
- Tiak!
- Ale Przemuś ja muszę wracać do Londynu bo mam treningi - odpowiedział Szczęsny
- Nje musiś włoźe će w tojbe i pojedźeś źe mną do djomću!
- Ha ha nie zmieści się w torbę nawet jakbyście się mocno starali! - przechodził obok Wasyl i Tytoń śmiejąc się z całej sytuacji.
- Przyjadę do ciebie obiecuje - Wojtek kucną żeby zrównać się wzrostem z Przemkiem - A z tobą się jeszcze policzę - wskazał palcem na Wasyla
- Aje kijedy? - dopytywał się Przemek
- Krasnal ty masz niedługo urodziny! Jak będziesz chciał to zaprosimy Wojtka dobrze? - odpowiedział Kuba
- Tjak tjak tjak!
- Oczywiście jak się zgodzi - dopowiedziała Iza
- Oczywiście że się zgodzę!
- Kochiam će - Przemek przytulił się do Wojtka, a jemu popłynęła łza po policzku, oczywiście odwzajemnił uścisk i ukrywając łzy udał się do swojego auta.
Kuba zapiął Przemka w foteliku i pojechali w stronę Pragi gdzie mieszkała Iza. Po 30 minutach i wielkich problemach gdyż Kuba nie znał ani trochę Warszawy, dojechali do domu Trojanowskich. Iza, Kuba i Przemek weszli do kamienicy. Na trzepaku przed kamienicą Iza spotkała swoich "ziomków" z którymi od razu się przywitała zamieniła kilka zdań i poszła do domu.
- Oooo Iza witaj - w drzwiach stanęła pani Bożena
- Mamuś! - Iza od razu przytuliła się do mamy
- Dobjy! - Przemek wparował do domu
- O Kubuś jesteś jeszcze przystojniejszy jak cię ostatnio widziała
- Bez przesady, ale też nie zaprzeczam - zaśmiał się Kuba
- Co was do mnie sprowadza? Proszę siadajcie
- Wracaliśmy ze zgr... - zaczął Kuba ale od razu Iza mu przeszkodziła
- Wpadliśmy bo się stęskniliśmy za tobą!
- Dobrze dobrze nie pytam jak było na prawdę. Może ciasta? Kubusiu?
- A bardzo chętnie
-Ten jak tylko słyszy słowo ciasto to nie pamięta słowa nie - śmiałą się Iza
- Po prostu kulturalnie nie wypada odmówić. - poprawił ją Jakub
- Oczywiście hah - śmiałą się Iza - Mamo, a gdzie Marcin? - Iza weszła do kuchni gdzie ciasto przygotowała pani Bożena
- A poszedł gdzieś z kumplami i jeszcze nie wrócił.
- Mamo ja će śoćek! - Przemek przybiegł z drugiego pokoju
- Ostatni soczek wypiłeś w samolocie
- Ale ja će śoćek!
- Kuba idź do sklepu proszę - Iza patrzyła błagalnym wzrokiem
- Ale ja nie znam miasta! - Kuba próbował się wykręcić
- A no tak dobrze zaraz Ci kupię soczek.
Iza wyszła z kamienicy i poszła w stronę sklepu, pod jedną z kamienic zauważyła....
-----------------------------------------------------------------------------
No to mamy kolejny rozdział :) Zapraszam baardzo do komentowania :D Bo to na prawdę daje siły do pisania, a równocześnie zapraszam na drugi blog :) Następny rozdział tutaj pojawi się w środę, może jak mi się uda wcześniej to we wtorek :)
http://zagubionawewlasnymswiecie.blogspot.com/2013/02/5.html <--------- Zapraszam!
sobota, 16 lutego 2013
Rozdział 36
(...) - Tak, moja mama ma pełno listów miłosnych, a nadawcą był...Stanisław Trojanowski
- Ile ty masz lat?
- 21
- Czyli jak pisał te listy do twojej mamy to był już z moją mamą
- Na to wychodzi
- A może to ty! - Iza spojrzała w oczy Pawła
- Ale co ja?
- Mój tata przed śmiercią wyznał mi że mam brata
- Ale jak, to nie możliwe że to ja
- Ale czemu nie? Wszystko się zgadza te listy..
- W sumie nigdy nie poznałem ojca, a mama nigdy mi o nim nie mówiła. Nie chciała nawet powiedzieć. Zawsze urywała temat.
- Widzisz! To jest znak!
- Iza coś się stało? - Kuba wyszedł z klubu
- Nie nie nic wszystko dobrze poczułam się trochę słabo i wyszłam się przewietrzyć
- Na pewno wszystko dobrze?
- Tak tak, Paweł zapewnił mi tu towarzystwo więc idź się bawić
- Bez ciebie nie idę - zrobił tą swoją słodką minkę
- Dobrze dobrze już
- Paweł idziesz? - Iza odwróciła się w stronę Pawła
- Nie ja się przejdę
- Na pewno?
- Tak tak idzie się bawić - uśmiechnął się Paweł
Iza przez resztę wieczoru myślała nad tym czy Paweł rzeczywiście może być jej bratem. Postanowiła że poinformuje o swoich odkryciach Marcina. Wyszła z klubu i od razu zadzwoniła do Marcina.
- Haloo? - podniósł słuchawkę zaspany
- Obudziłam Cię?
- Jakby nie patrzeć jest 3 w nocy!
- A to przepraszam ale muszę Ci o czymś powiedzieć
- Gadaj
- Chyba odnalazłam naszego brata
- A jaśniej możesz?
Iza wyjaśniła całą sytuację Marcinowi który ku jej zaskoczeniu też miał takie podejrzenia, ponieważ znalazł na strychu karton a w nim listy, a nadawcą była "Joanna Wszołek". Iza rozmawiała jeszcze chwilę i wróciła do klubu.
- Kuba ja wracam do hotelu - zaczepiła tańczącego Jakuba
- Ale teraz?
- Tak jestem zmęczona idę się położyć, idziesz ze mną czy mam iść sama?
- No ja chce się jeszcze pobawić ale poproszę Łukasza może pójdzie z tobą okej?
- Okej
- Ej! Piszczu!
- Czego!?
- Grzeczniej! Widzę że już nie masz siły tańczyć albo po prostu nie umiesz.
- HA HA śmieszne o co chodzi?
- Odprowadzisz Izę do hotelu? Nie chcę żeby szła sama
- Okej - powiedział z zadowoleniem Łukasz i ruszył w stronę Izy
- Idziemy? - powiedział Łukasz zachodząc Ize od tyłu
- Ojejku przestraszyłeś mnie
- Przepraszam nie chciałem
- Idziemy idziemy
Iza i Łukasz szli spacerem do hotelu, pod hotelem Łukasz złapał Izę za rękę.
- Co ty robisz - krzyknęła Iza
- Muszę Ci coś powiedzieć
- Ale puść
- Dobrze ale mnie wysłuchaj
- Okej
- Od kiedy pierwszy raz Cię ujrzałem, kiedy Cię poznałem, marzyłem o tym żeby cię pocałować, marzyłem że któregoś dnia zdobędę się na odwagę i Ci to powiem, aż w końcu wyszłaś za Kubę...
- Ale Łukasz...
- Cicho teraz ja mówię... Obiecałem sobie że postaram się zapomnieć o tobie ale się nie udało, każdego dnia myślę o tobie, każdego dnia, każdej nocy. Iza ja po prostu...
-----------------------------------------------------------------------
Sorry że tak wcześnie dzisiaj dodaje ale jadę na basen, a później mogłabym nie mieć czasu :) Mam nadzieje że wam się spodoba rozdział :) Następny rozdział jak będzie 5 komentarzy! :)
- Ile ty masz lat?
- 21
- Czyli jak pisał te listy do twojej mamy to był już z moją mamą
- Na to wychodzi
- A może to ty! - Iza spojrzała w oczy Pawła
- Ale co ja?
- Mój tata przed śmiercią wyznał mi że mam brata
- Ale jak, to nie możliwe że to ja
- Ale czemu nie? Wszystko się zgadza te listy..
- W sumie nigdy nie poznałem ojca, a mama nigdy mi o nim nie mówiła. Nie chciała nawet powiedzieć. Zawsze urywała temat.
- Widzisz! To jest znak!
- Iza coś się stało? - Kuba wyszedł z klubu
- Nie nie nic wszystko dobrze poczułam się trochę słabo i wyszłam się przewietrzyć
- Na pewno wszystko dobrze?
- Tak tak, Paweł zapewnił mi tu towarzystwo więc idź się bawić
- Bez ciebie nie idę - zrobił tą swoją słodką minkę
- Dobrze dobrze już
- Paweł idziesz? - Iza odwróciła się w stronę Pawła
- Nie ja się przejdę
- Na pewno?
- Tak tak idzie się bawić - uśmiechnął się Paweł
Iza przez resztę wieczoru myślała nad tym czy Paweł rzeczywiście może być jej bratem. Postanowiła że poinformuje o swoich odkryciach Marcina. Wyszła z klubu i od razu zadzwoniła do Marcina.
- Haloo? - podniósł słuchawkę zaspany
- Obudziłam Cię?
- Jakby nie patrzeć jest 3 w nocy!
- A to przepraszam ale muszę Ci o czymś powiedzieć
- Gadaj
- Chyba odnalazłam naszego brata
- A jaśniej możesz?
Iza wyjaśniła całą sytuację Marcinowi który ku jej zaskoczeniu też miał takie podejrzenia, ponieważ znalazł na strychu karton a w nim listy, a nadawcą była "Joanna Wszołek". Iza rozmawiała jeszcze chwilę i wróciła do klubu.
- Kuba ja wracam do hotelu - zaczepiła tańczącego Jakuba
- Ale teraz?
- Tak jestem zmęczona idę się położyć, idziesz ze mną czy mam iść sama?
- No ja chce się jeszcze pobawić ale poproszę Łukasza może pójdzie z tobą okej?
- Okej
- Ej! Piszczu!
- Czego!?
- Grzeczniej! Widzę że już nie masz siły tańczyć albo po prostu nie umiesz.
- HA HA śmieszne o co chodzi?
- Odprowadzisz Izę do hotelu? Nie chcę żeby szła sama
- Okej - powiedział z zadowoleniem Łukasz i ruszył w stronę Izy
- Idziemy? - powiedział Łukasz zachodząc Ize od tyłu
- Ojejku przestraszyłeś mnie
- Przepraszam nie chciałem
- Idziemy idziemy
Iza i Łukasz szli spacerem do hotelu, pod hotelem Łukasz złapał Izę za rękę.
- Co ty robisz - krzyknęła Iza
- Muszę Ci coś powiedzieć
- Ale puść
- Dobrze ale mnie wysłuchaj
- Okej
- Od kiedy pierwszy raz Cię ujrzałem, kiedy Cię poznałem, marzyłem o tym żeby cię pocałować, marzyłem że któregoś dnia zdobędę się na odwagę i Ci to powiem, aż w końcu wyszłaś za Kubę...
- Ale Łukasz...
- Cicho teraz ja mówię... Obiecałem sobie że postaram się zapomnieć o tobie ale się nie udało, każdego dnia myślę o tobie, każdego dnia, każdej nocy. Iza ja po prostu...
-----------------------------------------------------------------------
Sorry że tak wcześnie dzisiaj dodaje ale jadę na basen, a później mogłabym nie mieć czasu :) Mam nadzieje że wam się spodoba rozdział :) Następny rozdział jak będzie 5 komentarzy! :)
piątek, 15 lutego 2013
Rozdział 35
Następnego dnia chłopaki mieli trening od 11, Iza obudziła się o 12 i poszła do pokoju Kuby po Przemka, ku jej zdziwieniu ani Wojtka ani Przemka ani Kuby tam nie było, nikogo w całym hotelu nie było tylko pracownicy. Iza poszła do recepcji zapytać się gdzie są wszyscy piłkarze, pani odpowiedziała że od godziny mają trening na orlikach z tyłu hotelu. Iza poszła na śniadanie i z kubkiem kawy udała się od razu na boisko, ku jej zdziwieniu Przemek miał strój piłkarski, korki i grał z chłopakami, a tak naprawdę kopał piłkę do Wojtka który stał na bramce. Usiadła sobie na trybunach popijała kawę i oglądała mecz. Dzień był bardzo piękny i ciepły. Kuba jak tylko zobaczył Izę od razu podbiegł do niej mocno przytulił i pocałował.
- Jak tam podoba się?
- Jest cudnie. Ale mogłeś mnie obudzić zostałabym z Przemkiem
- Ale nie darował mi, a trener się zgodził. Ty tak słodko spałaś nie chcieliśmy Cię budzić
- To nie jest wytłumaczenie. Skąd Przemek ma...
- Strój? Dawno już zamówiłam w nike miniaturowy strój "Błaszczykowski" a dzisiaj jak dawali nam stroje na trening to okazało się że zrobili też strój treningowy, dresy ogólnie zrobili wszystko to co ja mam tylko miniaturowe.
- To mało to nie kosztowało...
- Dla mojego synka i żony wszytko!
- Ale przecież korki Przemka zostały w domu
- No właśnie z tym mieliśmy największy problem
- To jak je załatwiliście?
- Okazało się że tu jest sklep sportowy dla dzieci. I poszliśmy tak z Wojtkiem, Łukaszem i Przemkiem i kupiliśmy mu 4 pary korków. Każde inne.
- Ale jak 4 pary?
- No bo ja kupiłem takie fioletowe, Wojtek kupił mu niebieskie, Łukasz zielone, a Przemek wybrał sobie czerwone pod kolor stroju.
- Ha ha to ładnie, i co Przemek ma zostać piłkarzem?
- A zobacz - wskazał w stronę Przemka - ma smykałkę do tego
- Po tatusiu. - uśmiechnęła się Iza
- Błaszczykowski! Koniec tych romansów! Do roboty! Twój syn lepiej gra!- krzyczał w stronę Kuby Fornalik
- Już idę idę - pobiegł do reszty chłopaków
W tym czasie trener podszedł do Izy i zaczął rozmawiać, śmiali się, żartowali, gadali tak ponad 20 minut.
- Mamo! Pić! - podbiegł Przemek
- Już już - Iza wyjęła z torby soczek w kartoniku - Proszę
- Widzę że to prawda że kobiety w torbie noszą dosłownie wszystko - śmiał się Fornalik
- takie rzeczy to podstawa. Soczki, mokre chusteczki, ubranie awaryjne, czapka i opatrunki.
- Ha ha. Przepraszam panią muszę wracać do zwierząt.
- Proszę bardzo nie gniewam się.
Waldemar odszedł w stronę ćwiczących chłopaków. Siedziałam cały czas wpatrując się jak Przemek, Kuba i Wojtek przewracają się raz za razem. Jak Przemek jest zadowolony kiedy strzeli bramkę. Trening dobiegał już końca, a Przemek padał ze zmęczenia. Usnął na rękach u Wojtka który zaniósł go do pokoju Izy. Na początku nie był zadowolony kiedy się przebudził ale kiedy Iza wytłumaczyła że Wojtek musiał iść po zakupu usnął. Zbliżał się mecz. Iza i Przemek mięli miejsca V.I.P. Iza weszła do pokoju po ubranie dla Przemka i zobaczyła że na łóżku leży pudełko. Podeszła otworzyła pudełko a w środku była koszulka z tyłu był napis "Błaszczykowska"
- Włożysz ją na mecz? - Kuba podszedł Izę od tyłu i pocałował w szyję
- A mam inne wyjście?
- No nie - uśmiechnął się
- Gdzie Przemek?
- Z Wojtkiem, Damienem i Łukaszem. Czyli mamy trochę czasu dla siebie...
- Cześć! - wparowała do pokoju Marlena - Niee przeszkadzam?
- Nie nie - Iza odepchnęła Kubę od siebie.
- To ja się będę zbierał już na mecz. Za godzinę wyjeżdżamy.
- Dobrze. Przyślij mi tu Przemka muszę go przebrać
- Okej! - rzucił wychodząc z pokoju
5 minut później do pokoju wparował Przemek.
- Mamo pśebieź mnie i ide do Wojtika
- Dobrze usiądziesz obok Wojtka w autokarze, a teraz zostaniesz ze mną bo zaraz wyjeżdżamy
- Nio okej
Godzinę później wszyscy siedzieli już w autokarze na stadion. Przemek siedział tak jak Iza obiecała z Wojtkiem grali razem na PS3, a Iza w Kubą. Dojechaliśmy na stadion jeszcze nikogo nie było. Wojtek już biegał z chłopakami po murawie w swoich adidasach, a Iza z Marleną siedziały na ławce rezerwowych. Gdy mecz się zaczął Iza z Marleną przesiadły się na swoje miejsca V.I.P. Przemek przez cały czas krzyczał "Tata" "Tatuś gla" "Śtśel!" "Wojtek bloń". Ostatecznie mecz skończył się 3:1 dla Polaków, Gole strzelał Kuba, Teodorczyk i Piszczek. Po grze piłkarze uznali że pójdą świętować wygraną do klubu. Marlena poszła z Przemkiem do hotelu ponieważ był śpiący. Iza, Damien, Kuba, Wojtek, Łukasz i reszta zespołu bawili się świetnie. W pewnym momencie Iza poczuła lekki ból i wyszła na dwór. Za nią od razu wyszedł Wszołek.
- Wszystko okej? - zapytał siadając obok na ławce
- Tak tak okej - uśmiechnęła się spojrzała mu w oczy - Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się że już się kiedyś widzieliśmy, że znamy się od dawna.
- To dziwne bo mi też się tak wydaje.
- Ale to na pewno nie możliwe
- Czemu tak sądzisz? - zapytał
- Nie wiem.
- Wiesz co opowiedz mi trochę o sobie?
- Hmm no to Mam na imię Iza
- To to już wiem - śmiał się
- Moje panieńskie nazwisko to Trojanowska jestem córką Bożeny i Stanisława Trojanowskich. Mam młodszego brata Marcina
- Zaraz zaraz mówisz że jak ma na imię i nazwisko twój ojciec?
- Mój ojciec nie żyje. Stanisław Trojanowski
- Trojanowski, Trojanowski... coś mi to nazwisko mówi
- Na prawdę?
- Tak, moja mama ma pełno listów miłosnych, a nadawcą był...
-------------------------------------------------------------
Dodaje teraz tak wcześnie rozdział ponieważ internet mi co chwile pada :/ I mogła bym już nie dać rady dodać wieczorem. Tak jak obiecałam dzisiaj rozdział :) Następny jak będzie 7 komentarzy :)
Zapraszam na mojego 2 bloga :) Komentarze mile widziane! :D
http://zagubionawewlasnymswiecie.blogspot.com/
- Jak tam podoba się?
- Jest cudnie. Ale mogłeś mnie obudzić zostałabym z Przemkiem
- Ale nie darował mi, a trener się zgodził. Ty tak słodko spałaś nie chcieliśmy Cię budzić
- To nie jest wytłumaczenie. Skąd Przemek ma...
- Strój? Dawno już zamówiłam w nike miniaturowy strój "Błaszczykowski" a dzisiaj jak dawali nam stroje na trening to okazało się że zrobili też strój treningowy, dresy ogólnie zrobili wszystko to co ja mam tylko miniaturowe.
- To mało to nie kosztowało...
- Dla mojego synka i żony wszytko!
- Ale przecież korki Przemka zostały w domu
- No właśnie z tym mieliśmy największy problem
- To jak je załatwiliście?
- Okazało się że tu jest sklep sportowy dla dzieci. I poszliśmy tak z Wojtkiem, Łukaszem i Przemkiem i kupiliśmy mu 4 pary korków. Każde inne.
- Ale jak 4 pary?
- No bo ja kupiłem takie fioletowe, Wojtek kupił mu niebieskie, Łukasz zielone, a Przemek wybrał sobie czerwone pod kolor stroju.
- Ha ha to ładnie, i co Przemek ma zostać piłkarzem?
- A zobacz - wskazał w stronę Przemka - ma smykałkę do tego
- Po tatusiu. - uśmiechnęła się Iza
- Błaszczykowski! Koniec tych romansów! Do roboty! Twój syn lepiej gra!- krzyczał w stronę Kuby Fornalik
- Już idę idę - pobiegł do reszty chłopaków
W tym czasie trener podszedł do Izy i zaczął rozmawiać, śmiali się, żartowali, gadali tak ponad 20 minut.
- Mamo! Pić! - podbiegł Przemek
- Już już - Iza wyjęła z torby soczek w kartoniku - Proszę
- Widzę że to prawda że kobiety w torbie noszą dosłownie wszystko - śmiał się Fornalik
- takie rzeczy to podstawa. Soczki, mokre chusteczki, ubranie awaryjne, czapka i opatrunki.
- Ha ha. Przepraszam panią muszę wracać do zwierząt.
- Proszę bardzo nie gniewam się.
Waldemar odszedł w stronę ćwiczących chłopaków. Siedziałam cały czas wpatrując się jak Przemek, Kuba i Wojtek przewracają się raz za razem. Jak Przemek jest zadowolony kiedy strzeli bramkę. Trening dobiegał już końca, a Przemek padał ze zmęczenia. Usnął na rękach u Wojtka który zaniósł go do pokoju Izy. Na początku nie był zadowolony kiedy się przebudził ale kiedy Iza wytłumaczyła że Wojtek musiał iść po zakupu usnął. Zbliżał się mecz. Iza i Przemek mięli miejsca V.I.P. Iza weszła do pokoju po ubranie dla Przemka i zobaczyła że na łóżku leży pudełko. Podeszła otworzyła pudełko a w środku była koszulka z tyłu był napis "Błaszczykowska"
- Włożysz ją na mecz? - Kuba podszedł Izę od tyłu i pocałował w szyję
- A mam inne wyjście?
- No nie - uśmiechnął się
- Gdzie Przemek?
- Z Wojtkiem, Damienem i Łukaszem. Czyli mamy trochę czasu dla siebie...
- Cześć! - wparowała do pokoju Marlena - Niee przeszkadzam?
- Nie nie - Iza odepchnęła Kubę od siebie.
- To ja się będę zbierał już na mecz. Za godzinę wyjeżdżamy.
- Dobrze. Przyślij mi tu Przemka muszę go przebrać
- Okej! - rzucił wychodząc z pokoju
5 minut później do pokoju wparował Przemek.
- Mamo pśebieź mnie i ide do Wojtika
- Dobrze usiądziesz obok Wojtka w autokarze, a teraz zostaniesz ze mną bo zaraz wyjeżdżamy
- Nio okej
Godzinę później wszyscy siedzieli już w autokarze na stadion. Przemek siedział tak jak Iza obiecała z Wojtkiem grali razem na PS3, a Iza w Kubą. Dojechaliśmy na stadion jeszcze nikogo nie było. Wojtek już biegał z chłopakami po murawie w swoich adidasach, a Iza z Marleną siedziały na ławce rezerwowych. Gdy mecz się zaczął Iza z Marleną przesiadły się na swoje miejsca V.I.P. Przemek przez cały czas krzyczał "Tata" "Tatuś gla" "Śtśel!" "Wojtek bloń". Ostatecznie mecz skończył się 3:1 dla Polaków, Gole strzelał Kuba, Teodorczyk i Piszczek. Po grze piłkarze uznali że pójdą świętować wygraną do klubu. Marlena poszła z Przemkiem do hotelu ponieważ był śpiący. Iza, Damien, Kuba, Wojtek, Łukasz i reszta zespołu bawili się świetnie. W pewnym momencie Iza poczuła lekki ból i wyszła na dwór. Za nią od razu wyszedł Wszołek.
- Wszystko okej? - zapytał siadając obok na ławce
- Tak tak okej - uśmiechnęła się spojrzała mu w oczy - Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się że już się kiedyś widzieliśmy, że znamy się od dawna.
- To dziwne bo mi też się tak wydaje.
- Ale to na pewno nie możliwe
- Czemu tak sądzisz? - zapytał
- Nie wiem.
- Wiesz co opowiedz mi trochę o sobie?
- Hmm no to Mam na imię Iza
- To to już wiem - śmiał się
- Moje panieńskie nazwisko to Trojanowska jestem córką Bożeny i Stanisława Trojanowskich. Mam młodszego brata Marcina
- Zaraz zaraz mówisz że jak ma na imię i nazwisko twój ojciec?
- Mój ojciec nie żyje. Stanisław Trojanowski
- Trojanowski, Trojanowski... coś mi to nazwisko mówi
- Na prawdę?
- Tak, moja mama ma pełno listów miłosnych, a nadawcą był...
-------------------------------------------------------------
Dodaje teraz tak wcześnie rozdział ponieważ internet mi co chwile pada :/ I mogła bym już nie dać rady dodać wieczorem. Tak jak obiecałam dzisiaj rozdział :) Następny jak będzie 7 komentarzy :)
Zapraszam na mojego 2 bloga :) Komentarze mile widziane! :D
http://zagubionawewlasnymswiecie.blogspot.com/
czwartek, 14 lutego 2013
Rozdział 34
~Tydzień później~
Zbliżał się mecz Grecja - Polska. Iza bardzo dobrze znała się z Fornalikiem dlatego pozwolił jej i Przemkowi jechać z nimi jako "psycholog". Zbliżał się dzień wyjazdu do Hiszpanii. Chłopaki mieli się zebrać w Warszawie na Okęciu. Iza, Kuba i Przemek spakowali się w torby i ruszyli do Polski. W Warszawie byli już o godzinie 15 a samolot mieli o 17. Reszta kadrowiczów też była już na lotnisku. Kuba i Przemek wygłupiali się razem z Perquisem i Wasilewskim. Przemek jak zwykle nie wstydził się nikogo.
- Tato! - krzyczał Przemek - Siusiu!
- Ha ha ha no Kubusiu idź z synkiem - śmiał się Wasyl
- Chodź krasnalu!
I Kuba nie miał innego wyjścia. Iza siedziała na krześle i czytała książkę. Przysiadł się do niej jakiś wysoki brunet.
- Cześć - powiedział patrząc na Izę
- Cześć - rzuciła nie patrząc nawet na niego i wróciła do czytania
- Gdzie lecisz?
- Do Grecji
- O fajnie się składa bo ja też - wyszczerzył się - A tak w ogóle to jestem Paweł. Paweł Wszołek
Iza podniosła głowę odrywając się od czytania i wyłaniając twarz w pod książki.
- Iza. Iza Błaszczykowska miło mi - podała mu rękę.
- Kojarzę w kadź to nazwisko
- Mamo! Mamo! Tutjaj w łaźeńce gja muźika
- Na prawdę? To super
- Przemek! Gdzie mi uciekasz. Nie ładnie tak
- Kubusiu ja Ci nigdzie nie uciekam - śmiał się Tytoń zza pleców Kuby
- A ty Paweł co romansujesz z moją żoną? - śmiał się Kuba
- To jest twoja żona? - zapytał z niedowierzaniem Paweł - Wiedziałem że skądś kojarzę to nazwisko!
- Tak właśnie
- A czemu z nami lecisz? przecież nie można zabierać żon ani dziewczyn.
- Ale ja lecę w charakterze waszego psychologa
- Aaa to będę częstym gościem u ciebie - śmiał się Wasyl
- No no tylko nie przesadzaj - szturchnął go Kuba
- Spokojnie spokojnie panowie - wtrącił się Fornalik - Proszę o to wasze bilety
- A ija ? - Przemek stanął obok Fornalika
- Przemek ja mam twój bilet - odpowiedział Kuba
- Aha - i pobiegł do Damiena który gadał z Teodorczykiem i Szczęsnym
- Jeśtem Pśemek! - podał rękę Wojtkowi
- Miło mi jestem Wojtek. Zgubiłeś rodziców szkrabie?
- Nje mama i tata śtoją tiam! - wskazał rączką na Izę i Kubę rozmawiających z Fornalikiem
- Ty jesteś synem Błaszczykowskich?
- Yyy nje ja jesteś Pśemek!
- Ale na nazwisko masz Błaszczykowski - wtrącił się Piszczek biorąc na ręce Przemka
- Nio dobja. Aje puść! - wiercił się
- Nie już lecimy. Idziemy do tatusia
- Njeeee ja chće do Wojtika!
- Usiądę obok ciebie w samolocie dobrze?
- Tiak!
Wszyscy udali się na odprawę i wsiedli do samolotu. Wojtek tak jak obiecał usiadł obok Przemka, ale ten szybko usnął. Tak samo Iza. Lot trwał 4 godziny. Przemek nie chciał żeby Kuba wziął go na ręce tylko Wojtek. Więc jak chciał tak zrobił i usnął na rękach Wojtka. Wszyscy udali się do autokaru który miał ich zawieźć do hotelu. Po godzinie byli już w hotelu, zakwaterowali się. Iza miała pokój z Przemkiem i początkującą fizjoterapeutką Marleną. Kuba z Wojtkiem. Ponieważ trener nie wyraził zgody na to żeby Kuba był z Iza w pokoju.
- Witaj jestem Iza - weszła do pokoju i podała rękę współlokatorce
- Marlena. Marlena Hajdo
- Iza Błaszczykowska
- Ja jeśtem Pśemek!
- Oo miło mi ja jestem Marlena - uśmiechnęła się wysoka blondynka
- Mamo! Mogie iść do Wojtika?
- A trafisz sam?
- Tiak! - i wybiegł z pokoju
- Jej werwę to ma - śmiała się Marlena
- Po tatusiu, nie usiedzi grzecznie 5 minut
- Właśnie widać
O 20 wszyscy udali się na spotkanie z trenerami. Przemek siedział cały czas na kolanach u Wojtka i na krok go nie opuszczał.
- Chyba Cię polubił - śmiał się Boenisch
- Byłbyś świetnym ojcem - wtrącił się Łukasz
- Ja će pać!
- To chodź kochanie - Iza próbowała wziąć go za rękę
- Ale ja će pać z Wojtikem i tatą!
- Ale.. - zaczęła Iza
- Kotku niech śpi z nami
- Na pewno?
- Tak tak - pocałował Izę Kuba
- Musisz go wykąpać i wszystkie jego ciuchy są u mnie w pokoju.
- Dobrze poradzimy sobie, zaraz przyjdę po ciuchy
- Okej
Wszyscy udali się do swoich pokoi. Kuba wziął ciuchy, wykąpał Przemka i poszli spać. Oczywiście Przemek spał z Wojtkiem na jednym łóżku.
-------------------------------------------------------------------------------------
A więc mam nadzieje że się podoba :) Jeśli będzie 9 komentarzy to następny rozdział dodam hmm.. jutro :D Postarajcie się! Wierze w was :*
Zbliżał się mecz Grecja - Polska. Iza bardzo dobrze znała się z Fornalikiem dlatego pozwolił jej i Przemkowi jechać z nimi jako "psycholog". Zbliżał się dzień wyjazdu do Hiszpanii. Chłopaki mieli się zebrać w Warszawie na Okęciu. Iza, Kuba i Przemek spakowali się w torby i ruszyli do Polski. W Warszawie byli już o godzinie 15 a samolot mieli o 17. Reszta kadrowiczów też była już na lotnisku. Kuba i Przemek wygłupiali się razem z Perquisem i Wasilewskim. Przemek jak zwykle nie wstydził się nikogo.
- Tato! - krzyczał Przemek - Siusiu!
- Ha ha ha no Kubusiu idź z synkiem - śmiał się Wasyl
- Chodź krasnalu!
I Kuba nie miał innego wyjścia. Iza siedziała na krześle i czytała książkę. Przysiadł się do niej jakiś wysoki brunet.
- Cześć - powiedział patrząc na Izę
- Cześć - rzuciła nie patrząc nawet na niego i wróciła do czytania
- Gdzie lecisz?
- Do Grecji
- O fajnie się składa bo ja też - wyszczerzył się - A tak w ogóle to jestem Paweł. Paweł Wszołek
Iza podniosła głowę odrywając się od czytania i wyłaniając twarz w pod książki.
- Iza. Iza Błaszczykowska miło mi - podała mu rękę.
- Kojarzę w kadź to nazwisko
- Mamo! Mamo! Tutjaj w łaźeńce gja muźika
- Na prawdę? To super
- Przemek! Gdzie mi uciekasz. Nie ładnie tak
- Kubusiu ja Ci nigdzie nie uciekam - śmiał się Tytoń zza pleców Kuby
- A ty Paweł co romansujesz z moją żoną? - śmiał się Kuba
- To jest twoja żona? - zapytał z niedowierzaniem Paweł - Wiedziałem że skądś kojarzę to nazwisko!
- Tak właśnie
- A czemu z nami lecisz? przecież nie można zabierać żon ani dziewczyn.
- Ale ja lecę w charakterze waszego psychologa
- Aaa to będę częstym gościem u ciebie - śmiał się Wasyl
- No no tylko nie przesadzaj - szturchnął go Kuba
- Spokojnie spokojnie panowie - wtrącił się Fornalik - Proszę o to wasze bilety
- A ija ? - Przemek stanął obok Fornalika
- Przemek ja mam twój bilet - odpowiedział Kuba
- Aha - i pobiegł do Damiena który gadał z Teodorczykiem i Szczęsnym
- Jeśtem Pśemek! - podał rękę Wojtkowi
- Miło mi jestem Wojtek. Zgubiłeś rodziców szkrabie?
- Nje mama i tata śtoją tiam! - wskazał rączką na Izę i Kubę rozmawiających z Fornalikiem
- Ty jesteś synem Błaszczykowskich?
- Yyy nje ja jesteś Pśemek!
- Ale na nazwisko masz Błaszczykowski - wtrącił się Piszczek biorąc na ręce Przemka
- Nio dobja. Aje puść! - wiercił się
- Nie już lecimy. Idziemy do tatusia
- Njeeee ja chće do Wojtika!
- Usiądę obok ciebie w samolocie dobrze?
- Tiak!
Wszyscy udali się na odprawę i wsiedli do samolotu. Wojtek tak jak obiecał usiadł obok Przemka, ale ten szybko usnął. Tak samo Iza. Lot trwał 4 godziny. Przemek nie chciał żeby Kuba wziął go na ręce tylko Wojtek. Więc jak chciał tak zrobił i usnął na rękach Wojtka. Wszyscy udali się do autokaru który miał ich zawieźć do hotelu. Po godzinie byli już w hotelu, zakwaterowali się. Iza miała pokój z Przemkiem i początkującą fizjoterapeutką Marleną. Kuba z Wojtkiem. Ponieważ trener nie wyraził zgody na to żeby Kuba był z Iza w pokoju.
- Witaj jestem Iza - weszła do pokoju i podała rękę współlokatorce
- Marlena. Marlena Hajdo
- Iza Błaszczykowska
- Ja jeśtem Pśemek!
- Oo miło mi ja jestem Marlena - uśmiechnęła się wysoka blondynka
- Mamo! Mogie iść do Wojtika?
- A trafisz sam?
- Tiak! - i wybiegł z pokoju
- Jej werwę to ma - śmiała się Marlena
- Po tatusiu, nie usiedzi grzecznie 5 minut
- Właśnie widać
O 20 wszyscy udali się na spotkanie z trenerami. Przemek siedział cały czas na kolanach u Wojtka i na krok go nie opuszczał.
- Chyba Cię polubił - śmiał się Boenisch
- Byłbyś świetnym ojcem - wtrącił się Łukasz
- Ja će pać!
- To chodź kochanie - Iza próbowała wziąć go za rękę
- Ale ja će pać z Wojtikem i tatą!
- Ale.. - zaczęła Iza
- Kotku niech śpi z nami
- Na pewno?
- Tak tak - pocałował Izę Kuba
- Musisz go wykąpać i wszystkie jego ciuchy są u mnie w pokoju.
- Dobrze poradzimy sobie, zaraz przyjdę po ciuchy
- Okej
Wszyscy udali się do swoich pokoi. Kuba wziął ciuchy, wykąpał Przemka i poszli spać. Oczywiście Przemek spał z Wojtkiem na jednym łóżku.
-------------------------------------------------------------------------------------
Hotel w którym się zatrzymali |
A więc mam nadzieje że się podoba :) Jeśli będzie 9 komentarzy to następny rozdział dodam hmm.. jutro :D Postarajcie się! Wierze w was :*
środa, 13 lutego 2013
Rozdział 33
- Kuba.. kochanie - Iza usiadła na łóżku - Wstawaj.. - szeptała
- Jeszcze 10 minut.. - powiedział zaspany zakrywając głowę kołdrą
- Kuba ja rodzę!
- Gdzie masz torbę? Co ile masz skurcze? - zerwał się na równe nogi prawie zabijając o kołdrę
- Ha ha wiedziałam że to Cię obudzi
- Chcesz żebym zawału dostał?
- No nie jeszcze mi się przydasz - wyszczerzyła się
- Niby do czego? - powiedział kiwając głową
- A kto będzie zajmował sie dziećmi jak ja pójde na imprezę? - drażniła się
- Aha, która godzina?
- 11:30
Kuba wyleciał z sypialni jak poparzony, Iza spokojnie zeszła na dół, nalała Kubie kawy w kubek termiczny, wzięła torbę treningową i stanęła pod drzwiami wyjściowymi. Słyszała jak Kuba leciał na dół po schodach. Szybko podbiegł do niej, wziął torbę, kawę i dał całusa. 2 minuty później był już w drodze na trening. Przemek jak tylko się obudził od razu pytał gdzie jest tata więc Iza postanowiła że dzisiaj zabierze go ze sobą do pracy i pokarze mu jak tatuś ćwiczy.
Iza nakarmiła spokojnie Przemka ubrała w spodnie jeansowe, niebieski t-shirt. granatową bluzę z kapturem, kurtkę BvB i adidasy adidasa. Iza ubrała eleganckie spodnie czarne, bluzkę z długim rękawem i baleriny. Pojechali na 13 do pracy. Przemek gdy tylko zobaczył stadion od razu zrobił wielkie oczy. Weszła z nim na trybuny. Skakał, piszczał aż w końcu zauważył go Kuba i podbiegł do niego.
- Cześć krasnalu - przywitał się Kuba
- sieść - odpowiedział
- Witaj słońce - Kuba pocałował Izę w czoło
- Smakowała kawa?
Kuba się tylko uśmiechnął.
- Chcesz z nami pograć w piłkę?
- Jaśne! Mamo mogie?
- Ha ha jak Cię tatuś będzie pilnował to pewnie
- Będę będę, chodź krasnalu - Kuba wziął przez barierki Przemka
- Kuba czekaj, mam jego korki! - Iza sięgnęła do torby i wyciągnęła małe korki Przemka które dostał niedawno od Kuby. Podała je Kubie, a ten od razu włożył mu je na nogi a oddał adidasy.
- Ja idę trochę popracować
- Dobrze skarbie - Kuba pocałował namiętnie Ize
- Fuuuj - schował się Przemek
- Ha ha idzie już!
- Idziemy?
- Tiaaak! - krzyczał Przemek
Kuba i Przemek poszli do reszty zespołu. Od razu zainteresowali sie małym zawodnikiem w kurteczce BvB.
- Ojejku co to za maleństwo? - szczerzył sie do Przemka Roman
- Jeśtem Pśemek!
- A ja Roman. Witaj - podał mu rękę
- Tato! - ciągnął Kubę za koszulkę
- Co się stało?
- Gjamy? - zrobił błagającą minkę
- Gramy, gramy
Cały "trening" chłopaków Iza obserwowała ze swojego gabinetu razem z Jurgenem. Razem z Izą nie mogli powstrzymywać śmiechu gdy Przemek "faulował" resztę chłopaków a oni udawali że zwijają się z "bólu". Ostatecznie na koncie Przemka było aż 12 goli! Wszyscy wrócili do domu we wspaniałych humorach. Przemek od razu padł jak zabity. A Iza z Kubą zjedli kolację obejrzeli jakiś film i sami poszli spać.
------------------------------------------------------------------------------
Hej :) Mam nadzieje że podoba się rozdział :) Proszę o komentarze bo to dodatkowa motywacja :) Następny rozdział jak będzie przynajmniej 5 komentarzy :D
Korki Przemka |
Korki Kuby |
poniedziałek, 11 lutego 2013
Rozdział 32
Przez ostatnie dni Iza nie mogła spać, jeść. Po głowie chodziły jej słowa ojca "Masz brata". Dzisiaj miał się odbyć pogrzeb. Była cała rodzina ale Iza zrezygnowała ze stypy i poszła się położyć na górę gdyż była już prawie w 9 miesiącu ciąży. Nikt nie zauważył dłuższej nieobecności Izy. Pod koniec nieobecność jej zauważył Marcin. Więc poszedł na górę do jej pokoju.
Puk, puk!
- Mogę? - zapytał wychylając zza drzwi głowę
- Wejść? Pewnie. - uśmiechnęła się i podniosła z łóżka
- Nie wstawaj! Leż!
- Spokojnie, jestem w ciąży nie chora. - zaśmiała się
- Ciąża to prawie że choroba
- Nie przesadzaj, nie chcesz być drugi raz wujkiem?
- O niczym innym nie marze- zakpił Marcin
- I to jest prawidłowa odpowiedź
- To był sarkazm
- Ej ej! - Iza zaczęła bić się z Marcinem
- Wiesz nie chcę Ci zrobić krzywdy - złapał ją za ręce
- To nie rób! Puść!
- Ty zaczęłaś!
- Nie prawda!
- Prawda!
- Nieee - wypięła mu język
- Nie wypinaj języka bo Ci krowa nasika! - śmiał się Marcin
- Boże zachowujemy się jak 5 latki!
- Wiem ale czasem fajnie cofnąć się w tamte czasy - uśmiechnął się - Tata powiedział mi to samo co tobie?
- A zależny co tobie powiedział
- Że mamy brata
- No to to samo
- Masz zamiar szukać go?
- Chcę go poznać, ale jestem ciekawa czy on wie że ma rodzeństwo
- Pomogę Ci!
- Dziękuje - Iza przytuliła się do brata
- Ej kocham Cię ale bez przesady!
- Zamknij się! - odepchnęła go - Idź muszę się zdrzemnąć
- Jak zwykle - śmiał się, wstał i wyszedł
Iza spała do godziny 15 bo o 17 miała lot do Dortmundu. Stała zjadła obiad, spakowała resztę rzeczy.
- Marcin odwieź Izę na lotnisko - prosiła mama
- A sama na piechotę nie pójdzie? haha
- Okej ale ty idziesz pierwszy! - odgryzła się Iza
- To ja pójdę wyprowadzić samochód z garażu - wyszedł z domu Marcin
- Kochanie może zostaniesz jednak?
- Mamo nie mogę zostawiłam Przemka samego z Kubą
- Ale w twoim stanie?
- Przecież chora nie jestem mamo!
- Dobrze dobrze.. trzymaj się i obiecał że przyjedziecie do mnie WSZYSCY! - podkreśliła ostatnie słowo
- Obiecuję paa - podeszła przytuliła i pocałowała mamę
5 minut później była już w samochodzie z Marcinem.
- Jak myślisz mama wie że tata...- zaczęła Iza
- Że tata ją zdradził?
- Właśnie
- Raczej nie, a może
- Trzeba jakoś zacząć szukać
- Może po nazwisku?
- Jesteś głupi! Przecież wiadomo że przyjął nazwisko po mamie
- Może tak może nie..
- Raczej na pewno.
- To nie wiem jak
- W piwnicy trzeba poszukać jakiś zdjęć nie wiem... zajmiesz sie tym!
- Ale ja? Cze... no dobra.
20 minut później dojechali na lotnisko Iza poszła na odprawę i 30 minut później siedziała już w samolocie. Oczywiście usnęła, obudziła ją stewardessa informując o zapięciu pasów bo lądujemy. Wyszła z samolotu, a na lotnisku czekał na nią Kuba i Przemek, oczywiście zauważyć ich było trudno gdyż Kubę obczepiło stado "fanek" proszących o autografy. Wszyscy się przywitali i pojechali do domu. Iza postanowiła że na razie dopóki nie znajdzie swojego "brata" nic nie będzie mówiła o tym Kubie.
------------------------------------------------------------------------------------------
Postanowiłam że dzisiejszy rozdział będzie trochę "nudniejszy" że dam odpocząć Izie i Kubie :) Ale mam nadzieje że równie sie podoba :)
Następny dodam jak będzie 7 komentarzy!! :D Zaczynam szantażyki :3
Puk, puk!
- Mogę? - zapytał wychylając zza drzwi głowę
- Wejść? Pewnie. - uśmiechnęła się i podniosła z łóżka
- Nie wstawaj! Leż!
- Spokojnie, jestem w ciąży nie chora. - zaśmiała się
- Ciąża to prawie że choroba
- Nie przesadzaj, nie chcesz być drugi raz wujkiem?
- O niczym innym nie marze- zakpił Marcin
- I to jest prawidłowa odpowiedź
- To był sarkazm
- Ej ej! - Iza zaczęła bić się z Marcinem
- Wiesz nie chcę Ci zrobić krzywdy - złapał ją za ręce
- To nie rób! Puść!
- Ty zaczęłaś!
- Nie prawda!
- Prawda!
- Nieee - wypięła mu język
- Nie wypinaj języka bo Ci krowa nasika! - śmiał się Marcin
- Boże zachowujemy się jak 5 latki!
- Wiem ale czasem fajnie cofnąć się w tamte czasy - uśmiechnął się - Tata powiedział mi to samo co tobie?
- A zależny co tobie powiedział
- Że mamy brata
- No to to samo
- Masz zamiar szukać go?
- Chcę go poznać, ale jestem ciekawa czy on wie że ma rodzeństwo
- Pomogę Ci!
- Dziękuje - Iza przytuliła się do brata
- Ej kocham Cię ale bez przesady!
- Zamknij się! - odepchnęła go - Idź muszę się zdrzemnąć
- Jak zwykle - śmiał się, wstał i wyszedł
Iza spała do godziny 15 bo o 17 miała lot do Dortmundu. Stała zjadła obiad, spakowała resztę rzeczy.
- Marcin odwieź Izę na lotnisko - prosiła mama
- A sama na piechotę nie pójdzie? haha
- Okej ale ty idziesz pierwszy! - odgryzła się Iza
- To ja pójdę wyprowadzić samochód z garażu - wyszedł z domu Marcin
- Kochanie może zostaniesz jednak?
- Mamo nie mogę zostawiłam Przemka samego z Kubą
- Ale w twoim stanie?
- Przecież chora nie jestem mamo!
- Dobrze dobrze.. trzymaj się i obiecał że przyjedziecie do mnie WSZYSCY! - podkreśliła ostatnie słowo
- Obiecuję paa - podeszła przytuliła i pocałowała mamę
5 minut później była już w samochodzie z Marcinem.
- Jak myślisz mama wie że tata...- zaczęła Iza
- Że tata ją zdradził?
- Właśnie
- Raczej nie, a może
- Trzeba jakoś zacząć szukać
- Może po nazwisku?
- Jesteś głupi! Przecież wiadomo że przyjął nazwisko po mamie
- Może tak może nie..
- Raczej na pewno.
- To nie wiem jak
- W piwnicy trzeba poszukać jakiś zdjęć nie wiem... zajmiesz sie tym!
- Ale ja? Cze... no dobra.
20 minut później dojechali na lotnisko Iza poszła na odprawę i 30 minut później siedziała już w samolocie. Oczywiście usnęła, obudziła ją stewardessa informując o zapięciu pasów bo lądujemy. Wyszła z samolotu, a na lotnisku czekał na nią Kuba i Przemek, oczywiście zauważyć ich było trudno gdyż Kubę obczepiło stado "fanek" proszących o autografy. Wszyscy się przywitali i pojechali do domu. Iza postanowiła że na razie dopóki nie znajdzie swojego "brata" nic nie będzie mówiła o tym Kubie.
------------------------------------------------------------------------------------------
Postanowiłam że dzisiejszy rozdział będzie trochę "nudniejszy" że dam odpocząć Izie i Kubie :) Ale mam nadzieje że równie sie podoba :)
Następny dodam jak będzie 7 komentarzy!! :D Zaczynam szantażyki :3
sobota, 9 lutego 2013
Rozdział 31
10 lutego odbył się mecz Borussii Dortmund z Hannoverem 96. Wszyscy chłopacy z BvB wybiegli z czarną przepaską na ramie. Na znak żałoby po Robercie. W gazetach pojawiały się różne informacje na temat braku Roberta w podstawowym składnie. Jedni pisali że był chory, inni że zmagał się z kontuzją. Iza wspólnie za całym sztabem szkoleniowym i zarządcami BvB postanowiła że po meczu ogłoszą prasie że Robert nie żyje. Iza wiedziała że tego Robert nie chciał ale domyślili by sie prędzej czy później. Mecz skończył sie wygraną Borussii 3:1 po golach Reusa, Schibera i Błaszczykowskiego. Tak jak ustaliła Iza wyszła do sali konferencyjnej do prasy.
- Czytałam w prasie, nie będę wymieniać w jakiej różne spekulacje na temat braku Roberta na meczu. Chciałam powiedzieć że to wszystko jest nie prawda. Robert Lewandowski... popełnił samobójstwo. Tyle mam do powiedzenia. Dziękuje - wstała i wyszła. Dziennikarze próbowali jeszcze pytać ale nikt nie otrzymał odpowiedzi.
Na drugi dzień w gazetach na pierwszych stronach były nagłówki "Lewandowski nie żyje!" "Lewy z BvB popełnił samobójstwo!" "Robert Lewandowski nie żyje" Nawet w polskich gazetach codziennych widniały takie nagłówki. Każdy piłkarz dostał po 3 dni wolnego. Oczywiście Iza była normalnie w pracy gdyby któryś chciał pogadać lecz przyszło tylko dwóch Christ i Oliver. Iza powypełniała wszystkie papiery potrzebne na następny mecz i siedziała w gabinecie czekając że może jeszcze ktoś przyjdzie. Do głowy wpadł jej pomysł spróbowania zadzwonienia do Mai. Po 4 sygnałach odebrała:
- Halo?
- Maja! Gdzie ty jesteś? - zapytała niedowierzająca że odebrała.
- Daleko - odpowiedziała krótko i oschło
- Dobrze jak nie chcesz to nie mów. Chcę Ci powiedzieć tylko jedno. Robert popełnił samobójstwo - Iza po tych słowach oczekiwała przez dłuższą chwilę reakcji ale po drugiej stronie słuchawki było głucho. - Halo? Jesteś tam? - nie otrzymała odpowiedzi. Maja się rozłączyła.
Iza sprawdzając e-maila dostała wiadomość zaadresowaną do niej. W wiadomości znajdował się filmik z pod piskiem
"Bardzo byli byśmy wdzięczni jakbyście puścili ten film na zbliżającym się meczu na telebimie. Wierni kibice! "
Iza jak zobaczyła filmik popłakała się, nie wierzyła że kibice będą aż tak wierni i zrobią filmik o Robercie upamiętniający go. Iza od razy zgrała go na płytę i poszła do zarządcy stadionu. Zgodził się bez wahania gdy zobaczył go. Iza wróciła do domu po 17 bo pojechała jeszcze na zakupy gdyż nic nie mieli w lodówce. Weszła do domu, a na kanapie zobaczyła śpiącego Kubę i Przemka. Nie chciała ich budzić bo słodko razem wyglądali zrobiła im tylko zdjęcie i od razu pobiegła do gabinetu wydrukować je.
Na następnym meczu tak jak obiecał zarządca został puszczony filmik upamiętniający Roberta. Wszyscy kibice wstali podnieśli flagi do góry i oglądali, a na końcu skandowali jego imię.
Trzy miesiące później
Iza dostała telefon z Polski że jej tata jest umierający i żeby przyjechała jak na najszybciej. Lot udało jej się zamówić jeszcze tego samego dnia więc wieczorem była w Polsce. Pojechała do rodzinnego domu bo jej mam dzwoniła do niej że ojciec chciał umrzeć we własnym domu we własnym łóżku. Stanisław poprosił Izę o chwilę rozmowy. Stanisław był bardzo słaby Iza wiedziała że zaraz może jego serce nie wytrzymać.
- Mu-sze Ci coś ba-rdzo wa-żne-go po-wie-dzieć - mówił ciągle łapiąc oddech
- Tato spokojnie - Iza trzymała go za rękę a w oczach miała pełne oczy łez
- Masz........ masz... braaa...ta - Odpowiedział resztkami sił i zamknął oczy
Iza wstała puszczając jego rękę, wstała z niedowierzaniem "Brata?", "Jakiego brata?", "Tata zdradził mamę? To nie możliwe", " Ale wyraźnie usłyszałam BRATA"
---------------------------------------------------------------------------------
Oto nagranie które przysłali Izie kibice :
http://www.youtube.com/watch?v=smtRxZqAe0A
Mam nadzieje że podobało sie :)
Pamiętaj żeby zostawić komentarz! :D
- Czytałam w prasie, nie będę wymieniać w jakiej różne spekulacje na temat braku Roberta na meczu. Chciałam powiedzieć że to wszystko jest nie prawda. Robert Lewandowski... popełnił samobójstwo. Tyle mam do powiedzenia. Dziękuje - wstała i wyszła. Dziennikarze próbowali jeszcze pytać ale nikt nie otrzymał odpowiedzi.
Na drugi dzień w gazetach na pierwszych stronach były nagłówki "Lewandowski nie żyje!" "Lewy z BvB popełnił samobójstwo!" "Robert Lewandowski nie żyje" Nawet w polskich gazetach codziennych widniały takie nagłówki. Każdy piłkarz dostał po 3 dni wolnego. Oczywiście Iza była normalnie w pracy gdyby któryś chciał pogadać lecz przyszło tylko dwóch Christ i Oliver. Iza powypełniała wszystkie papiery potrzebne na następny mecz i siedziała w gabinecie czekając że może jeszcze ktoś przyjdzie. Do głowy wpadł jej pomysł spróbowania zadzwonienia do Mai. Po 4 sygnałach odebrała:
- Halo?
- Maja! Gdzie ty jesteś? - zapytała niedowierzająca że odebrała.
- Daleko - odpowiedziała krótko i oschło
- Dobrze jak nie chcesz to nie mów. Chcę Ci powiedzieć tylko jedno. Robert popełnił samobójstwo - Iza po tych słowach oczekiwała przez dłuższą chwilę reakcji ale po drugiej stronie słuchawki było głucho. - Halo? Jesteś tam? - nie otrzymała odpowiedzi. Maja się rozłączyła.
Iza sprawdzając e-maila dostała wiadomość zaadresowaną do niej. W wiadomości znajdował się filmik z pod piskiem
"Bardzo byli byśmy wdzięczni jakbyście puścili ten film na zbliżającym się meczu na telebimie. Wierni kibice! "
Iza jak zobaczyła filmik popłakała się, nie wierzyła że kibice będą aż tak wierni i zrobią filmik o Robercie upamiętniający go. Iza od razy zgrała go na płytę i poszła do zarządcy stadionu. Zgodził się bez wahania gdy zobaczył go. Iza wróciła do domu po 17 bo pojechała jeszcze na zakupy gdyż nic nie mieli w lodówce. Weszła do domu, a na kanapie zobaczyła śpiącego Kubę i Przemka. Nie chciała ich budzić bo słodko razem wyglądali zrobiła im tylko zdjęcie i od razu pobiegła do gabinetu wydrukować je.
Na następnym meczu tak jak obiecał zarządca został puszczony filmik upamiętniający Roberta. Wszyscy kibice wstali podnieśli flagi do góry i oglądali, a na końcu skandowali jego imię.
Trzy miesiące później
Iza dostała telefon z Polski że jej tata jest umierający i żeby przyjechała jak na najszybciej. Lot udało jej się zamówić jeszcze tego samego dnia więc wieczorem była w Polsce. Pojechała do rodzinnego domu bo jej mam dzwoniła do niej że ojciec chciał umrzeć we własnym domu we własnym łóżku. Stanisław poprosił Izę o chwilę rozmowy. Stanisław był bardzo słaby Iza wiedziała że zaraz może jego serce nie wytrzymać.
- Mu-sze Ci coś ba-rdzo wa-żne-go po-wie-dzieć - mówił ciągle łapiąc oddech
- Tato spokojnie - Iza trzymała go za rękę a w oczach miała pełne oczy łez
- Masz........ masz... braaa...ta - Odpowiedział resztkami sił i zamknął oczy
Iza wstała puszczając jego rękę, wstała z niedowierzaniem "Brata?", "Jakiego brata?", "Tata zdradził mamę? To nie możliwe", " Ale wyraźnie usłyszałam BRATA"
---------------------------------------------------------------------------------
Oto nagranie które przysłali Izie kibice :
http://www.youtube.com/watch?v=smtRxZqAe0A
Mam nadzieje że podobało sie :)
Pamiętaj żeby zostawić komentarz! :D
piątek, 8 lutego 2013
Rozdział 30
(...)ich życie do góry nogami.... na podłodze w kuchni leżał cały zakrwawiony Robert. Łukasz i Kuba stanęli i nie wiedzieli co mają zrobić po ich głowach krążyły myśli "żyje? nie żyje". W końcu Kuba się ocucił i zadzwonił po pogotowie. Po 20 minutach przyjechało pogotowie ale ratownicy niestety nie mogli już nic zrobić, nie udało się go odratować ponieważ leżał już tutaj jakiś czas. Na miejsce przyjechała policja przesłuchując Kubę i Łukasza. Na stole obok Roberta znaleziono list zaadresowany właśnie do Kuby i Łukasza, niestety policja musiał go zabrać bo był to ważny dowód, ale zanim go zabrali pozwolili chłopakom go przeczytać:
"Jeżeli czytacie ten list to znaczy że już nie ma mnie wśród was, moje życie nie ma sensu, jedyna osoba którą kochałem zdradziła mnie, wykorzystała, odeszła do kolegi z drużyny. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Błagam was nie wyprawiajcie mi hucznego pogrzebu, najlepiej jak zakopiecie gdzieś w ogrodzie. Mam nadzieje że nie będziecie po mnie rozpaczać, bardzo bym tego nie chciał. Tak jak postąpiłem będzie najlepiej dla mnie i dla wszystkich. Przepraszam was.
------------------------------------------------------------------
Jak już tu jesteś to zostaw po sobie komentarz :) To mi na pewno ułatwi pisanie dalsze :D
Mam nadzieje że się podoba :)
"Jeżeli czytacie ten list to znaczy że już nie ma mnie wśród was, moje życie nie ma sensu, jedyna osoba którą kochałem zdradziła mnie, wykorzystała, odeszła do kolegi z drużyny. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Błagam was nie wyprawiajcie mi hucznego pogrzebu, najlepiej jak zakopiecie gdzieś w ogrodzie. Mam nadzieje że nie będziecie po mnie rozpaczać, bardzo bym tego nie chciał. Tak jak postąpiłem będzie najlepiej dla mnie i dla wszystkich. Przepraszam was.
Robert
Gdy Kuba czytał ten list po jego policzkach płynęły łzy, jedna za drugą, ale taka była też reakcja Łukasza.
W tym czasie Iza bardzo się martwiła co się stało z Robertem, kilkanaście razy dzwoniła zarówno do Łukasza jak i Kuby i żaden nie odpowiadał. Odchodziła już od zmysłów, wszystko ja drażniło, codziennie po kilka razy dzwoniła do Mai ale nie odbierała. Iza usłyszała jak drzwi domu otwierają się, podbiegła i zobaczyła z nich Kubę i Łukasza całych zapłakanych i roztrzęsionych.
- Co się stało? Co z Robertem? - Iza zapytała ale nie otrzymała odpowiedzi. - Co z Robertem! - powtórzyła głośniej
- On......on... się zabił - powiedział Łukasz zaczynając płakać
- Robert.. zabił? Jak to możliwe - Iza nie dowierzała własnym uszom oparła się o ścianę i zsunęła do pozycji siedzącej. Po jej policzkach zaczęły spływać gradowe łzy, twarz schowała w dłonie. Obok niej usiadł Kuba przytulając ją.
- Zostawił tylko list..
- Jaki list?! Gdzie on jest? - zapytała podnosząc głowę
- Policja go zabrała - odpowiedział Łukasz
- Boże jak to jest możliwe... nie wierze w to, nie wierze że on był zdolny do tego.!
- Zawsze przeżywał jak rzuciła go jakaś dziewczyna - wtrącił się Kuba
- To moja wina.! - powiedziała Iza wbijając zapłakane oczy w podłogę
- To nie twoja wina! - odpowiedział Łukasz
- Nie pomogłam mu... Jestem psychologiem powinnam mu pomóc!
- Właśnie! jesteś psychologiem a nie psychiatrą!
- Boże nie wierze - Iza zaczęła płakać
Trzy tygodnie później
Dziś miał się odbyć pogrzeb Roberta. Tak jak prosił nie był on huczny. Był tylko Łukasz, Iza, Kuba, Natalia i Marco. Gdy ksiądz skończył wszyscy rozeszli się z płaczem na twarzy do domów. Następnego dnia chłopaki mieli trening. Kuba z Łukaszem i Marco pojechali na 10 na stadion, Natalia została z Przemkiem w domu, a Iza o 11 pojechała do pracy, lecz najpierw na policję prosić o kopię listu który zostawił Robert. Gdy udało jej się uzyskać kopię udała się do pracy. Postanowiła że najpierw powie wszystko trenerowi, a dopiero później chłopakom. Trener bardzo przeżył to co Iza mu przekazała że musiał brać leki na uspokojenie. Iza udało się na murawę do chłopaków którzy biegali w kółko jak opętani. Tylko Łukasz i Kuba smętnie biegali za piłką. Iza stała tak przez chwilę i patrzyła na chłopaków. Wkroczyła na murawę i zwołała wszystkich do siebie.
- Mogę was prosić o powagę?
- Tak! Oczywiście! - krzyknęli piłkarze BvB
- Jak już pewnie zauważyliście nie ma wśród was Roberta Lewandowskiego. To dla tego że popełnił samobójstwo.. - Iza zatrzymała się i przełknęła ślinę próbując się nie popłakać. - Wczoraj odbył się jego pogrzeb. Nie chciał hucznego pogrzebu dlatego dopiero dzisiaj was o tym informujemy. Przeczytam was list, którego dostałam kopię z policji. Znaleźli go przy Robercie. Uznałam że powinniście znać prawdę. - Iza zaczęła czytać im list. Na twarzach chłopaków pojawiły się łzy i pytające spojrzenia "Czemu on to zrobił?" "Dlaczego?" "Jaki był tego cel" - Dziękuje was że byliście poważni przez chwilę, możecie teraz iść pod prysznice i jedźcie do domu. Jeśli któryś chciałby porozmawiać ze mną o tym to jestem w gabinecie i czekam na was. - powiedziała i odeszła w stronę tunelu.
Chłopaki jeszcze stali tak kilka minut, a potem zaczęli rozchodzić się do szatni. Do Izy przyszli Marcel, Moritz, Mitachell, Kevin, Felipe i Ilkay którzy nie umieli się z tym pogodzić.
------------------------------------------------------------------
Jak już tu jesteś to zostaw po sobie komentarz :) To mi na pewno ułatwi pisanie dalsze :D
Mam nadzieje że się podoba :)
czwartek, 7 lutego 2013
Rozdział 29
(...) - Ja znam!
Cały kościół szukał głosu który to powiedział, wrzawa rozniosła się po kościele, a Maja nerwowo spojrzała na krzesła. Z pośród nich wyłowiła się sylwetka wysokiego mężczyzny który wyszedł przed wejście do ołtarza był to Mario. Mario Gotze.
- Ja znam powód. Maja kocham Cię. Te ostatnie tygodnie były wspaniałe. Nie mogłem znieść tego że wychodzisz za mąż, i że Cię stracę. Wiem że uważasz mnie za kompletnego kretyna, dlatego że zniszczyłem Ci ślub, ale ja dłużej bez ciebie nie wytrzymam, zrozum to!
- Mario ja.... - Maja popłakała się spojrzała na zmieszanego Roberta. - Przepraszam. - i wybiegła z kościoła.
Iza i Natalia wybiegły za nią lecz gdy wyszły przed kościół nigdzie jej nie zobaczyły. Robert stał przed ołtarzem nie wiedząc co tak na prawdę się wydarzyło, gdy do niego doszło wypowiedział tylko dwa słowa i wyszedł z kościoła.
- Ślub odwołany! - i wyszedł
Wszyscy goście zaczęli szeptać i obgadywać ich związek między sobą.
- Nie wiem gdzie ona jest - powiedziała zdyszana Iza do Kuby
- Uspokój się nie możesz się tak stresować
- Kuba a jeżeli coś jej się stało?
- Jest dużą dziewczynką przemyśli wszystko i wróci zobaczysz.
Goście porozchodzili się do domów, a Natalia pojechała odwołać rezerwację, oczywiście pieniędzy nie dało się zwrócić ale dla Roberta było to obojętne, stracił miłość swojego życia, a raczej została mu odebrana przez jego kolegę z drużyny. Dwa dni później chłopaki mieli trening na którym zjawił się zarówno Robert jak i Mario.
- Ty gnojku! - krzyknął Robert na Mario
- Nie obrażaj!
- Odebrałeś mi wszystko co miałem i co kochałem!
- Może po prostu szukała mężczyzny, a nie chłopaczka
Po tych słowach Robert się wkurzył i rzucił na kolegę z boiska. Cała akcję zobaczył Kuba i Łukasz, próbowali rozdzielić ich ale nie dali rady dopiero Moritz, Nuri, Marcel i Roman pomogli im ich rozdzielić. Byli cali poobijani i w krwi. Trener od razu wezwał sztab medyczny żeby ich opatrzyli i do Izy każdego z osobna. Najpierw wysłał do niej Roberta. Iza nie wiedziała jak ma rozmawiać z nim w końcu zostawiła go jej przyjaciółka ale po kilkunastu minutach Robert wyszedł od niej kierując się w stronę murawy.
- Gdzie ty leziesz? - zapytał zdziwiony trener widząc jak Lewy zmierza w stronę piłki
- Grać! - burknął pod nosem Lewy
- Chyba Cię głowa boli! Ty jedź do domu! Jesteś cały poobijany, a przydasz mi się na najbliższym meczu!
Następnego do Izy wysłał Mario, który był zadowolony z tego co zrobił i nie czuł żadnej winy.
- Który zaczął? - zapytała się Iza patrząc na triumfujący uśmieszek Gotzego
- A jak myślisz piękna?
- Pytam sie który zaczął?! - powtórzyła głośniej
Mario nic nie odpowiedział tylko wlepił gały w wielkie okno wychodzące na murawę.
- Wracaj do trenera! - odpowiedziała bezsilnie Iza
- Nie masz siły ze mną juz rozmawiać?
- Nie mam ochoty rozmawiać z gówniarzem!
- Ej ej nie zapominasz się?
- Nie bardzo dobrze powiedziałam. GÓWNIARZEM! Zarywa do jednej, a jak u jednej nie wychodzi to zabiera się za koleżankę, zniszczyłeś związek mojej przyjaciółki i ty nazywasz siebie mężczyzną? czy chłopaczkiem który jak czegoś nie dostanie to za wszelką cenę nie da innym? Zastanów się nad ty bardzo dobrze. A teraz ŻEGNAM - powiedziała bardzo wyraźnie
Mario spojrzał złowrogo na Izę i wyszedł z jej gabinetu. Trener tez dał mu wolne do jutra i kazał jechać do domu.
Robert wziął sobie urlop przez 3 tygodnie.
Dwa tygodnie później....
Robert nie odzywał się ani nie dawał oznaki życia. Kuba zaczął się martwić więc postanowił pojechać do przyjaciela, ale wziął ze sobą Łukasza. Chłopacy dojechali do jego posesji w 20 minut. Weszli na teren domu, i zobaczyli że drzwi do jego domu były otwarte z klucza tak jak by się kogoś spodziewał, ale to co zobaczyli odwróciło ich życie do góry nogami....
--------------------------------------------------------------------
Chcę wprowadzić trochę akcji :D Mam nadzieje że się podoba :)
Zapraszam na moje drugie opowiadanie :)
http://zagubionawewlasnymswiecie.blogspot.com/
Cały kościół szukał głosu który to powiedział, wrzawa rozniosła się po kościele, a Maja nerwowo spojrzała na krzesła. Z pośród nich wyłowiła się sylwetka wysokiego mężczyzny który wyszedł przed wejście do ołtarza był to Mario. Mario Gotze.
- Ja znam powód. Maja kocham Cię. Te ostatnie tygodnie były wspaniałe. Nie mogłem znieść tego że wychodzisz za mąż, i że Cię stracę. Wiem że uważasz mnie za kompletnego kretyna, dlatego że zniszczyłem Ci ślub, ale ja dłużej bez ciebie nie wytrzymam, zrozum to!
- Mario ja.... - Maja popłakała się spojrzała na zmieszanego Roberta. - Przepraszam. - i wybiegła z kościoła.
Iza i Natalia wybiegły za nią lecz gdy wyszły przed kościół nigdzie jej nie zobaczyły. Robert stał przed ołtarzem nie wiedząc co tak na prawdę się wydarzyło, gdy do niego doszło wypowiedział tylko dwa słowa i wyszedł z kościoła.
- Ślub odwołany! - i wyszedł
Wszyscy goście zaczęli szeptać i obgadywać ich związek między sobą.
- Nie wiem gdzie ona jest - powiedziała zdyszana Iza do Kuby
- Uspokój się nie możesz się tak stresować
- Kuba a jeżeli coś jej się stało?
- Jest dużą dziewczynką przemyśli wszystko i wróci zobaczysz.
Goście porozchodzili się do domów, a Natalia pojechała odwołać rezerwację, oczywiście pieniędzy nie dało się zwrócić ale dla Roberta było to obojętne, stracił miłość swojego życia, a raczej została mu odebrana przez jego kolegę z drużyny. Dwa dni później chłopaki mieli trening na którym zjawił się zarówno Robert jak i Mario.
- Ty gnojku! - krzyknął Robert na Mario
- Nie obrażaj!
- Odebrałeś mi wszystko co miałem i co kochałem!
- Może po prostu szukała mężczyzny, a nie chłopaczka
Po tych słowach Robert się wkurzył i rzucił na kolegę z boiska. Cała akcję zobaczył Kuba i Łukasz, próbowali rozdzielić ich ale nie dali rady dopiero Moritz, Nuri, Marcel i Roman pomogli im ich rozdzielić. Byli cali poobijani i w krwi. Trener od razu wezwał sztab medyczny żeby ich opatrzyli i do Izy każdego z osobna. Najpierw wysłał do niej Roberta. Iza nie wiedziała jak ma rozmawiać z nim w końcu zostawiła go jej przyjaciółka ale po kilkunastu minutach Robert wyszedł od niej kierując się w stronę murawy.
- Gdzie ty leziesz? - zapytał zdziwiony trener widząc jak Lewy zmierza w stronę piłki
- Grać! - burknął pod nosem Lewy
- Chyba Cię głowa boli! Ty jedź do domu! Jesteś cały poobijany, a przydasz mi się na najbliższym meczu!
Następnego do Izy wysłał Mario, który był zadowolony z tego co zrobił i nie czuł żadnej winy.
- Który zaczął? - zapytała się Iza patrząc na triumfujący uśmieszek Gotzego
- A jak myślisz piękna?
- Pytam sie który zaczął?! - powtórzyła głośniej
Mario nic nie odpowiedział tylko wlepił gały w wielkie okno wychodzące na murawę.
- Wracaj do trenera! - odpowiedziała bezsilnie Iza
- Nie masz siły ze mną juz rozmawiać?
- Nie mam ochoty rozmawiać z gówniarzem!
- Ej ej nie zapominasz się?
- Nie bardzo dobrze powiedziałam. GÓWNIARZEM! Zarywa do jednej, a jak u jednej nie wychodzi to zabiera się za koleżankę, zniszczyłeś związek mojej przyjaciółki i ty nazywasz siebie mężczyzną? czy chłopaczkiem który jak czegoś nie dostanie to za wszelką cenę nie da innym? Zastanów się nad ty bardzo dobrze. A teraz ŻEGNAM - powiedziała bardzo wyraźnie
Mario spojrzał złowrogo na Izę i wyszedł z jej gabinetu. Trener tez dał mu wolne do jutra i kazał jechać do domu.
Robert wziął sobie urlop przez 3 tygodnie.
Dwa tygodnie później....
Robert nie odzywał się ani nie dawał oznaki życia. Kuba zaczął się martwić więc postanowił pojechać do przyjaciela, ale wziął ze sobą Łukasza. Chłopacy dojechali do jego posesji w 20 minut. Weszli na teren domu, i zobaczyli że drzwi do jego domu były otwarte z klucza tak jak by się kogoś spodziewał, ale to co zobaczyli odwróciło ich życie do góry nogami....
--------------------------------------------------------------------
Chcę wprowadzić trochę akcji :D Mam nadzieje że się podoba :)
Zapraszam na moje drugie opowiadanie :)
http://zagubionawewlasnymswiecie.blogspot.com/
środa, 6 lutego 2013
Rozdział 28
To już dziś... ślub Mai i Roberta. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, sala zamówiona, kościół udekorowany.
- Nie dam rady
- Dasz radę
- Nie dam - obawiała się Maja
- Kochasz go? - zapytała Iza patrząc przyjaciółce w oczy
- Nie wiem...
- Ale jak to nie wiesz?
- Iza muszę Ci coś ważnego powiedzieć - zaczęła
W tym momencie do pokoju wszedł ojciec Mai.
- Gotowe dziewczynki moje?
- Witam pana panie Grzegorzu - Iza ucieszyła się na widok ojca Mai
- Moje drugie piękności, witaj - przywitał się bardzo serdecznie, gdyż bardzo lubił Izę zarówno teraz jak i była małym dzieckiem. Zawsze chodziła na ryby z nimi, do lasu, i na wszystkie wycieczki dlatego że Izy tata wyjechał do stanów jak była mała. Bardzo się do niego przywiązała zastępował jej tatę gdy go nie było.
- Dziewczyny ruchy chłopaki już czekają - wbiegła do pokoju Natalia
- Już się zbieramy - odpowiedziała Iza biorąc do ręki kwiaty i łapiąc za welon Mai
- Iza..- zaczęła Maja
- Dasz rade idziemy! - przerwała jej Iza
Przed domem Błaszczykowskich gdzie szykowały się dziewczyny stała duża biała limuzyna którą zamówiła Natalia, chłopaki mieli jechać drugą do kościoła, a z pod niego nowożeńcy mieli jechać jedną a świadkowie i druhny drugą. Maja wsiadł niepewnie do niej i nie odezwała się przez całą drogę do kościoła tylko patrzyła w okno.
- Wszystko dobrze? - zapytała Natalia widząc smutek na buzi Mai
- Tak wszystko okej - odpowiedziała na odczepnego
- Wyglądasz....
- TAK! wszytko jest świetnie! - krzyknęła na Natalię Maja
Przez resztę drogi dziewczyny nie zamieniła ani pół słowa, bojąc się reakcji ze strony Mai, wiedziały że ślub to trema ale że aż tak?. Gdy podjechały pod kościół limuzyna chłopaków już pod nim była. Maja wyszła z limuzyny pewnym krokiem nie pozwalając pomóc sobie nawet Kubie. Pod ołtarzem czekał już na nią zdenerwowany Robert. Pod ołtarz Maję zaprowadził tata a Iza i Kuba szli za nimi. Maja nie pewnie spojrzała na Roberta jakby chciała mu coś bardzo ważnego powiedzieć.
Miała mieszane myśli co do tego nie chciała skrzywdzić Roberta ponieważ go kochała ale nie potrafiła powiedzieć mu tego prosto w oczy, wiedziała że to co zrobiła nie powinno mieć miejsca, chciała po prostu wstać i wybiec z tego kościoła jak najdalej można by było, zaszyć się w jakimś miejscu i nigdy z niego nie wychodzić.
Wszyscy zasiedli na swoich miejscach i ksiądz mógł zacząć ceremonię.
(...) - Jeśli ktoś zna powód dlaczego tych dwoje nie może zawrzeć związku małżeńskiego, niech powie teraz lub zamilknie na wieki.
- Ja znam!
- Nie dam rady
- Dasz radę
- Nie dam - obawiała się Maja
- Kochasz go? - zapytała Iza patrząc przyjaciółce w oczy
- Nie wiem...
- Ale jak to nie wiesz?
- Iza muszę Ci coś ważnego powiedzieć - zaczęła
W tym momencie do pokoju wszedł ojciec Mai.
- Gotowe dziewczynki moje?
- Witam pana panie Grzegorzu - Iza ucieszyła się na widok ojca Mai
- Moje drugie piękności, witaj - przywitał się bardzo serdecznie, gdyż bardzo lubił Izę zarówno teraz jak i była małym dzieckiem. Zawsze chodziła na ryby z nimi, do lasu, i na wszystkie wycieczki dlatego że Izy tata wyjechał do stanów jak była mała. Bardzo się do niego przywiązała zastępował jej tatę gdy go nie było.
- Dziewczyny ruchy chłopaki już czekają - wbiegła do pokoju Natalia
- Już się zbieramy - odpowiedziała Iza biorąc do ręki kwiaty i łapiąc za welon Mai
- Iza..- zaczęła Maja
- Dasz rade idziemy! - przerwała jej Iza
Przed domem Błaszczykowskich gdzie szykowały się dziewczyny stała duża biała limuzyna którą zamówiła Natalia, chłopaki mieli jechać drugą do kościoła, a z pod niego nowożeńcy mieli jechać jedną a świadkowie i druhny drugą. Maja wsiadł niepewnie do niej i nie odezwała się przez całą drogę do kościoła tylko patrzyła w okno.
- Wszystko dobrze? - zapytała Natalia widząc smutek na buzi Mai
- Tak wszystko okej - odpowiedziała na odczepnego
- Wyglądasz....
- TAK! wszytko jest świetnie! - krzyknęła na Natalię Maja
Przez resztę drogi dziewczyny nie zamieniła ani pół słowa, bojąc się reakcji ze strony Mai, wiedziały że ślub to trema ale że aż tak?. Gdy podjechały pod kościół limuzyna chłopaków już pod nim była. Maja wyszła z limuzyny pewnym krokiem nie pozwalając pomóc sobie nawet Kubie. Pod ołtarzem czekał już na nią zdenerwowany Robert. Pod ołtarz Maję zaprowadził tata a Iza i Kuba szli za nimi. Maja nie pewnie spojrzała na Roberta jakby chciała mu coś bardzo ważnego powiedzieć.
Miała mieszane myśli co do tego nie chciała skrzywdzić Roberta ponieważ go kochała ale nie potrafiła powiedzieć mu tego prosto w oczy, wiedziała że to co zrobiła nie powinno mieć miejsca, chciała po prostu wstać i wybiec z tego kościoła jak najdalej można by było, zaszyć się w jakimś miejscu i nigdy z niego nie wychodzić.
Wszyscy zasiedli na swoich miejscach i ksiądz mógł zacząć ceremonię.
(...) - Jeśli ktoś zna powód dlaczego tych dwoje nie może zawrzeć związku małżeńskiego, niech powie teraz lub zamilknie na wieki.
- Ja znam!
poniedziałek, 4 lutego 2013
Rozdział 27
Następnego dnia chłopaki obudzili się na kanapie strasznie nie wyspani. W przedpokoju zauważyli kurtki i buty swoich dziewczyn więc poszli na górę sprawdzić czy śpią. Gdy weszli do sypialni zobaczyli Natalię, Maję i Izę śpiące w jednym łóżku. Chłopaki wiedzieli że wróciły pewnie późno i dali im jeszcze pospać. Kuba zadzwonił do Marco żeby poinformować go że Natalia tę noc spędziła u nich w domu.
- Halo?
- Hej tu Kuba
- Siema co tam
- Okej wszystko słuchaj Natalia dzisiejszą noc spędziła u nas
- U was?
- Tak u nas nie wyraźnie mówię?
- Nie nie bardzo wyraźnie tylko jestem zdziwiony mogła zadzwonić
- Słuchaj one są tak napite że pewnie nie wiedziały jak numer wykręcić - śmiał się Kuba
- Ha Ha bardzo śmieszne! - powiedziała Iza wchodząc ze schodów
- Dobra słuchaj Marco ja kończę bo właśnie balowiczki się obudziły
- Heh dobra dobra. Widzimy się na treningu
- Widzimy. Cześć
- Cześć.
Kuba odłożył słuchawkę i przytulił się do żony.
- Wyspałaś się?
- Nie bardzo
- Jak wczorajsza impreza? Udana?
- Nawet bardzo - uśmiechnęła się Iza
- To się cieszę
- Co tu się dzieje - powiedziała ledwo schodząc ze schodów Maja
- Huhu widzę że się zabalowało
- Ty byś lepiej kawy zrobił, a nie dobijasz
- Dobrze dobrze, a ty słońce herbaty czy soku? - spytał się Kuba
- Soku kotek, gdzie Przemek?
- Poszedł z Robertem na spacer
- Z Robertem?! - zapytała zdziwiona Maja
- Tak, wczoraj go usypiał nawet. Bardzo się Przemek do niego przywiązał - powiedział stawiając przed Mają kawę
W tym momencie do domu wszedł Robert z Przemkiem.
- I jak było na spacerze? - zapytał rozbawiony Kuba
- Świetnie
- Ojejku jaki zmarznięty - zaczęła go rozbierać Iza
- Widzę sprawdzasz się w roli ojca - podeszła do niego Maja i pocałowała go w policzek
- A nauczyłem go czegoś
- Robert i nauka.... hah niemożliwe - śmiał się Kuba
- A zdziwiłbyś się. Przemek powiedz Le-wy - przesylabował mu słowo Robert
- Le-wi - powtórzył za nim Przemek
- Pięknie - powiedziała Iza całując i przytulając do siebie Przemka
- To może ja zrobię śniadanie - stwierdził Kuba i poszedł do kuchni
- Chodź Przemuś zjemy coś - powiedziała Iza chcąc wziąć go za rękę i zaprowadzić do kuchni ale Przemek się uparł i nie chciał iść z Izą tylko z Robertem.
- Masz podejście do dzieci - stwierdziła Iza - Teraz czas na swoje - spojrzała na reakcję Mai
- Po ślubie - oznajmił biorąc Przemka na ręce a prowadząc za rękę Maję.
Kilka minut później zeszła Natalia i wszyscy zjedli śniadanie przyszykowane przez Kubę. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów i docinków ze strony panów typu "Nie uduszę się jak to zjem" albo "Nie jedz tego bo przytyjesz i cię wyrzucą"Po śniadaniu wszyscy rozjechali się do domów bo przecież za 2 dni miałbyś ślub.
Następnego dnia atmosfera była trochę nerwowa zarówno w śród pań jak i mężczyzn. Panna młoda była bardzo wybredna nic jej nie pasowało ale trzeba było zrobić tak żeby było dobrze przecież to był najważniejszy dzień w jej życiu. Panowie dla uspokojenia się i ukojenia nerwów wypili sobie po piwku i wszystko na spokojnie, po kolei robili.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Zaczęłam pisać kolejnego bloga, też występuje tam piłkarz ale nie Kuba. Zaczęłam pisać następny gdyż chciałam powoli kończyć z tym, ale spokojnie będzie jeszcze kilka albo kilkanaście rozdziałów tutaj i jeszcze trochę namieszam :) Podobało się? - zostaw komentarz :D
Następny rozdział w środę może uda mi się wcześniej :)
- Halo?
- Hej tu Kuba
- Siema co tam
- Okej wszystko słuchaj Natalia dzisiejszą noc spędziła u nas
- U was?
- Tak u nas nie wyraźnie mówię?
- Nie nie bardzo wyraźnie tylko jestem zdziwiony mogła zadzwonić
- Słuchaj one są tak napite że pewnie nie wiedziały jak numer wykręcić - śmiał się Kuba
- Ha Ha bardzo śmieszne! - powiedziała Iza wchodząc ze schodów
- Dobra słuchaj Marco ja kończę bo właśnie balowiczki się obudziły
- Heh dobra dobra. Widzimy się na treningu
- Widzimy. Cześć
- Cześć.
Kuba odłożył słuchawkę i przytulił się do żony.
- Wyspałaś się?
- Nie bardzo
- Jak wczorajsza impreza? Udana?
- Nawet bardzo - uśmiechnęła się Iza
- To się cieszę
- Co tu się dzieje - powiedziała ledwo schodząc ze schodów Maja
- Huhu widzę że się zabalowało
- Ty byś lepiej kawy zrobił, a nie dobijasz
- Dobrze dobrze, a ty słońce herbaty czy soku? - spytał się Kuba
- Soku kotek, gdzie Przemek?
- Poszedł z Robertem na spacer
- Z Robertem?! - zapytała zdziwiona Maja
- Tak, wczoraj go usypiał nawet. Bardzo się Przemek do niego przywiązał - powiedział stawiając przed Mają kawę
W tym momencie do domu wszedł Robert z Przemkiem.
- I jak było na spacerze? - zapytał rozbawiony Kuba
- Świetnie
- Ojejku jaki zmarznięty - zaczęła go rozbierać Iza
- Widzę sprawdzasz się w roli ojca - podeszła do niego Maja i pocałowała go w policzek
- A nauczyłem go czegoś
- Robert i nauka.... hah niemożliwe - śmiał się Kuba
- A zdziwiłbyś się. Przemek powiedz Le-wy - przesylabował mu słowo Robert
- Le-wi - powtórzył za nim Przemek
- Pięknie - powiedziała Iza całując i przytulając do siebie Przemka
- To może ja zrobię śniadanie - stwierdził Kuba i poszedł do kuchni
- Chodź Przemuś zjemy coś - powiedziała Iza chcąc wziąć go za rękę i zaprowadzić do kuchni ale Przemek się uparł i nie chciał iść z Izą tylko z Robertem.
- Masz podejście do dzieci - stwierdziła Iza - Teraz czas na swoje - spojrzała na reakcję Mai
- Po ślubie - oznajmił biorąc Przemka na ręce a prowadząc za rękę Maję.
Kilka minut później zeszła Natalia i wszyscy zjedli śniadanie przyszykowane przez Kubę. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów i docinków ze strony panów typu "Nie uduszę się jak to zjem" albo "Nie jedz tego bo przytyjesz i cię wyrzucą"Po śniadaniu wszyscy rozjechali się do domów bo przecież za 2 dni miałbyś ślub.
Następnego dnia atmosfera była trochę nerwowa zarówno w śród pań jak i mężczyzn. Panna młoda była bardzo wybredna nic jej nie pasowało ale trzeba było zrobić tak żeby było dobrze przecież to był najważniejszy dzień w jej życiu. Panowie dla uspokojenia się i ukojenia nerwów wypili sobie po piwku i wszystko na spokojnie, po kolei robili.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Zaczęłam pisać kolejnego bloga, też występuje tam piłkarz ale nie Kuba. Zaczęłam pisać następny gdyż chciałam powoli kończyć z tym, ale spokojnie będzie jeszcze kilka albo kilkanaście rozdziałów tutaj i jeszcze trochę namieszam :) Podobało się? - zostaw komentarz :D
Następny rozdział w środę może uda mi się wcześniej :)
sobota, 2 lutego 2013
Rozdział 26
(...) Był to Bittencourt. Leonardo Bittencourt. Zawodnik Borussii. Kolega Marco, Kuby i Roberta.
- Leo? - zapytała zdziwiona Maja
- Przepraszam was - powiedział i wyszedł szybko z sali
- Poczekaj! - wyleciała za nim Natalia
- Przepraszam - powiedział gdy Natalia go dogoniła i poprosiła żeby porozmawiał z nami.
- Nie masz za co przepraszać - powiedziała Iza - To twoje życie
- Błagam nie mówcie tego chłopakom
- Nic nie powiemy obiecujemy! - powiedziała Iza zanim dziewczyny otworzyły buzie
- Myślałam że dobrze zarabiacie w Borussii - powiedziała Natalia
- Bo zarabiamy dobrze - przytaknął Leo
- To dlaczego....? - przerwała Maja
- Mam dziecko - zaczął - Marita zabrała mi go i pozbawiła praw. W sądzie dowiodła że nie potrafiłem się nim zajmować i płace teraz alimenty, a że jestem piłkarzem i zarabiam sporo sąd uwzględnił to i alimenty wynoszą 4.500 tyś. euro. a ja zarabiam niecałe 5.000 tyś. euro. i musiałem jakoś dorobić żeby starczyło mi na życie. W gazecie znalazłem ogłoszenie. Warunki miałem dobre, Pensja była też nie zła więc się zgodziłem.
- Od ilu...
- Niecałe 2 lata - uprzedził pytanie Mai - Dobra zapłaciliście za mnie więc chcecie zwrotu pieniędzy czy mam dzwonić i przyślą kogoś innego?
- Dzwoń! - wyrwała się Natalia
- No dobrze. Halo? Agencja? Tutaj Leonardo, możecie przysłać tutaj zastępcę? Niestety wystąpił punkt 23. Dobrze dzięki na razie. Będzie tutaj ktoś inny za 20-30 minut. Przepraszam was i mam nadzieje że dotrzymacie obietnicy.
- Na pewno - powiedziała Iza
- Żegnajcie - uśmiechnął się i wyszedł
- O boże jak ona tak mogła? zostawić go bez środków do życia? - nie dowierzała Natalia
- Tak czasem bywa. - odpowiedziała Iza
Dziewczyny rozmawiały i straciły poczucie czasu. Do drzwi znowu ktoś zapukał.
- Proszę! - odpowiedziały chórem
Do środka wszedł nie kto inny jak...
- Grzegorz? - wyrwała się Maja
- Jestem Gregorre. Wzywałyście piękne panie kelnera? Ja wam zaraz zaserwuje niezłą dawkę emocji....
W tym samym czasie do Kuby przyjechał Robert. Kuba od razu zaprosił przyjaciela do środka, i zaczęli grać w fifę.
- Ej wiesz co wykombinowały dziewczyny? - zapytał przerywając Robert
- Nie mam pojęcia - odpowiedział Kuba - Może zadzwonimy do Łukasza?
- Spoko
Kuba poszedł do kuchni po telefon. Słuchawkę odebrał cały zadyszany Łukasz.
- Halo ?
- Siema tutaj Kuba,
- Cześć
- Co ty biegasz? że taki zdyszany jesteś?
- Uprawiam sport w łóżku prędzej - zaśmiał się Łukasz
- A to nie przeszkadzam trenuj dalej.. - i sie rozłączył.
- Łukasz raczej nie przyjedzie - śmiał się Kuba
- Czemu?
- Uprawia sport w łóżku
- Haha dobra dobra
- I chyba mu przeszkodziłem
- To dobry zawodnik zaraz się zregeneruje - śmiał się Robert
- Tata - do salonu wszedł Przemek
- Cześć małolat - przywitał się Robert biorąc Przemka na ręce. - A ty nie powinieneś już spać dawno?
- A która jest? - zapytał Kuba
- Już po 23 - odpowiedział Robert
- O kur...... - przerwał Kuba - kur.... czaki - poprawił się
- Chyba tatuś o czymś zapomniał - pod śmiał się Robert
- Poczekamy jak będziesz miał własne czy o czymś nie zapomnisz... Chodź Przemuś idziemy spać
- Haha... mogę ja go położyć? - zapytał Lewy
- Dobra wprawiaj się wprawiaj - jak nie dasz rady to zawołaj - śmiał się Kuba
30 minut później Robert zszedł z góry zadowolony i pewny siebie
- I co usnął Ci? - zapytał z niedowierzaniem Kuba
- Ten mały jest boski usnął od razu
- Po tatusiu - śmiał się Kuba
- Raczej po mamusi - drażnił się Robert
Chłopaki grali tak prawie do 1 w nocy i oboje usnęli na kanapie. Dziewczyny zjawiły się w domu dopiero o 3 w nocy. Bawiły się świetnie.
------------------------------------------------------------------------------------
Podoba się? Jeśli tak pozostaw po sobie znak że tu był(aś)eś w postawi komentarza :)
Następny rozdział za 5 komentarzy!! :D
Następny rozdział w poniedziałek!! :)
- Leo? - zapytała zdziwiona Maja
- Przepraszam was - powiedział i wyszedł szybko z sali
- Poczekaj! - wyleciała za nim Natalia
- Przepraszam - powiedział gdy Natalia go dogoniła i poprosiła żeby porozmawiał z nami.
- Nie masz za co przepraszać - powiedziała Iza - To twoje życie
- Błagam nie mówcie tego chłopakom
- Nic nie powiemy obiecujemy! - powiedziała Iza zanim dziewczyny otworzyły buzie
- Myślałam że dobrze zarabiacie w Borussii - powiedziała Natalia
- Bo zarabiamy dobrze - przytaknął Leo
- To dlaczego....? - przerwała Maja
- Mam dziecko - zaczął - Marita zabrała mi go i pozbawiła praw. W sądzie dowiodła że nie potrafiłem się nim zajmować i płace teraz alimenty, a że jestem piłkarzem i zarabiam sporo sąd uwzględnił to i alimenty wynoszą 4.500 tyś. euro. a ja zarabiam niecałe 5.000 tyś. euro. i musiałem jakoś dorobić żeby starczyło mi na życie. W gazecie znalazłem ogłoszenie. Warunki miałem dobre, Pensja była też nie zła więc się zgodziłem.
- Od ilu...
- Niecałe 2 lata - uprzedził pytanie Mai - Dobra zapłaciliście za mnie więc chcecie zwrotu pieniędzy czy mam dzwonić i przyślą kogoś innego?
- Dzwoń! - wyrwała się Natalia
- No dobrze. Halo? Agencja? Tutaj Leonardo, możecie przysłać tutaj zastępcę? Niestety wystąpił punkt 23. Dobrze dzięki na razie. Będzie tutaj ktoś inny za 20-30 minut. Przepraszam was i mam nadzieje że dotrzymacie obietnicy.
- Na pewno - powiedziała Iza
- Żegnajcie - uśmiechnął się i wyszedł
- O boże jak ona tak mogła? zostawić go bez środków do życia? - nie dowierzała Natalia
- Tak czasem bywa. - odpowiedziała Iza
Dziewczyny rozmawiały i straciły poczucie czasu. Do drzwi znowu ktoś zapukał.
- Proszę! - odpowiedziały chórem
Do środka wszedł nie kto inny jak...
- Grzegorz? - wyrwała się Maja
- Jestem Gregorre. Wzywałyście piękne panie kelnera? Ja wam zaraz zaserwuje niezłą dawkę emocji....
W tym samym czasie do Kuby przyjechał Robert. Kuba od razu zaprosił przyjaciela do środka, i zaczęli grać w fifę.
- Ej wiesz co wykombinowały dziewczyny? - zapytał przerywając Robert
- Nie mam pojęcia - odpowiedział Kuba - Może zadzwonimy do Łukasza?
- Spoko
Kuba poszedł do kuchni po telefon. Słuchawkę odebrał cały zadyszany Łukasz.
- Halo ?
- Siema tutaj Kuba,
- Cześć
- Co ty biegasz? że taki zdyszany jesteś?
- Uprawiam sport w łóżku prędzej - zaśmiał się Łukasz
- A to nie przeszkadzam trenuj dalej.. - i sie rozłączył.
- Łukasz raczej nie przyjedzie - śmiał się Kuba
- Czemu?
- Uprawia sport w łóżku
- Haha dobra dobra
- I chyba mu przeszkodziłem
- To dobry zawodnik zaraz się zregeneruje - śmiał się Robert
- Tata - do salonu wszedł Przemek
- Cześć małolat - przywitał się Robert biorąc Przemka na ręce. - A ty nie powinieneś już spać dawno?
- A która jest? - zapytał Kuba
- Już po 23 - odpowiedział Robert
- O kur...... - przerwał Kuba - kur.... czaki - poprawił się
- Chyba tatuś o czymś zapomniał - pod śmiał się Robert
- Poczekamy jak będziesz miał własne czy o czymś nie zapomnisz... Chodź Przemuś idziemy spać
- Haha... mogę ja go położyć? - zapytał Lewy
- Dobra wprawiaj się wprawiaj - jak nie dasz rady to zawołaj - śmiał się Kuba
30 minut później Robert zszedł z góry zadowolony i pewny siebie
- I co usnął Ci? - zapytał z niedowierzaniem Kuba
- Ten mały jest boski usnął od razu
- Po tatusiu - śmiał się Kuba
- Raczej po mamusi - drażnił się Robert
Chłopaki grali tak prawie do 1 w nocy i oboje usnęli na kanapie. Dziewczyny zjawiły się w domu dopiero o 3 w nocy. Bawiły się świetnie.
------------------------------------------------------------------------------------
Podoba się? Jeśli tak pozostaw po sobie znak że tu był(aś)eś w postawi komentarza :)
Następny rozdział za 5 komentarzy!! :D
Następny rozdział w poniedziałek!! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)