Już jest! Nasz nowy blog! Prowadzony razem z Dżasta Lewandowską! Zapraszamy! Na razie jest bohaterowie i prolog! Niedługo pojawi się pierwszy rozdział! Zapraszamy do komentowania i czytania!
http://miliscposwiecen.blogspot.com/
czwartek, 28 marca 2013
środa, 27 marca 2013
Rozdział 56
(...) a raczej chuliganów. Chłopaki próbowali ominąć ich ale oni skutecznie odcięli im drogę.
- Czego takie lalusie szukają na blokach?
- Na pewno nie Ciebie! - odpowiedział Lewy
- Uważaj, bo poprzestawiam Ci tą śliczną buźkę! - groził jeden z nich
- Ej ej! Spokój! Chcieliśmy przejść! - Powiedział stanowczo Kuba
- O szkoda, nie przejdziecie!
- Spadać stąd!
- Bo co?!
- Bo to mój blok! Mój teren! Zrozumiano?!
- Ej! spadamy! To trojan! - szepnął jeden drugiemu na ucho. I cała siódemka zniknęła z piętra.
- Marcin, dzięki - odezwał się Kuba podając Marcinowi rękę, ale ten popatrzył tylko złowrogo na niego
- Radzę wam w tej dzielnicy się nie pokazywać! Tutaj nie lubią takich!
- Szukamy Izy! - odezwał się Robert
- Ty żyjesz?! - zapytał Marcin patrząc na Roberta jak na debila.
- Tak jakoś
- O Kubuś! - z domu wyszła pani Bożena! - Kochany Kubulek! Wchodź do domu! A przepraszam, wchodzie. Robert? Robert Lewandowski? - nie dowierzała mama
- Witam panią
- Wejdźcie do środka. Marcin a ty gdzie idziesz?! - zobaczyła jak Marcin schodzi ze schodów.
- Jestem pełnoletni! Idę do kumpli, uprzedzić żeby tych dwoje nie tykali! - machnął reką wskazując Kubę i Roberta
Pani Bożena, zaprosiła gości do środka, zrobiła im herbaty i zrobiła śniadanie.
- Mamo, gdzie jest Iza?
- Wyjechała
- Jak to?
- Gdzie?! - wtrącił się Robert
- Nad morze - Kuba spojrzał tylko na Roberta
- Sama z dzieciakami? - zdziwił się Kuba
- Nie, nie sama z Dominikiem
- Jakim znowu Dominikiem?!
- Dominik Furman, jej chłopak
Kuba po tych słowach zaniemówił, patrzył na panią Bożenę, ze zrezygnowaniem z oczach. Znał Dominika, grał z nim na jednym boisku. Ale Iza już zdążyła ułożyć sobie życie? Dlatego wróciła po resztę rzeczy do Dortmundu? Jeśli tak to po co kazała mi się nie poddawać? Fakt mówiła że lepiej będzie jak ułożę sobie życie z kimś innym, ale nie sądziłem że to ona już zdążyła to zrobić? Kuba bił się z myślami, a przez ten czas Robert dostał adres hotelu w którym zatrzymała się Iza.
Iza
Właśnie dojechaliśmy na miejsce, dzieciaki są strasznie zadowolone. Weszliśmy do wielkiego hotelu, dostaliśmy dwa klucze do pokoi. Przemek nie chciał mieszkać ze mną więc w pokoju był z Dominikiem, a ja z Gabrysią. Gdy zameldowaliśmy się i udaliśmy do pokoi, rozebrałam Gabi z ciuchów i posadziłam na podłodze, odwróciłam się na chwilę po bluzeczkę dla niej, gdy się odwróciła zaniemówiłam! Ona chodziła! Po moich policzkach spłynęły łzy, ale łzy szczęścia, tylko szkoda że Kuba tego nie widzi. Przebraliśmy się i udaliśmy na śniadanie.
Robert
Gdy tylko dostałem adres od razu wsialiśmy do samochodu i ruszyliśmy do w stronę Łeby! Samochód prowadziłem ja gdyż Kuba nie był w stanie. Przez dłuższy czas panowała cisza, aż w końcu przerwałem ją.
- Kuba! Znajdziemy ją! Nawet jakbysmy musieli przeszukać całą Polskę!
- Nie rozumiesz że ją straciłem! Jest ze swoim chłopakiem!
- To nie jest jej chłopak!
- Przecież słyszałem!
- To jej jej były chłopak! Pierwsza wielka miłość! Aktualnie jej przyjaciel który jej pomaga po rozstaniu z tobą!
- Skąd wiesz?
- Twoja mama jak pogrążyłeś się w myślach, wytłumaczyła mi wszystko!
- No to na co czekasz! Przyśpiesz!
Chłopaki jechali z nadzieją że znajda Izę, jechali dość krótko bo tylko 3 godziny. gdy dojechali na Łeby szukali hotelu o nazwie "Złoty bursztyn". Gdy go znaleźli Kuba wybiegł z samochodu w stronę recepcji.
- Iza. Iza Błaszczykowska! Zatrzymała się tutaj!
- A pan jest?...
- Mężem!
- Mogę prosić jakiś dokument? - Kuba wyjął dowód z kieszeni.
- Pani Błaszczykowska jest w pokoju 126 - podała mu kartę, od razu pobiegł do windy ale nie chciał czekać i pobiegł schodami. Wpadł do pokoju ale nikogo tam nie było. Zszedł do restauracji tam też nie, nigdzie w hotelu ich nie było.
Iza
Prosto po śniadaniu udaliśmy się na plażę zobaczyć morzę. Przemek latał jak szalony po piasku, szum morza kajał moje zszargane nerwy. Na moment zapomniałam o wszystkim. Do pewnego momentu...
--------------------------------------
Przepraszam że taki krótki, ale obiecałam że dzisiaj dodam jeszcze jeden :) Dotrzymuje słowa. Nie podoba mi się on no ale cóż zawsze są dni lepsze i gorsze...
Już niedługo zapraszam na mojego nowego bloga który będę prowadziła z koleżanką :) Miłego czytania!
- Czego takie lalusie szukają na blokach?
- Na pewno nie Ciebie! - odpowiedział Lewy
- Uważaj, bo poprzestawiam Ci tą śliczną buźkę! - groził jeden z nich
- Ej ej! Spokój! Chcieliśmy przejść! - Powiedział stanowczo Kuba
- O szkoda, nie przejdziecie!
- Spadać stąd!
- Bo co?!
- Bo to mój blok! Mój teren! Zrozumiano?!
- Ej! spadamy! To trojan! - szepnął jeden drugiemu na ucho. I cała siódemka zniknęła z piętra.
- Marcin, dzięki - odezwał się Kuba podając Marcinowi rękę, ale ten popatrzył tylko złowrogo na niego
- Radzę wam w tej dzielnicy się nie pokazywać! Tutaj nie lubią takich!
- Szukamy Izy! - odezwał się Robert
- Ty żyjesz?! - zapytał Marcin patrząc na Roberta jak na debila.
- Tak jakoś
- O Kubuś! - z domu wyszła pani Bożena! - Kochany Kubulek! Wchodź do domu! A przepraszam, wchodzie. Robert? Robert Lewandowski? - nie dowierzała mama
- Witam panią
- Wejdźcie do środka. Marcin a ty gdzie idziesz?! - zobaczyła jak Marcin schodzi ze schodów.
- Jestem pełnoletni! Idę do kumpli, uprzedzić żeby tych dwoje nie tykali! - machnął reką wskazując Kubę i Roberta
Pani Bożena, zaprosiła gości do środka, zrobiła im herbaty i zrobiła śniadanie.
- Mamo, gdzie jest Iza?
- Wyjechała
- Jak to?
- Gdzie?! - wtrącił się Robert
- Nad morze - Kuba spojrzał tylko na Roberta
- Sama z dzieciakami? - zdziwił się Kuba
- Nie, nie sama z Dominikiem
- Jakim znowu Dominikiem?!
- Dominik Furman, jej chłopak
Kuba po tych słowach zaniemówił, patrzył na panią Bożenę, ze zrezygnowaniem z oczach. Znał Dominika, grał z nim na jednym boisku. Ale Iza już zdążyła ułożyć sobie życie? Dlatego wróciła po resztę rzeczy do Dortmundu? Jeśli tak to po co kazała mi się nie poddawać? Fakt mówiła że lepiej będzie jak ułożę sobie życie z kimś innym, ale nie sądziłem że to ona już zdążyła to zrobić? Kuba bił się z myślami, a przez ten czas Robert dostał adres hotelu w którym zatrzymała się Iza.
Iza
Właśnie dojechaliśmy na miejsce, dzieciaki są strasznie zadowolone. Weszliśmy do wielkiego hotelu, dostaliśmy dwa klucze do pokoi. Przemek nie chciał mieszkać ze mną więc w pokoju był z Dominikiem, a ja z Gabrysią. Gdy zameldowaliśmy się i udaliśmy do pokoi, rozebrałam Gabi z ciuchów i posadziłam na podłodze, odwróciłam się na chwilę po bluzeczkę dla niej, gdy się odwróciła zaniemówiłam! Ona chodziła! Po moich policzkach spłynęły łzy, ale łzy szczęścia, tylko szkoda że Kuba tego nie widzi. Przebraliśmy się i udaliśmy na śniadanie.
Robert
Gdy tylko dostałem adres od razu wsialiśmy do samochodu i ruszyliśmy do w stronę Łeby! Samochód prowadziłem ja gdyż Kuba nie był w stanie. Przez dłuższy czas panowała cisza, aż w końcu przerwałem ją.
- Kuba! Znajdziemy ją! Nawet jakbysmy musieli przeszukać całą Polskę!
- Nie rozumiesz że ją straciłem! Jest ze swoim chłopakiem!
- To nie jest jej chłopak!
- Przecież słyszałem!
- To jej jej były chłopak! Pierwsza wielka miłość! Aktualnie jej przyjaciel który jej pomaga po rozstaniu z tobą!
- Skąd wiesz?
- Twoja mama jak pogrążyłeś się w myślach, wytłumaczyła mi wszystko!
- No to na co czekasz! Przyśpiesz!
Chłopaki jechali z nadzieją że znajda Izę, jechali dość krótko bo tylko 3 godziny. gdy dojechali na Łeby szukali hotelu o nazwie "Złoty bursztyn". Gdy go znaleźli Kuba wybiegł z samochodu w stronę recepcji.
- Iza. Iza Błaszczykowska! Zatrzymała się tutaj!
- A pan jest?...
- Mężem!
- Mogę prosić jakiś dokument? - Kuba wyjął dowód z kieszeni.
- Pani Błaszczykowska jest w pokoju 126 - podała mu kartę, od razu pobiegł do windy ale nie chciał czekać i pobiegł schodami. Wpadł do pokoju ale nikogo tam nie było. Zszedł do restauracji tam też nie, nigdzie w hotelu ich nie było.
Iza
Prosto po śniadaniu udaliśmy się na plażę zobaczyć morzę. Przemek latał jak szalony po piasku, szum morza kajał moje zszargane nerwy. Na moment zapomniałam o wszystkim. Do pewnego momentu...
--------------------------------------
Przepraszam że taki krótki, ale obiecałam że dzisiaj dodam jeszcze jeden :) Dotrzymuje słowa. Nie podoba mi się on no ale cóż zawsze są dni lepsze i gorsze...
Już niedługo zapraszam na mojego nowego bloga który będę prowadziła z koleżanką :) Miłego czytania!
Pytanko :D
Mam takie malutkie pytanko. Czy chcieli byście żebym założyła bloga tak 15 max 20 rozdziałów i sporo akcji? Hmmm? Jeśli tak to proszę piszcie w komentarzach :)
Tego bloga będę prowadziła z Adminką Oli, niektórzy znają ją z naszej stronki na fb :)
Pozdrawiam Isabell :*
Tego bloga będę prowadziła z Adminką Oli, niektórzy znają ją z naszej stronki na fb :)
Pozdrawiam Isabell :*
Rozdział 55
Poszedłem do pokoju wyciągnąłem walizkę spakowałem kilka koszulek, spodni i kosmetyków, i ruszyłem do samochodu. Szybko wrzuciłem torbę do bagażnika i z piskiem opon wyjechałem z posesji. Nie patrzyłem na znaki. Jechałem jak najszybciej żeby dojechać do granicy a później do Warszawy. Lot miałbym dopiero pojutrze, a ja nie mogłem tyle czekać. W pewnym momencie zadzwonił telefon. Spojrzałem na wyświetlacz był to Robert. Niechętnie odebrałem.
- Halo?
- Kuba?
- Dzwonisz pod mój numer, kto inny miałby odebrać?
- No nie wiem, może Iza
- Iza... Iza się wyprowadziła
- Słucham?!
- Właśnie jadę do niej, zabrała dzieci i wyleciała do Polski
- Gdzie teraz jesteś?!
- Stoję jeszcze w centrum Dortmundu, w gigantycznym korku
- Przyjedź pod mój dom! Jadę z tobą!
- Ale ty nie możesz...
- No ja właśnie po to dzwonię, już spokojnie mogę wychodzić. Złapali ich wszystkich
- Ehh. Dobra pakuj się za 10 minut jestem - rozłączyłem si. Szybko zawróciłem i pojechałem pod dom Lewandowskiego.
Iza
Właśnie wylądowałam, wcześniej poinformowałam Dominika że wracam wcześniej i przyjechał po mnie na lotnisko. czekałam tylko chwile gdy w oddali zobaczyłam Dominika z nosidełkiem dziecięcym i Przemka dzielnie kroczącego obok niego.
- Musisz koniecznie mieć dziecko - przywitałam się z nim
- Słucham? - zrobił dziwna minę
- Ślicznie wyglądasz z nosidełkiem haha
- Ale śmieszne! Wystarczy mi dwa dni z nimi. Czemu jesteś smutna?
- ...
- Kuba? Kuba.
- Myślałam że się pogodzimy, że... boże ale ja byłam głupia! To już koniec.
- Iza, mam pomysł
- No dawaj
- Wyjedźmy gdzieś nad morze, jest dość ciepło, dzieciakom przyda się świeże powietrze, a my odpoczniemy
- Wiesz co to nie jest taki głupi pomysł... - Wszyscy wrócili do domu Furmana. Dominik z Izą od razu usiedli do laptopa i wyszukali jakiś hotel nad morzem. Wybrali Łebę. Iza poszła na górę spakować dzieciaki i siebie a Dominik zadzwonił do trenera o parę dni wolnego, zgodził się bez wahania i sam poszedł się spakować.
Kuba
Właśnie podjechałem pod dom Roberta, czekałem dość długo na niego dlatego zacząłem trąbić, żeby się pospieszył. Gdy tylko to usłyszał od razu wyszedł. Włożył torbę do bagażnika i wsiadł do auta.
- No siema
- Hej, możemy jechać? - zapytałem zniecierpliwiony
- Tak, tak, a słuchaj o co żeście się pokłócili że się wyprowadziła?
- Zdradziła mnie
- Iza?! Ta Iza?! Ta świetna dziewczyna? Niby z kim? Owszem jest zajebista i każdy by chciał mieć taka laskę jak ona - Kuba spojrzał na Roberta złowrogo - Dobra dobra, już się zamykam
- Z Łukaszem - powiedział spokojnie zmieniając ciągle biegi, nawet nie zauważył kiedy wyjechał z Dortmundu i na autostradzie prędkość jego wynosiła 150 km/h
- Łukasz? Piszczek?
- Tak
- Ale... czemu ty jesteś taki spokojny? Ale kiedy? Gdzie? Jak?!
- Jestem spokojny bo do niczego nie doszło
- No to jak zdradziła? O co chodzi? Weź bo już się pogubiłem!
- No na wyjeździe do Bayernu trochę za dużo wypiła, nie mogła mnie znaleźć, Łukasz odprowadził ja do pokoju, ona nie mogła znaleźć swojej karty do pokoju, Łukasz wziął ją do siebie, ona był strasznie pijana pocałowała go rozebrali się...
- I?! - zapytał ciekawy Robert
- I rozebrali się, Łukasz powiedział że nie może mi tego zrobić i poszli spać
- Eee słaby! Ja to bym...
- Lewy!
- Dobra dobra, no to tak na prawdę nie zdradziła! No to o co chodzi?
- W hotelu jak się o tym dowiedziałem to wpadłem w szał, ona się popłakała i poszła do parku i spotkała Neuera
- Manuela!?
- Tak, on ją "pocieszał" i pocałował, ja ich zobaczyłem pobiegłem do hotelu, a ona za mną, i na holu wykrzyczałem przy całej drużynie, obsłudze, i szkoleniowcach że jest dziwką.
- Słucham?!
- To słuchaj dalej
- Ale jak to? I co dalej?
- Ona wróciła do Dortmundu spakowała siebie i dzieciaki i wróciła do Polski, wiem tylko że teraz mieszka z mamą w Warszawie na Pradze
- O stary! Łatwo nie będziesz miał!
- Ja się załamałem zacząłem pić, nie chodzić na treningi. Ona pewnego dnia przyjechała po resztę rzeczy i zobaczyła mnie takiego. Podeszła przytuliła, zaprowadziła do łazienki kazała ogarnąć, zrobiła obiad, spakowała resztę rzeczy i pożegnała się, jeszcze kazała sobie obiecać że będę chodził na treningi i że o niej zapomnę.
- Ale nie możesz...
- Więc pojechałem na stadion za nią, ale tam złapał mnie Piszczek że przebukowała bilet na wczoraj w nocy. Spakowałem się i jadę teraz jej szukać i przeprosić.
- Dobra, ale ja chce bezpiecznie dojechać! Zwolnij! Mówiłeś że gdzie mieszka?
- W Warszawie
- A na jakiej dzielnicy?
- Na Pradze
- Uuuuuu to żyleta nie kobieta!
Iza
Pojechałam do mamy, powiedzieć że wyjeżdżamy na mini wakacje nad morze, zostawiłam adres hotelu, i ruszyłam do samochodu gdzie czekali na mnie moi towarzysze podróży czyli Dominik, Gabrysia i Przemek. Ruszyliśmy oczywiście nie obyło się bez postojów prawie co 20 km.
Kuba
Godzinę temu minęliśmy granice, zatrzymaliśmy się z Robertem żeby coś zjeść. I znów ruszyliśmy. Na drodze było dość pusto, gdyż była to prawie godzina 6 rano.
- A tak w ogóle to po co ty jedziesz? - zapytałem ni stąd ni zowąd
- Dawno nie odwiedzałem Warszawy i rodziny
- Ale przecież oni nie wiedzą że ty...
- To się dowiedzą i na pewno zrozumieją, chcę też wrócić do gry
- Wyobrażasz sobie zdziwienie kibiców kiedy wybiegniesz na boisko grać?
- Trudno! Musze zacząć normalnie żyć!
- Okej
Gdy dojeżdżaliśmy do Warszawy było koło godziny 9. Robert dokładnie pokierował mnie na ulice gdzie mieszkała Iza, bo stąd pochodził. Szybko znaleźliśmy się pod domem pani Bożeny, razem z Robertem weszliśmy na klatkę.
- To jest Praga! - powiedział Robert gdy wchodziliśmy po schodach na 4 piętro
- To znaczy?
- Stare kamienice, dresy siedzące przed nami - miał racje przed nami pojawiło się 7 osób, a raczej chuliganów....
---------------------------------------------------------------------
Przepraszam Was za taka obsuwę w rozdziałach, ale niestety nie mogłam wcześniej dodać, wczoraj byłam na meczu z San Marino było genialnie! To nie to samo co przed telewizorem...
No więc jak mi się uda to dzisiaj dodam jeszcze jeden :D Więc zaglądajcie :)
Miłe będą komentarze! Więc jeśli czytałeś zostaw go po sobie :)
Miłego wieczoru! :*
A i w następnym rozdziale dodam obiecany dom Furmana!
- Halo?
- Kuba?
- Dzwonisz pod mój numer, kto inny miałby odebrać?
- No nie wiem, może Iza
- Iza... Iza się wyprowadziła
- Słucham?!
- Właśnie jadę do niej, zabrała dzieci i wyleciała do Polski
- Gdzie teraz jesteś?!
- Stoję jeszcze w centrum Dortmundu, w gigantycznym korku
- Przyjedź pod mój dom! Jadę z tobą!
- Ale ty nie możesz...
- No ja właśnie po to dzwonię, już spokojnie mogę wychodzić. Złapali ich wszystkich
- Ehh. Dobra pakuj się za 10 minut jestem - rozłączyłem si. Szybko zawróciłem i pojechałem pod dom Lewandowskiego.
Iza
Właśnie wylądowałam, wcześniej poinformowałam Dominika że wracam wcześniej i przyjechał po mnie na lotnisko. czekałam tylko chwile gdy w oddali zobaczyłam Dominika z nosidełkiem dziecięcym i Przemka dzielnie kroczącego obok niego.
- Musisz koniecznie mieć dziecko - przywitałam się z nim
- Słucham? - zrobił dziwna minę
- Ślicznie wyglądasz z nosidełkiem haha
- Ale śmieszne! Wystarczy mi dwa dni z nimi. Czemu jesteś smutna?
- ...
- Kuba? Kuba.
- Myślałam że się pogodzimy, że... boże ale ja byłam głupia! To już koniec.
- Iza, mam pomysł
- No dawaj
- Wyjedźmy gdzieś nad morze, jest dość ciepło, dzieciakom przyda się świeże powietrze, a my odpoczniemy
- Wiesz co to nie jest taki głupi pomysł... - Wszyscy wrócili do domu Furmana. Dominik z Izą od razu usiedli do laptopa i wyszukali jakiś hotel nad morzem. Wybrali Łebę. Iza poszła na górę spakować dzieciaki i siebie a Dominik zadzwonił do trenera o parę dni wolnego, zgodził się bez wahania i sam poszedł się spakować.
Kuba
Właśnie podjechałem pod dom Roberta, czekałem dość długo na niego dlatego zacząłem trąbić, żeby się pospieszył. Gdy tylko to usłyszał od razu wyszedł. Włożył torbę do bagażnika i wsiadł do auta.
- No siema
- Hej, możemy jechać? - zapytałem zniecierpliwiony
- Tak, tak, a słuchaj o co żeście się pokłócili że się wyprowadziła?
- Zdradziła mnie
- Iza?! Ta Iza?! Ta świetna dziewczyna? Niby z kim? Owszem jest zajebista i każdy by chciał mieć taka laskę jak ona - Kuba spojrzał na Roberta złowrogo - Dobra dobra, już się zamykam
- Z Łukaszem - powiedział spokojnie zmieniając ciągle biegi, nawet nie zauważył kiedy wyjechał z Dortmundu i na autostradzie prędkość jego wynosiła 150 km/h
- Łukasz? Piszczek?
- Tak
- Ale... czemu ty jesteś taki spokojny? Ale kiedy? Gdzie? Jak?!
- Jestem spokojny bo do niczego nie doszło
- No to jak zdradziła? O co chodzi? Weź bo już się pogubiłem!
- No na wyjeździe do Bayernu trochę za dużo wypiła, nie mogła mnie znaleźć, Łukasz odprowadził ja do pokoju, ona nie mogła znaleźć swojej karty do pokoju, Łukasz wziął ją do siebie, ona był strasznie pijana pocałowała go rozebrali się...
- I?! - zapytał ciekawy Robert
- I rozebrali się, Łukasz powiedział że nie może mi tego zrobić i poszli spać
- Eee słaby! Ja to bym...
- Lewy!
- Dobra dobra, no to tak na prawdę nie zdradziła! No to o co chodzi?
- W hotelu jak się o tym dowiedziałem to wpadłem w szał, ona się popłakała i poszła do parku i spotkała Neuera
- Manuela!?
- Tak, on ją "pocieszał" i pocałował, ja ich zobaczyłem pobiegłem do hotelu, a ona za mną, i na holu wykrzyczałem przy całej drużynie, obsłudze, i szkoleniowcach że jest dziwką.
- Słucham?!
- To słuchaj dalej
- Ale jak to? I co dalej?
- Ona wróciła do Dortmundu spakowała siebie i dzieciaki i wróciła do Polski, wiem tylko że teraz mieszka z mamą w Warszawie na Pradze
- O stary! Łatwo nie będziesz miał!
- Ja się załamałem zacząłem pić, nie chodzić na treningi. Ona pewnego dnia przyjechała po resztę rzeczy i zobaczyła mnie takiego. Podeszła przytuliła, zaprowadziła do łazienki kazała ogarnąć, zrobiła obiad, spakowała resztę rzeczy i pożegnała się, jeszcze kazała sobie obiecać że będę chodził na treningi i że o niej zapomnę.
- Ale nie możesz...
- Więc pojechałem na stadion za nią, ale tam złapał mnie Piszczek że przebukowała bilet na wczoraj w nocy. Spakowałem się i jadę teraz jej szukać i przeprosić.
- Dobra, ale ja chce bezpiecznie dojechać! Zwolnij! Mówiłeś że gdzie mieszka?
- W Warszawie
- A na jakiej dzielnicy?
- Na Pradze
- Uuuuuu to żyleta nie kobieta!
Iza
Pojechałam do mamy, powiedzieć że wyjeżdżamy na mini wakacje nad morze, zostawiłam adres hotelu, i ruszyłam do samochodu gdzie czekali na mnie moi towarzysze podróży czyli Dominik, Gabrysia i Przemek. Ruszyliśmy oczywiście nie obyło się bez postojów prawie co 20 km.
Kuba
Godzinę temu minęliśmy granice, zatrzymaliśmy się z Robertem żeby coś zjeść. I znów ruszyliśmy. Na drodze było dość pusto, gdyż była to prawie godzina 6 rano.
- A tak w ogóle to po co ty jedziesz? - zapytałem ni stąd ni zowąd
- Dawno nie odwiedzałem Warszawy i rodziny
- Ale przecież oni nie wiedzą że ty...
- To się dowiedzą i na pewno zrozumieją, chcę też wrócić do gry
- Wyobrażasz sobie zdziwienie kibiców kiedy wybiegniesz na boisko grać?
- Trudno! Musze zacząć normalnie żyć!
- Okej
Gdy dojeżdżaliśmy do Warszawy było koło godziny 9. Robert dokładnie pokierował mnie na ulice gdzie mieszkała Iza, bo stąd pochodził. Szybko znaleźliśmy się pod domem pani Bożeny, razem z Robertem weszliśmy na klatkę.
- To jest Praga! - powiedział Robert gdy wchodziliśmy po schodach na 4 piętro
- To znaczy?
- Stare kamienice, dresy siedzące przed nami - miał racje przed nami pojawiło się 7 osób, a raczej chuliganów....
---------------------------------------------------------------------
Przepraszam Was za taka obsuwę w rozdziałach, ale niestety nie mogłam wcześniej dodać, wczoraj byłam na meczu z San Marino było genialnie! To nie to samo co przed telewizorem...
No więc jak mi się uda to dzisiaj dodam jeszcze jeden :D Więc zaglądajcie :)
Miłe będą komentarze! Więc jeśli czytałeś zostaw go po sobie :)
Miłego wieczoru! :*
A i w następnym rozdziale dodam obiecany dom Furmana!
sobota, 23 marca 2013
Rozdział 54
W głowie cały czas miałem jej słowa "Wróć na treningi, zacznij normalnie trenować, wiem że z taką dziwką jak
ja nie chcesz mieć już nic wspólnego, dlatego chce żebyś ułożył sobie
życie na nowo. Z kimś innym" Usiadłem na kanapie i siedziałem tak dłuższy czas. O 16 miał być trening, obiecałem sobie że spełnię jej obietnice. Poszedłem na górę po torbę, od kilku dni nie ćwiczyłem, a strój leżał ciągle w torbie, gdy ja otworzyłem chciało mi się wymiotować. Szybko udałem się po druga torbę i awaryjne rzeczy. Zszedłem na dół założyłem buty i udałem się na Idunę.
Iza
Gdy tylko opuściłam dom Kuby, znów zaczęłam płakać, tak strasznie chciałam go znów przytulić, pocałować, po prostu mieć go przy sobie. Ale to już przeszłość, on nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Wezwałam taksówkę i pojechałam na Idunę zabrać resztę rzeczy. Gdy tylko weszłam na stadion od razu zauważył mnie trener.
- Oo Iza! - rzucił się żeby mnie przywitać - wróciłaś? Proszę powiedz że tak
- Niestety, przyszłam po resztę rzeczy
- Żartujesz? - zza pleców Jurgena wyłonił się Łukasz
- Nie - odpowiedziała krótko i udała się do gabinetu, na górę. Przemierzała być może ostatni raz ten korytarz. Gdy weszła do gabinetu zauważyła Patrycję z nogami na biurku, a dookoła były porozwalane papiery z szafek.
- Nie nauczyli was pukać! - krzyczała - O Izuś, przepraszam, ale Ci piłkarze są niewychowani! Wchodzą bez pukania! - No tak powiedziałam że jestem zawsze dostępna i nie muszą pukać. Przyzwyczaili się.
- Widzę że już się rozgościłaś - powiedziała rozglądając się po pokoju
- Tak, tak proszę siadaj - powiedziała odgarniając i rzucając na podłogę papiery leżące na kanapie. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi i wszedł do środka.
- Przepraszam można? - powiedział cicho tak jakby bał się reakcji Patrycji
- ZARAZ! NIE WIDZISZ ŻE ROZMAWIAM! - krzyknęła na Mitchella Patrycja. Langerak ze spuszczoną głową wyszedł grzecznie z gabinetu.
- Czemu na niego krzyczysz? Chciał tylko porozmawiać! - powiedziałam podniesionym głosem i wyszłam za nim na korytarz.
- Mit poczekaj! - krzyczałam za nim, wtedy się zatrzymał - Przepraszam za nią, coś się stało?
- Ona jest taka od początku, nic nie można jej nigdy powiedzieć, nigdy porozmawiać
- Chcesz to chodź porozmawiamy
- Iza błagam, wróć! My sobie nie dajemy rady! Przegraliśmy z Greuther Fürth! Ostatnią druzyną w tabeli! i to 7:2! Błagam!
- MIt ja...
- Wiedziałem - powiedział tylko i odszedł, Izie popłynęły znowu łzy. Szybkim krokiem wróciła do gabinetu.
- Czy ty jesteś mądra?! On chciał porozmawiać! Ty musisz być zawsze dostępna! Oni przegrali z ostatnią drużyna w tabeli bo nie mieli wsparcia psychicznego! Nie dziwie się że Polonia ciągle przegrywa! Weź się do roboty! - Odpowiedziała mi tylko cisza. Szybko wyszłam ze stadionu i udałam się na lotnisko przebukować bilety na dzisiaj lot. Po drodze wpadłam znów na Łukasza.
- Stój!
- Zostaw mnie! Wracam do Polski!
- Iza nie rób tego! - wyrwałam mu się z rąk i pojechałam na lotnisko, akurat lot miałam za 30 minut. dlatego usiadłam i wyjęłam książkę.
Kuba
Udałem sie na stadion mając nadzieje że Iza tam będzie, szybko wbiegłem do środka i pobiegłem do gabinetu.
- Gdzie Iza?
- Puka się! Kurwa nie nauczyli was tego!?
- Pytam się gdzie jest Iza!
- Nie wiem wybiegła stąd jak poparzona! - więc i ja zrobiłem to samo, przypomniałem sobie jak mówiła mi że zostaje 2-3 dni, wiec po treningu chciałem pojechać to naszego ulubionego hotelu. Poszedłem się przebrać do szatni. Po drodze zatrzymał mnie trener, i przytulił mocno bo cieszył się że mnie widzi. Gdy biegaliśmy kółka podbiegł do mnie Piszczek.
- Siema - przywitałem się
- Stary, musisz pogodzić się z Izą!
- Ja wszystko wiem!
- Wszystko? Na pewno?
- Wszystko? A co?
- Ale ona sama o tym nie wiedziała
- Ale o czym?
- No wtedy na wyjeździe w Bayernie... no
- Co?!
- Do niczego nie doszło! - krzyknął tam głośno że wszyscy stanęli i popatrzyli na nas
- Słucham!? Czyli Iza mnie nie zdradziła?
- Nie! Owszem całowaliśmy się, rozebraliśmy, ale do niczego nie doszło, nie mogłem Ci tego zrobić!
- Muszę do niej jechać!
- Ale ona już jest w samolocie chyba
- Jak to!? Miała wracać za 2 dni!
- Była bardzo zdenerwowana i wybiegła ze stadionu krzycząc że przebukowuje bilet na dzisiaj - Po tych słowach wybiegłem jak szalony ze stadionu i czym prędzej pojechałem na lotnisko. Pani w kasach powiedziała mi że samolot do polski właśnie odlatuje z pasa startowego. Miała racje przez wielkie okno widziałem odlatujący samolot. Zrezygnowany pojechałem do domu. Usiadłem na kanapie i myślałem. Poszedłem na górę to sypialni, przechodziłem obok pokoju Gabrysi, wszedłem do niego na barierce łóżeczka, wisiały żółto-czarne body z napisem "Gabrysia" i logiem BvB. Przytuliłem się do nich, po moich policzkach spłynęły łzy. Postanowiłem że się nie poddam i będę walczył żeby odzyskać moją rodzinę!
-------------------------------------------------------
W ramach przeprosin dodaje dzisiaj rozdział :) Miał być dopiero w poniedziałek, ale postanowiłam że umilę wam gorzkie rozczarowanie po wczorajszym meczu. Niestety przegraliśmy, nie myślałam nawet nad tym że przegramy. Ale cóż stało się. Teraz tylko wygrać z San Marino! Mam nadzieje że będzie dużo bramek bo będę na stadionie i chce się cieszyć!
Tak więc życzę wam miłego czytania, oraz miłego wieczoru :)
Iza
Gdy tylko opuściłam dom Kuby, znów zaczęłam płakać, tak strasznie chciałam go znów przytulić, pocałować, po prostu mieć go przy sobie. Ale to już przeszłość, on nie chce mieć ze mną nic wspólnego. Wezwałam taksówkę i pojechałam na Idunę zabrać resztę rzeczy. Gdy tylko weszłam na stadion od razu zauważył mnie trener.
- Oo Iza! - rzucił się żeby mnie przywitać - wróciłaś? Proszę powiedz że tak
- Niestety, przyszłam po resztę rzeczy
- Żartujesz? - zza pleców Jurgena wyłonił się Łukasz
- Nie - odpowiedziała krótko i udała się do gabinetu, na górę. Przemierzała być może ostatni raz ten korytarz. Gdy weszła do gabinetu zauważyła Patrycję z nogami na biurku, a dookoła były porozwalane papiery z szafek.
- Nie nauczyli was pukać! - krzyczała - O Izuś, przepraszam, ale Ci piłkarze są niewychowani! Wchodzą bez pukania! - No tak powiedziałam że jestem zawsze dostępna i nie muszą pukać. Przyzwyczaili się.
- Widzę że już się rozgościłaś - powiedziała rozglądając się po pokoju
- Tak, tak proszę siadaj - powiedziała odgarniając i rzucając na podłogę papiery leżące na kanapie. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi i wszedł do środka.
- Przepraszam można? - powiedział cicho tak jakby bał się reakcji Patrycji
- ZARAZ! NIE WIDZISZ ŻE ROZMAWIAM! - krzyknęła na Mitchella Patrycja. Langerak ze spuszczoną głową wyszedł grzecznie z gabinetu.
- Czemu na niego krzyczysz? Chciał tylko porozmawiać! - powiedziałam podniesionym głosem i wyszłam za nim na korytarz.
- Mit poczekaj! - krzyczałam za nim, wtedy się zatrzymał - Przepraszam za nią, coś się stało?
- Ona jest taka od początku, nic nie można jej nigdy powiedzieć, nigdy porozmawiać
- Chcesz to chodź porozmawiamy
- Iza błagam, wróć! My sobie nie dajemy rady! Przegraliśmy z Greuther Fürth! Ostatnią druzyną w tabeli! i to 7:2! Błagam!
- MIt ja...
- Wiedziałem - powiedział tylko i odszedł, Izie popłynęły znowu łzy. Szybkim krokiem wróciła do gabinetu.
- Czy ty jesteś mądra?! On chciał porozmawiać! Ty musisz być zawsze dostępna! Oni przegrali z ostatnią drużyna w tabeli bo nie mieli wsparcia psychicznego! Nie dziwie się że Polonia ciągle przegrywa! Weź się do roboty! - Odpowiedziała mi tylko cisza. Szybko wyszłam ze stadionu i udałam się na lotnisko przebukować bilety na dzisiaj lot. Po drodze wpadłam znów na Łukasza.
- Stój!
- Zostaw mnie! Wracam do Polski!
- Iza nie rób tego! - wyrwałam mu się z rąk i pojechałam na lotnisko, akurat lot miałam za 30 minut. dlatego usiadłam i wyjęłam książkę.
Kuba
Udałem sie na stadion mając nadzieje że Iza tam będzie, szybko wbiegłem do środka i pobiegłem do gabinetu.
- Gdzie Iza?
- Puka się! Kurwa nie nauczyli was tego!?
- Pytam się gdzie jest Iza!
- Nie wiem wybiegła stąd jak poparzona! - więc i ja zrobiłem to samo, przypomniałem sobie jak mówiła mi że zostaje 2-3 dni, wiec po treningu chciałem pojechać to naszego ulubionego hotelu. Poszedłem się przebrać do szatni. Po drodze zatrzymał mnie trener, i przytulił mocno bo cieszył się że mnie widzi. Gdy biegaliśmy kółka podbiegł do mnie Piszczek.
- Siema - przywitałem się
- Stary, musisz pogodzić się z Izą!
- Ja wszystko wiem!
- Wszystko? Na pewno?
- Wszystko? A co?
- Ale ona sama o tym nie wiedziała
- Ale o czym?
- No wtedy na wyjeździe w Bayernie... no
- Co?!
- Do niczego nie doszło! - krzyknął tam głośno że wszyscy stanęli i popatrzyli na nas
- Słucham!? Czyli Iza mnie nie zdradziła?
- Nie! Owszem całowaliśmy się, rozebraliśmy, ale do niczego nie doszło, nie mogłem Ci tego zrobić!
- Muszę do niej jechać!
- Ale ona już jest w samolocie chyba
- Jak to!? Miała wracać za 2 dni!
- Była bardzo zdenerwowana i wybiegła ze stadionu krzycząc że przebukowuje bilet na dzisiaj - Po tych słowach wybiegłem jak szalony ze stadionu i czym prędzej pojechałem na lotnisko. Pani w kasach powiedziała mi że samolot do polski właśnie odlatuje z pasa startowego. Miała racje przez wielkie okno widziałem odlatujący samolot. Zrezygnowany pojechałem do domu. Usiadłem na kanapie i myślałem. Poszedłem na górę to sypialni, przechodziłem obok pokoju Gabrysi, wszedłem do niego na barierce łóżeczka, wisiały żółto-czarne body z napisem "Gabrysia" i logiem BvB. Przytuliłem się do nich, po moich policzkach spłynęły łzy. Postanowiłem że się nie poddam i będę walczył żeby odzyskać moją rodzinę!
-------------------------------------------------------
W ramach przeprosin dodaje dzisiaj rozdział :) Miał być dopiero w poniedziałek, ale postanowiłam że umilę wam gorzkie rozczarowanie po wczorajszym meczu. Niestety przegraliśmy, nie myślałam nawet nad tym że przegramy. Ale cóż stało się. Teraz tylko wygrać z San Marino! Mam nadzieje że będzie dużo bramek bo będę na stadionie i chce się cieszyć!
Tak więc życzę wam miłego czytania, oraz miłego wieczoru :)
piątek, 22 marca 2013
Rozdział 53
Lot trwał 2 godziny, gdy tylko wysiadła z samolotu zadzwoniła do Marco żeby przyjechał po nią na lotnisko. Chwile czekała aż w końcu przyjechał Reus.
- Izuś! - krzyknął uradowany widokiem dziewczyny Marco
- Marco! Jak ja się stęskniłam! - uwiesiła mu się na szyi
- Na długo przyjechałaś?
- Na 2-3 dni
- Tak krótko?
- Przyjechałam, zabrać resztę rzeczy
- A co z... - nie dokończył
- Z Kubą?
- Tak
- Manuel mnie tylko pocieszał, a Kuba wszedł z nieodpowiednim momencie, fakt nie powinno to sie wydarzyć. Gdybym mogła cofnąć czas...
- Już nie myśl o tym - przytulił ją Reus - Jedziemy do mnie, Natalia sie ucieszy!
- Nie, zawieź mnie do Kuby, a potem dam sobie radę. Wy macie trening prawda?
- Tak tak, ale na pewno chcesz tam jechać sama?
- Na pewno, Kuby i tak nie będzie
- Miejmy nadzieje....
- Słucham?
- Nic, nic, po prostu Kuba ostatnio na treningi nie przychodzi. Ale Mario mówił że dzisiaj ma być
- No to zawieź mnie, i jedź na trening.
- Okej - Oboje wsiedli do auta i pojechali. Marco wysadził Izę pod domem Błaszczykowskiego. O dziwo wszystkie samochody stały na swoim miejscu, a światło było zgaszone. Iza powędrowała do drzwi, wyciągając z torebki klucze których nie oddała Kubie. Otworzyła po cichy drzwi, weszła do środka. Przypomniała jej się każde wspominanie, związane z tym domem, z Kubą. Stała tak chwilę w przedpokoju, i weszła do salonu. Ku jej zaskoczeniu na podłodze leżał Kuba, a wokół niego mnóstwo butelek, po piwie, wódce, i winach. Opróżnił chyba cały barek. Iza podleciała do niego sprawdzić czy żyje, na szczęście wyczuwała puls, ale nie tylko puls, również niemiłe zapach związane z alkoholem. Iza poklepała po policzku Jakuba aby się obudził, ale nic to nie dało, więc walnęła mocniej, wtedy się ocknął. Ledwo otwierając oczy, a właściwie prawie nie otwierając mamrotał coś.
- Izaaaaaaa.....wróć do mnie!...... - Iza zrozumiała tylko te słowa, po jej policzkach zaczęły spływać łzy, patrzyła jeszcze chwilę na Kubę.
- Jestem Kubusiu, jestem - przytuliła się do 'zwłok' (nie dosłownie) Kuby, i płakała. Leżała tak z nim 10 minut, po czym go obudziła, i zaprowadziła do łazienki aby się odświeżył, a sama wzięła się za posprzątanie butelek.
- Kuba! żyjesz?! - stała pod drzwiami do łazienki, pukając, ale nikt nie odpowiadał - Kuba! - postanowiła wejść zobaczyć co się z nim dzieje. Weszła do łazienki, Kuba leżał w wannie przytomny patrzący w okno.
- Po co przyjechałaś? - powiedział oschle. Iza nie wiedziała co ma powiedzieć, czuła że oczy wzbierają jej się pełne łez.
- Przejechałam... po resztę rzeczy - to zdanie przeszło jej ciężko przez gardło, po czym wyszła z łazienki zamykając za sobą drzwi, i dając upust emocją, popłakała się. Posprzątała do końca w kuchni, przygotowała na szybko obiad, a w tym czasie z łazienki, przebrany, umyty i czysty wyszedł Jakub.
- Proszę zjedz, dawno chyba nie jadłeś nic ciepłego... - powiedziała stawiając przed nim talerz ze spaghetti. Kuba nic nie odpowiedział usiadł, i zajadał się daniem.
Z perspektywy Kuby
Gdy tylko ją zobaczyłem, i gdy mnie przytuliła, miałem ochotę jej nigdy nie puszczać! tak bardzo za nią tęskniłem, nie potrafiłem sobie z tym poradzić dlatego zacząłem pić, to było jedyne wyjście żeby nie myśleć. Chciałem ja przytulić, widziałem w jej oczach że też tego chce, ale nie mogłem jej ulec, to ona mnie zdradziła, i to z moim najlepszym przyjacielem! Ale czy to prawda? Później widziałem jak w parku całowała się z tym dupkiem! Jak ja mogłem nazwać ją 'dziwką'? Do tej pory nie mogę sobie tego darować. Wiem jak bardzo ją tym słowem zraniłem. Wiem jaka jest wrażliwa. Poniekąd to moja wina, nie poświęcałem jej dużo czasu, ciągle treningi, wyjazdy, w łóżku tez nam się nie układało odkąd pojawiła się Gabrysia. Tak bardzo chciałem ją przeprosić, tylko nie wiedziałem jak mam to zrobić....
- Na ile przyjechałaś?... - powiedziałem tylko tyle
- Na 2-3 dni, ale nie bój się wezmę dzisiaj wszystkie rzeczy i pojadę do hotelu
- Aha. Iza... - zacząłem
- Tak?
- Pyszny obiad - rzekłem tylko tyle. "pyszny obiad"?!! Ale ze mnie kretyn! Na nic innego nie miałem odwagi tylko na 'Pyszny obiad'?!! Boże, nie mogę juz na nia patrzeć jak jest taka smutna!
- Kuba, mam do ciebie tylko jedną prośbę - zaczęła
- Słucham?
- Wróć na treningi, zacznij normalnie trenować, wiem że z taką dziwką jak ja nie chcesz mieć już nic wspólnego, dlatego chce żebyś ułożył sobie życie na nowo. Z kimś innym - po tych słowach wstała i udała się na górę. Po 20 minutach zeszła z torbą na dół.
- Żegnaj - powiedziała tylko i odeszła. Widziałem jedynie przez okno jak się oddalała. Nic nie mogłem zrobić...
-------------------------------------------------------------------------------
Bardzo was przepraszam że nie dodałam wczoraj nic, ale musiałam posprzątać pokój swój :/ Mam nadzieje że wam się podobało opowiadanie :)
Bardzo wam dziękuje za te 24 komentarze pod ostatni opowiadaniem! Nawet nie wiecie ie mi tym sprawiliście radości! Jestem wam bardzo wdzięczna i mam nadzieje że i pod tym rozdziałem będzie tyle komentarzy :)
Jak tam przygotowani na mecz? Bo ja tak <3 <3 Muszą wygrać! POLSKA! <3 Miłego oglądania :*
- Izuś! - krzyknął uradowany widokiem dziewczyny Marco
- Marco! Jak ja się stęskniłam! - uwiesiła mu się na szyi
- Na długo przyjechałaś?
- Na 2-3 dni
- Tak krótko?
- Przyjechałam, zabrać resztę rzeczy
- A co z... - nie dokończył
- Z Kubą?
- Tak
- Manuel mnie tylko pocieszał, a Kuba wszedł z nieodpowiednim momencie, fakt nie powinno to sie wydarzyć. Gdybym mogła cofnąć czas...
- Już nie myśl o tym - przytulił ją Reus - Jedziemy do mnie, Natalia sie ucieszy!
- Nie, zawieź mnie do Kuby, a potem dam sobie radę. Wy macie trening prawda?
- Tak tak, ale na pewno chcesz tam jechać sama?
- Na pewno, Kuby i tak nie będzie
- Miejmy nadzieje....
- Słucham?
- Nic, nic, po prostu Kuba ostatnio na treningi nie przychodzi. Ale Mario mówił że dzisiaj ma być
- No to zawieź mnie, i jedź na trening.
- Okej - Oboje wsiedli do auta i pojechali. Marco wysadził Izę pod domem Błaszczykowskiego. O dziwo wszystkie samochody stały na swoim miejscu, a światło było zgaszone. Iza powędrowała do drzwi, wyciągając z torebki klucze których nie oddała Kubie. Otworzyła po cichy drzwi, weszła do środka. Przypomniała jej się każde wspominanie, związane z tym domem, z Kubą. Stała tak chwilę w przedpokoju, i weszła do salonu. Ku jej zaskoczeniu na podłodze leżał Kuba, a wokół niego mnóstwo butelek, po piwie, wódce, i winach. Opróżnił chyba cały barek. Iza podleciała do niego sprawdzić czy żyje, na szczęście wyczuwała puls, ale nie tylko puls, również niemiłe zapach związane z alkoholem. Iza poklepała po policzku Jakuba aby się obudził, ale nic to nie dało, więc walnęła mocniej, wtedy się ocknął. Ledwo otwierając oczy, a właściwie prawie nie otwierając mamrotał coś.
- Izaaaaaaa.....wróć do mnie!...... - Iza zrozumiała tylko te słowa, po jej policzkach zaczęły spływać łzy, patrzyła jeszcze chwilę na Kubę.
- Jestem Kubusiu, jestem - przytuliła się do 'zwłok' (nie dosłownie) Kuby, i płakała. Leżała tak z nim 10 minut, po czym go obudziła, i zaprowadziła do łazienki aby się odświeżył, a sama wzięła się za posprzątanie butelek.
- Kuba! żyjesz?! - stała pod drzwiami do łazienki, pukając, ale nikt nie odpowiadał - Kuba! - postanowiła wejść zobaczyć co się z nim dzieje. Weszła do łazienki, Kuba leżał w wannie przytomny patrzący w okno.
- Po co przyjechałaś? - powiedział oschle. Iza nie wiedziała co ma powiedzieć, czuła że oczy wzbierają jej się pełne łez.
- Przejechałam... po resztę rzeczy - to zdanie przeszło jej ciężko przez gardło, po czym wyszła z łazienki zamykając za sobą drzwi, i dając upust emocją, popłakała się. Posprzątała do końca w kuchni, przygotowała na szybko obiad, a w tym czasie z łazienki, przebrany, umyty i czysty wyszedł Jakub.
- Proszę zjedz, dawno chyba nie jadłeś nic ciepłego... - powiedziała stawiając przed nim talerz ze spaghetti. Kuba nic nie odpowiedział usiadł, i zajadał się daniem.
Z perspektywy Kuby
Gdy tylko ją zobaczyłem, i gdy mnie przytuliła, miałem ochotę jej nigdy nie puszczać! tak bardzo za nią tęskniłem, nie potrafiłem sobie z tym poradzić dlatego zacząłem pić, to było jedyne wyjście żeby nie myśleć. Chciałem ja przytulić, widziałem w jej oczach że też tego chce, ale nie mogłem jej ulec, to ona mnie zdradziła, i to z moim najlepszym przyjacielem! Ale czy to prawda? Później widziałem jak w parku całowała się z tym dupkiem! Jak ja mogłem nazwać ją 'dziwką'? Do tej pory nie mogę sobie tego darować. Wiem jak bardzo ją tym słowem zraniłem. Wiem jaka jest wrażliwa. Poniekąd to moja wina, nie poświęcałem jej dużo czasu, ciągle treningi, wyjazdy, w łóżku tez nam się nie układało odkąd pojawiła się Gabrysia. Tak bardzo chciałem ją przeprosić, tylko nie wiedziałem jak mam to zrobić....
- Na ile przyjechałaś?... - powiedziałem tylko tyle
- Na 2-3 dni, ale nie bój się wezmę dzisiaj wszystkie rzeczy i pojadę do hotelu
- Aha. Iza... - zacząłem
- Tak?
- Pyszny obiad - rzekłem tylko tyle. "pyszny obiad"?!! Ale ze mnie kretyn! Na nic innego nie miałem odwagi tylko na 'Pyszny obiad'?!! Boże, nie mogę juz na nia patrzeć jak jest taka smutna!
- Kuba, mam do ciebie tylko jedną prośbę - zaczęła
- Słucham?
- Wróć na treningi, zacznij normalnie trenować, wiem że z taką dziwką jak ja nie chcesz mieć już nic wspólnego, dlatego chce żebyś ułożył sobie życie na nowo. Z kimś innym - po tych słowach wstała i udała się na górę. Po 20 minutach zeszła z torbą na dół.
- Żegnaj - powiedziała tylko i odeszła. Widziałem jedynie przez okno jak się oddalała. Nic nie mogłem zrobić...
-------------------------------------------------------------------------------
Bardzo was przepraszam że nie dodałam wczoraj nic, ale musiałam posprzątać pokój swój :/ Mam nadzieje że wam się podobało opowiadanie :)
Bardzo wam dziękuje za te 24 komentarze pod ostatni opowiadaniem! Nawet nie wiecie ie mi tym sprawiliście radości! Jestem wam bardzo wdzięczna i mam nadzieje że i pod tym rozdziałem będzie tyle komentarzy :)
Jak tam przygotowani na mecz? Bo ja tak <3 <3 Muszą wygrać! POLSKA! <3 Miłego oglądania :*
poniedziałek, 18 marca 2013
Rozdział 52
Dni leciały nieubłaganie, nadszedł dzień wyjazdu do Dortmundu. Wstała gdy Dominik i dzieciaki jeszcze spali. Ubrała się zeszła na dół i zrobiła śniadanie.
- Mmm ale pięknie pachnie. No nie wierze kawa! - do kuchni wszedł Dominik
- Nigdy kawy nie piłeś? - zapytała zdziwiona
- Takiej własnej roboty to już dawno nie, zazwyczaj taką z automatu na stadionie i energetyki w większości.
- No to teraz bez kawy i śniadania z domu nie wyjdziesz! - śmiała się Iza
- I śniadanie zrobiłaś? rozpieszczasz mnie - podszedł do niej i chciał pocałować ją w policzek
- Dominik, nie przesadzasz? - odepchnęła go
- Przepraszam, po prostu nie mogę patrzeć jak cierpisz przez tego dupka! Iza jak Cię zobaczyłem na tej ulicy to uczucie nagle wróciło! To jest silniejsze ode mnie! Rozumiesz?! Kocham Cię nadal! Zrozum to wreszcie! Gdy wtedy zeszłaś w mojej bluzie prawie naga, myślałem że rzucę się na Ciebie! Tak mnie pociągasz! Nie ma chwili, ani dnia żebym o tobie nie myślał! Na treningach nie mogę się skupić! bo myślę o tobie! Jadę samochodem potrącił bym człowieka, bo myślę o tobie!, nie mogę spać, bo myślę o tobie! - przysunął się do niej i złapał ją za biodra - Ten szczenięcy związek, każdy mówił że nie będzie trwał długo, ale się mylił, byliśmy ze sobą 9 lat!
- Dominik, ale to ty wszystko popsułeś! to ty chciałeś rozwijać umiejętności i wyjechałeś bez słowa pożegnania! byłam załamana, a jedyną osoba która wtedy przy mnie była był Marcin! Potem mnie skrzywdził, i to bardzo.
- Iza, przepraszam
- Nie ma co przepraszać. było minęło...
- Ale moje uczucia pozostały - przerwał jej nachylając się nad nią i lekko dotykając jej ust. Później zaczął całować coraz namiętniej. Jego usta były takie delikatne, soczyste, nic się nie zmieniły. Dalej smakował jak za dawnych lat.
- Dominik nie! - oderwała się od niego uwalniając z objęć - Nie mogę, mam prośbę do ciebie
- Spełnię każdą!
- To dobrze. O 19 mam lot do Dortmundu. Lecę na dwa dni. Chcę żebyś został z dzieciakami, nie chcę mamy prosić.
- Oczywiście.
- Dzięki, a teraz jedz śniadanie bo masz trening, torba spakowana leży w przedpokoju.
- Słucham?
- Coś nie tak?
- Torba spakowana?
- No tak
- Ale..
- Strój wyprany, wyprasowany, kwestia przyzwyczajenia, Kubę zawsze pakowałam, przepraszam jak Ci to przeszkadza więcej nie zrobię tego
- Nie nie nie to bardzo miłe, ale wszystko spakowałaś?
- No tak, dwa bidony, jeden z woda drugi w energetykiem, dwie pary spodenek, krótkie, długie, skarpety, bluzki, krótka, długa, bluza ( na wszelki wypadek) dwie pary korków. Ochraniacze, ręcznik duży oraz mały, żel do ciała, i szampon do głowy. T-shirt na zmianę, jeansy, skarpety, bielizna oczywiście. Trzymasz tam gdzie zwykle, i tak jak zwykle bałagan! - zganiła go
- Nie zapomniałaś o niczym!
- Wiesz przez 4 lata można się przyzwyczaić - śmiała się - Już leć na trening!
- No pa pa będę o 16!
Gdy dzieciaki już wstały Iza podała im śniadanie i włączyła bajki do oglądania. Postanowiła trochę posprzątać, bo był niezły bałagan. Gdy posprzątała już salon, kuchnię oraz łazienkę, weszła do sypialni Dominika. Jak otworzyła szafę doznała szoku! wszystkie koszulki, spodnie, skarpety, bluzy i i nie tylko leżały pogniecione, i porozwalane w szafie. Koszule owszem wisiały na wieszakach ale takie jakby ktoś na nich usiadł.Postanowiła zrobić porządek!.
Dochodziła godzina 16, Iza kończyła już obiad, dzieciaki bawiły się w ogrodzie.
- Jestem! - z przedpokoju dobiegł krzyk
- Chodź, chodź, myj ręce i chodź na obiad
- Obiad?!
- No tak, kaczka z jabłkami i żurawiną do tego pieczone ziemniaki, pasuje?
- Rozpieszczasz mnie!
- Ktoś musi
Oboje zjedli obiad, Iza dzieciakom usmażyła frytki i nuggetsy, położyła ich spać.
- A teraz pójdę się przebrać bo mi nie wygodnie w jeansach
- Okej
Dominik udał się na górę, gdy wszedł do sypialni i otworzył szafę, oniemiał. Nie wiedział co gdzie ma, wziął pierwszą z brzega koszulkę i zszedł na dół.
- Ej
- Tak?
- Co się stało z moją szafą?
- O to samo chciałam zapytać, jak można mieć aż taki bałagan?!
- No wiesz nie jestem przyzwyczajony że ktoś ze mną mieszka
- No to teraz się przyzwyczaj, i mam nadzieje że tak będzie w tej szafie!
- No teraz już tak tak
- Dobra idę się spakować, i jadę na lotnisko
Iza udała się na górę, wzięła torbę powrzucała parę rzeczy, pocałowała dzieciaki na do widzenia. I udała się na lotnisko.
---------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że się rozdział podoba, mi nie bardzo bo się nic praktycznie nie dzieje w nim, ale cóż, wena nadal nie wróciła, ale to dla was napisałam! Nie liczę na dużo komentarzy, jeśli chcecie zobaczyć dom Furmana, to piszcie w komentarzu to w następnym rozdziale dodam :) Mam nadzieje że wam się podoba :) Miłego czytania.!
Większość komentarzy było za tym żeby żyli "długo i szczęśliwie" jeszcze się nad tym zastanowię :)
- Mmm ale pięknie pachnie. No nie wierze kawa! - do kuchni wszedł Dominik
- Nigdy kawy nie piłeś? - zapytała zdziwiona
- Takiej własnej roboty to już dawno nie, zazwyczaj taką z automatu na stadionie i energetyki w większości.
- No to teraz bez kawy i śniadania z domu nie wyjdziesz! - śmiała się Iza
- I śniadanie zrobiłaś? rozpieszczasz mnie - podszedł do niej i chciał pocałować ją w policzek
- Dominik, nie przesadzasz? - odepchnęła go
- Przepraszam, po prostu nie mogę patrzeć jak cierpisz przez tego dupka! Iza jak Cię zobaczyłem na tej ulicy to uczucie nagle wróciło! To jest silniejsze ode mnie! Rozumiesz?! Kocham Cię nadal! Zrozum to wreszcie! Gdy wtedy zeszłaś w mojej bluzie prawie naga, myślałem że rzucę się na Ciebie! Tak mnie pociągasz! Nie ma chwili, ani dnia żebym o tobie nie myślał! Na treningach nie mogę się skupić! bo myślę o tobie! Jadę samochodem potrącił bym człowieka, bo myślę o tobie!, nie mogę spać, bo myślę o tobie! - przysunął się do niej i złapał ją za biodra - Ten szczenięcy związek, każdy mówił że nie będzie trwał długo, ale się mylił, byliśmy ze sobą 9 lat!
- Dominik, ale to ty wszystko popsułeś! to ty chciałeś rozwijać umiejętności i wyjechałeś bez słowa pożegnania! byłam załamana, a jedyną osoba która wtedy przy mnie była był Marcin! Potem mnie skrzywdził, i to bardzo.
- Iza, przepraszam
- Nie ma co przepraszać. było minęło...
- Ale moje uczucia pozostały - przerwał jej nachylając się nad nią i lekko dotykając jej ust. Później zaczął całować coraz namiętniej. Jego usta były takie delikatne, soczyste, nic się nie zmieniły. Dalej smakował jak za dawnych lat.
- Dominik nie! - oderwała się od niego uwalniając z objęć - Nie mogę, mam prośbę do ciebie
- Spełnię każdą!
- To dobrze. O 19 mam lot do Dortmundu. Lecę na dwa dni. Chcę żebyś został z dzieciakami, nie chcę mamy prosić.
- Oczywiście.
- Dzięki, a teraz jedz śniadanie bo masz trening, torba spakowana leży w przedpokoju.
- Słucham?
- Coś nie tak?
- Torba spakowana?
- No tak
- Ale..
- Strój wyprany, wyprasowany, kwestia przyzwyczajenia, Kubę zawsze pakowałam, przepraszam jak Ci to przeszkadza więcej nie zrobię tego
- Nie nie nie to bardzo miłe, ale wszystko spakowałaś?
- No tak, dwa bidony, jeden z woda drugi w energetykiem, dwie pary spodenek, krótkie, długie, skarpety, bluzki, krótka, długa, bluza ( na wszelki wypadek) dwie pary korków. Ochraniacze, ręcznik duży oraz mały, żel do ciała, i szampon do głowy. T-shirt na zmianę, jeansy, skarpety, bielizna oczywiście. Trzymasz tam gdzie zwykle, i tak jak zwykle bałagan! - zganiła go
- Nie zapomniałaś o niczym!
- Wiesz przez 4 lata można się przyzwyczaić - śmiała się - Już leć na trening!
- No pa pa będę o 16!
Gdy dzieciaki już wstały Iza podała im śniadanie i włączyła bajki do oglądania. Postanowiła trochę posprzątać, bo był niezły bałagan. Gdy posprzątała już salon, kuchnię oraz łazienkę, weszła do sypialni Dominika. Jak otworzyła szafę doznała szoku! wszystkie koszulki, spodnie, skarpety, bluzy i i nie tylko leżały pogniecione, i porozwalane w szafie. Koszule owszem wisiały na wieszakach ale takie jakby ktoś na nich usiadł.Postanowiła zrobić porządek!.
Dochodziła godzina 16, Iza kończyła już obiad, dzieciaki bawiły się w ogrodzie.
- Jestem! - z przedpokoju dobiegł krzyk
- Chodź, chodź, myj ręce i chodź na obiad
- Obiad?!
- No tak, kaczka z jabłkami i żurawiną do tego pieczone ziemniaki, pasuje?
- Rozpieszczasz mnie!
- Ktoś musi
Oboje zjedli obiad, Iza dzieciakom usmażyła frytki i nuggetsy, położyła ich spać.
- A teraz pójdę się przebrać bo mi nie wygodnie w jeansach
- Okej
Dominik udał się na górę, gdy wszedł do sypialni i otworzył szafę, oniemiał. Nie wiedział co gdzie ma, wziął pierwszą z brzega koszulkę i zszedł na dół.
- Ej
- Tak?
- Co się stało z moją szafą?
- O to samo chciałam zapytać, jak można mieć aż taki bałagan?!
- No wiesz nie jestem przyzwyczajony że ktoś ze mną mieszka
- No to teraz się przyzwyczaj, i mam nadzieje że tak będzie w tej szafie!
- No teraz już tak tak
- Dobra idę się spakować, i jadę na lotnisko
Iza udała się na górę, wzięła torbę powrzucała parę rzeczy, pocałowała dzieciaki na do widzenia. I udała się na lotnisko.
---------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że się rozdział podoba, mi nie bardzo bo się nic praktycznie nie dzieje w nim, ale cóż, wena nadal nie wróciła, ale to dla was napisałam! Nie liczę na dużo komentarzy, jeśli chcecie zobaczyć dom Furmana, to piszcie w komentarzu to w następnym rozdziale dodam :) Mam nadzieje że wam się podoba :) Miłego czytania.!
Większość komentarzy było za tym żeby żyli "długo i szczęśliwie" jeszcze się nad tym zastanowię :)
sobota, 16 marca 2013
Rozdział 51
Jesteś dla mnie jak narkotyk, moja własna odmiana heroiny.
(...)- Dominik! - Iza nie wierzyła własnym oczom, tak tak to on! To ten którego kiedyś kochała. Jej pierwsza, wielka miłość, szczenięca miłość. To z nim wiązała życie do końca, to z nim chciała założyć rodzinę. Boże ale się zmienił. Jest jeszcze przystojniejszy. Podobno "stara miłość nie rdzewieje" Zapamiętała go całkiem inaczej, mały blondynek latający za piłką, a teraz? Dorosły mężczyzna, grający w pierwszym składzie.
- Zmieniłaś się kasztanie - podśmiewał się patrząc jej ciągle w oczy
- Ty też fura (tak go nazywała)
- Co ty tu robisz? Podobno wyjechałaś do Niemiec?
- Wróciłam
- Ale?
- Proszę nie pytaj
- Mam pomysł, ja mam teraz trening, a wieczorem zapraszam Cię na impreze
- Ale..
- Żadnego ale! chyba że masz dzieci hahah - Iza popatrzyła na niego w politowaniem - żartujesz?
- Nie
- No ale mieszkasz teraz z mamą? tak?
- No tak
- No to chyba sie nie obrazi jak zostanie z wnuczkami
- Spróbuje
- Masz mój numer, więc jakby co to dzwoń. - Miał racje miała jego numer, tyle razy chciała go wykasować-zapomnieć, ale nigdy nie zebrała się na odwagę. Chciała do niego zadzwonić, spotkać się. Wysyłała tylko sms'y z życzeniami na urodziny, nigdy nie dzwoniła. W swoim pokoju pod łóżkiem trzymała pudełko ze wszystkimi ich zdjęciami. Z urodzin, balu 6-klasistów, balu gimnazjalistów, studniówki, bierzmowania. Tak tak chodziła z nim pod drugiej klasy podstawówki, aż do studiów, kiedy poznała Marcina. Wiele razem przeżyli. Żadno z tych wspomnień nie wyleciało jej z głowy.
- Dobrze zadzwonię - uśmiechnęła się lekko, i patrzyła jak piłkarz odchodzi. Stała jeszcze przez chwilę, i ruszyła do domu. Iza weszła do domu, a od korytarza czuć było już zapach ciasta drożdżowego, które mama Izy zawsze robiła jak była mała.
- Mama! mama! - przyleciał do niej Przemek
- Cześć skarbie - pocałowała go w czoło
- Gdźe tata? - Iza nie wiedziała jak odpowiedzieć Przemkowi na to pytanie dlatego tylko na niego popatrzyła i przytuliła.
- Ooo co to za piękne zapachy mmm ciasto! - Iza weszła do kuchni
- Pamagiałem!
- Na prawdę?
- Tjak!
- No to dzielny z ciebie chłopak!
- Mamo? - Iza usiadła przy stole pytając niepewnie
- Tak córciu?
- Zostaniesz z dziećmi wieczorem?
- A gdzie się wypuszczasz?
- Ide na imprezę z... - zawahała się - z Dominikiem
- Furmanem?!
- Tak. Z Dominikiem Formanem spotkałam go dzisiaj, a tak właściwie to wpadł na mnie i zaprosił na imprezę
- Ja teś jidę!
- Ty to idziesz spać wtedy! - Iza uśmiechnęła się do Przemka - gdzie jest siostra?
- Śpi! uśpałem jom!
- No to super, idź pooglądaj bajki prosze
- Njo dobźe!
- To jak? zostaniesz?
- Pewnie, córcia, musisz się rozerwać trochę. A i za 3 dni jadę do Dortmundu, porozmawiać z Kubą
- To dobrze, wyjaśnijcie sobie wszystko
- Jadę po cieplejsze rzeczy bo niedługo zima. I muszę podać nowy adres do korespondencji. Bo się wyprowadzamy.
- Słucham?! Jak to wyprowadzacie?
- No normalnie, chce się usamodzielnić i nie siedzieć tobie na głowie.
- Ale..
- To już jest postanowione! Idę się szykować - Iza poszła do pokoju, i wybrała z szafy to. Ułożyła włosy i poszła do łazienki zrobić makijaż.
- Po ćo śe malujeś? - do łazienki wpadł Przemek
- Żeby ładnie wyglądać kochanie
- Aje ty jeśteś śjiczna!
- Oj Przemuś, czasem trzeba się pomalować
- Aha - i wybiegł z łazienki. Iza spokojnie dokończyła się malować, zadzwonił jej telefon na wyświetlaczu było napisane "Kubuś dzwoni" Izie spłynęły łzy po policzkach ale nie odebrała. Odłożyła telefon na stolik i poprawiła rozmazany makijaż. Telefon zadzwonił drugi raz, ale tym razem był do Dominik. Iza umówiła się że wyjdzie przed kamienicę. Jak powiedziała tak zrobiła. Pod blok podjechało białe porsche. Wsiadła i pojechali do klubu.
- Zawsze miałeś słabość do takich samochodów - przerwała ciszę Iza
- Oj tak, tak samo jak do ciebie - spojrzał na nią, a Iza zarumieniła się uśmiechnęła i odwróciła głowę. Gdy dojechali do klubu "Parasolka" na Dominika rzuciły się fanki, ze zdjęciami. Ale on powiedział że jest z dziewczyna i że nie chce podpisywać nic. Oboje weszli do klubu. Przetańczyli całą noc, Dominik nic nie pił bo prowadził, ale za to Iza co chwile wlewała w siebie a to drink, a to wódkę. W końcu była taka pijana że nie ustawała sama na nogach. Dominik wyniósł ją z klubu na rękach, włożył do samochodu i przykrył marynarką. Pojechali do jego apartamentu. Wniósł ją do sypialni rozebrał, położył na łóżko i przykrył kołdrą. Sam poszedł do salonu, wyjął z barku wódkę i wypił sam 0,7 i usnął na kanapie. Rano Iza obudziła się ze strasznym bólem głowy. Zauważyła że nie jest u siebie w sypialni. Skądś skojarzyła ten pokój. "Tak! To jest przecież sypialnia Furmana! Ale co ja tu robię!? Jestem naga, w jego sypialni, w jego domu... czy my? nie nie to nie możliwe" skarciła się w myślach. Wstała z łóżka na fotelu leżała bluza Legi z numerem 37. Założyła i poczuła jego zapach, ten cudowny zapach. Stała przez chwilę wąchając bluzę i przypominając sobie swój pierwszy raz w tej sypialni. Zawsze miał bogatych rodziców którzy w wieku 16 lat kupili mu swój własny apartament. Zeszła na dół do salonu i zobaczyła śpiącego w samych slipkach Dominika, a obok pusta butelkę. Posprzątała trochę i przygotowała śniadanie. W tym czasie podszedł do niej Dominik od tyłu przytulając.
- Robisz mi śniadanie, jak za dawnych czasów - powiedział opierając brodę o jej ramię
- Nie przyzwyczajaj się tylko za mocno. Pomożesz mi znaleźć mieszkanie? - powiedziała odwracając sie do niego. Ich usta dzieliły tylko centymetry. Dominik delikatnie musnął jej usta.
- Nie ja nie mogę - odsunęła się
- Wprowadźcie się do mnie - powiedział rozsiadając się na krześle
- Tak, z dwójką dzieci. - powiedziała podając mu omlety
- Uwielbiam dzieci!
- Dominik...
- Nie ma żadnego ale! Jutro jedziemy do twojej mamy po wasze rzeczy i mieszkacie u mnie!
- Ale..
- Trojanowska! Żadnego ale!
- Trojanowska... - powiedziała po cichu - Błaszczykowska - po tych słowach spłynęły jej łzy
- Ej Iza! Nie płacz - powiedział przytulając ją do siebie, Iza znów czuła jego zapach wtuliła sie w jego umięśnione ciało.
- Ale to tylko na jakiś czas!
- Oczywiście! - powiedział uśmiechając się szeroko i siadając aby zjeść śniadanie. Gdy zjedli śniadanie Iza pojechała do domu przebrać się, a pod domem czekał Dominik który miał ją zawieźć do pracy a sam miał jechać na trening. O 17 przyjechał po nią pod Polonię i pojechali po rzeczy i oczywiście po dzieci.
- To chyba nie jest dobry pomysł - powiedziała rozpakowując się
- To jest świetny pomysł! - powiedział grając z Przemkiem w fifę.
Iza nie miała wyjścia dzieciaki tak polubiły Dominika że każdą wolną chwilę z nim spędzały.
--------------------------------------------------------------------------------
No to dzisiaj dłuższy, tak jak obiecałam :) Mam nadzieje że się podoba i mam do was pytanko :D
Czy chcecie żeby ten blog zakończył się 'I żyli długo i szczęśliwie...' czy może 'Ułozyła sobie życie z innym tak jak i on'
Decydujcie! To od was zależy!
6 komentarzy - następny rozdział!
czwartek, 14 marca 2013
Rozdział 50
Rano obudziłam się, była godzina 6 rano. Dzieciaki jeszcze spały więc wstałam, przyszykowałam śniadanie i o godzinie 9 wszyscy zeszli do kuchni. Zjedliśmy. Miałam dzisiaj pierwszy dzień w pracy. Poprosiłam mamę żeby zaopiekowała się dzieciakami, zgodziła się bez wahania. Ubrałam się w szarą koszulę i czarne spodnie, a do tego czarne buty na obcasie. Oczywiście do torby włożyłam baleriny gdyż nigdy nie lubiłam chodzić długo na obcasach. Dochodziła już godzina 11 więc wyszłam z domu i udałam się na przystanek, było bardzo ciepło więc nie brałam marynarki. Usiadłam na ławce i czekałam na autobus, gdy podeszło do mnie kilku dresów. Nie dziwiłam się gdyż była to Praga.
- Ej dziunia, co ty tu robisz? - zapytał jeden z nich siadając obok
- Na pewno nie czekam na was - odpowiedziała wkładając ciemne okulary na nos
- O jaka pyskata
- Wiecie co, mam już dość takich akcji. Wiem że nie było mnie kilka lat w Polsce ale żeby nie poznawać koleżanki z gimnazjum to już przesada!
- Z gimnazjum? Zdejmij okulary.
Iza zdjęła dumnie okulary i popatrzyła na każdego z kolei.
- Kasztan! (tak nazywali Izę w gimnazjum) - krzyknęli wszyscy razem
- Myślałam że mnie nie poznacie! - Iza przywitała się z każdym po kolei
- Co ty tu robisz?
- Wróciła, na dłuższy okres czasu do Polski
- A to gdzie wyjechałaś?
- Do Niemiec... - Izie łamał się głos
- A to dziwne taka piękna dziewczyna i nie ma jeszcze rodziny? - wtrącił sie jeden
- Mam. Mam męża i dwójkę dzieci - Wszyscy spojrzeli na Izę z niedowierzaniem. Iza rozmawiała jeszcze chwile z chłopakami dopóki nie przyjechał jej autobus. Pożegnała się i pojechała na Konwiktorską. Weszłam do portierni, czekała już na mnie nowa przepustka, wyrobione karty do niektórych drzwi i klucze. Odebrałam wszystko i ruszyłam do gabinetu. Na biurku położyłam zdjęcia Gabi, Przemka i no właśnie jego... bardzo za nim tęskniłam ale po tym co mi powiedział nie mogłam mu wybaczyć. Nie mogłam!. Postanowiłam zacząć żyć od nowa! Zmieniła buty na baleriny i ruszyła w stronę murawy. Zatrzymała się wzięła głęboki wdech i ruszyła na murawę. Chłopaki z Polonii akurat biegali, w jednej chwili zatrzymali się spojrzeli po sobie i podbiegli do trenera z którym rozmawiałam.
- No chłopaki bądźcie grzeczni! - mówił trener. W tej chwili podszedł do mnie Paweł.
- Co ty tu robisz?
- WSZOŁEK SŁUCHAJ! - krzyczał trener - To jest wasza nowa pani psycholog! Macie być grzeczni i posłuszni! Rozumiecie?!
- TAK! - odpowiedzieli wszyscy chórem
- Można od razu iść do pani na rozmowę? - pytał Michalski
- Spokój. To jest Iza. Iza Błaszczykowska. - Iza przywitała się ze wszystkimi, popatrzyła na papiery i udała się do domu. W drodze powrotnej chciała udać się na spacer. Szła ulicami Warszawy, przypominając sobie stare dobre czasy, jak to chodziła na wagary, spotykała się z kolegami, koleżankami. Swój pierwszy pocałunek. Usiadła na ławce i rozmyślała. Obok niej przysiadł się chłopak.
- Nie wolno się tak zamęczać - zaczął. Iza spojrzała na niego.
- Łukasz! Co ty tu robisz?
- Musiałem przyjechać za tobą. Kuba tak nie myśli! Uwierz mi kierowały nim emocje
- Ale nawet nie powinien tak mówić! - płakała Iza
- Masz racje
- Kochałam go!
- Kochasz go! - poprawił ją Piszczek
- Kochałam...
W Dortmundzie
- Gdzie jest Błaszczykowski?! - dopytywał Klopp
Odpowiedziała mu cisza.
- GDZIE JEST BŁASZCZYKOWSKI! - powtórzył ale już głośniej
- Pewnie siedzi w domu... - mówił Gotze
- Jedź po niego! Już! - rozkazał trener.
Mario szybko wyleciał ze stadionu i udał się pod dom Błaszczykowskiego. Do drzwi dobijał się kilka minut ale nikt mu nie otwierał. Zauważył uchylone okno. Sprytnie włożył rękę i otworzył drugie okno. Robił to za młodzieżowych lat z kumplami. Sprytnie wszedł do środka i zauważył Kubę. Leżał na Kanapie zalany w cztery dupy! Na około niego walały się puste butelki i puszki po piwie i wódce. Mario popatrzył jeszcze chwile na kolegę ale nie miał serca go budzić. Posprzątał trochę butelki, przykrył kocem Jakuba i pojechał do domu.
W Polsce
Iza siedziała jeszcze trochę rozmawiając z Łukaszem, pożegnała się i udała się w drogę do domu. W pewnym momencie wpadł na nią jakiś chłopak, Izie rozsypały się dokumenty po całym chodniku.
- Przepraszam ja pozbieram - powiedział chłopak i pomógł zbierać Izie papiery
- Uważaj trochę! Dziękuje - powiedziała oschło.
- Iza?!
- Dominik!
-------------------------------------------------------------------------------
Nie podoba mi się ten rozdział! Jest strasznie naciągany i zrozumiem jak nie będziecie chcieli komentować i wam się nie spodoba... niestety na każdego przychodzi taki moment że nie ma weny... mój czas właśnie nadszedł dlatego nie wiem kiedy będzie następny rozdział.
Chciałabym podziękować:
- Nikola Kastrau
- Aleksandra Germanotta
- Magda Ga
- Anka Kan
- Dyśka
- Aleksandra Piszczek
- Wiktoria Kałuża
- Kinka Kul*s
- Pati G
- Iza Tarnoś
- Like..it
- Pyśka
- Liviana Wymyślona
- Monika Gotze
- Justyna Lewa
- Błaszczykowskaa
- тяυѕкαωкσωα. :)
- Lolaaa
wtorek, 12 marca 2013
Rozdział 49
Chciałabym podziękować Izie Tarnoś za to że komentuje każdy mój rozdział! Ten rozdział jest z dedykacją dla ciebie :*
Izę obudził hałas dobiegający zza okna. Wstała i wyjrzała przez nie, na podwórku zobaczyła tych samych chłopaków co ostatnio, a z nimi stał oczywiście Marcin. Postanowiła do niego zadzwonić. Gdy Marcin usłyszał telefon kazał kolegą być cicho.
- O moja kochana siostrzyczka dzwoni - odebrał Marcin
- Też się ciesze że Cię słyszę - powiedziała radośnie , a po chwili dodała - Gdzie jesteś?
- No jak to gdzie jestem. Oczywiście że w domu, siedzę w swoim pokoju i z nudów przeglądam facebooka.
- Serio? Coś ciekawego tam jest? Na tym facebook'u?.
- A nic, posty kolegów, koleżanek same nudy
- Nie ściemniaj
- Ale ja nie kłamię
- Widzę Cię, stoisz z dresami w kamienicy
- Ależ nie już się z nimi nie zadaje
- NIE KŁAM! Spójrz w górę w okno, na nasze mieszkanie - Marcin podniósł głowę, w oknie stała Iza. Marcin rozłączył się i pobiegł do mieszkania. Wpadł trzaskając drzwiami.
- Śledzisz mnie? Kontrolujesz? - krzyczał na Izę
- Spokojnie, nikt cię nie śledzi, a tym bardziej nie kontroluje! I nie krzycz! bo ja sobie tego nie życzę!
- To po co tu przyjechałaś? Co?!
- Kierują tobą w tym momencie emocje, jak ochłoniesz porozmawiamy później. - wzięła kurtkę i wyszła z domu. Chciała się spotkać z Pawłem, wiedziała że mają teraz trening więc pojechała pod stadion. Weszła bez problemu gdyż zna już ja tam ochrona. Przemierzała korytarz Polonii kierując się na murawę, W pewnym momencie wpadła na nią Patrycja- koleżanka ze studiów.
- O Iza, dawno się nie widziałyśmy! Co ty tu robisz? - przytuliła ją
- Ja przyszłam do... - chciała powiedzieć brata ale ugryzła się w język - kolegi. A ty co tu robisz?
- Ja jestem psychologiem Polonii - wyszczerzyła zęby
- Oo no to super!
- A ty gdzie pracujesz?
- W Niemczech, w Borussii Dortmund - uśmiechnęła się ale ciężko ta nazwa przeszła jej przez gardło
- Uuu dziewczyno! Zazdroszczę.Chodź do mnie na kawę
- No dobra, do której chłopaki mają trening?
- Zaczynają za 30 minut dopiero
- A no to super. Chodźmy - Patrycja zaprowadziła Izę do swojego biura. Zrobiła kawę i gawędziły o piłkarzach i nie tylko. Izie cały czas po głowie chodziła drużyna, że zostawiła ich bez psychologa i to przed bardzo ważnym meczem. Nie mogła sobie tego darować, ale tez nie mogła wrócić. Do głowy wpadł jej pewien pomysł.
- Znasz język niemiecki? - przerwała Patrycji
- No pewnie, perfekcyjnie, a co się stało?
- Wyjdę za chwile zadzwonić okej?
- Pewnie - uśmiechnęła się. Iza wyszła wyjęła telefon i wykręciła numer do Jurgena. Odebrał dosyć szybko.
- Iza, co się stało? Czemu tak szybko wyjechałaś?
- Trener dobrze wie dlaczego.
- No nie ukrywam że się dowiedziałem.
- Mam sprawę
- Wypłata? Pewnie prześle Ci na konto jeszcze dzisiaj będziesz miała
- Nie nie nie nie nie, nie chodzi o to.
- A o co?
- Nie mogę na razie wrócić do Niemiec, nie dam rady. A wiem że potrzebujecie psychologa. W Warszawie mam koleżankę która pracuje w Polonii Warszawa jako psycholog, zna biegle język Niemiecki, studiowała razem ze mną.
- Chcesz na razie się z nią zamienić prawda?
- Jeśli było by to możliwe, przynajmniej na jakiś czas
- Pogadam z zarządcą, ręczysz za nią obiema rękami?
- I nogami! - śmiała się
- Zadzwonię do zarządców obu drużyn pogadam, ale nie powinno być problemu.
- Jesteś wielki
- Wiem
- A i proszę nie mów Kubie gdzie jestem i skąd ta dziewczyna jest, powiedz że ona jest na zastępstwo, z innej drużyny czy coś, na pewno coś wymyślisz
- Oj muszę Cie strasznie lubić że to robię haha
- Dziękuje, jak będziesz już wiedział to zadzwoń okej?
- Zaraz tam zadwonię
- Dziękuje - I się rozłączyła. Weszła do gabinetu gdzie siedziała Patrycja nie chciała jej jeszcze nic mówić bo nie wiedziała że to pewne. Nagle zadzwonił telefon.
- Halo? Tak? To super. Dziękuje.
- Co się stało? - zapytała Patrycja
- Dużo tu zarabiasz? - zapytała z zaciekawieniem
- No starcza na kredyt i czynsz
- A dokładniej?
- 3.500 a co?
- Uuu od teraz będziesz zarabiać tyle, ale euro - powiedziała tajemniczo
- Słucham?
- No tak, jedziesz na moje miejsce do Niemiec, jako psycholog BvB, a ja tu tymczasowo zostanę psychologiem.
- Ale jak to?
- Nie pytaj, nie drąż tematu zarezerwuje Ci lot jeszcze na dzisiaj, i napisze Ci sms'a o której, a teraz leć do domu się spakować.
- Boże Iza dziękuje - rzuciła się na Izę Patrycja. Wzięła torbę i wyszła z gabinetu, jeszcze przed tym Patrycja zostawiła jej na biurku teczkę z oceną i opisem piłkarzy, a Iza dała jej teczkę z opisami chłopaków z BvB. Iza przeszła się po gabinecie, usiadła na fotelu by sprawdzić czy wygodne. Otworzyła teczkę z opiniami piłkarzy i zaczęła czytać.
W Monachium
To już dzisiaj. Mecz. Bayern Monachium - Borussia Dortmund. Wszyscy bardzo mocno się przygotowywali do niego. Ale tego dnia nie chciało mi się niczego. Trener zauważył to i nie wystawił mnie w pierwszym składnie bo bał się że nie dam rady. Ciągle zerkałem na telefon czy nie zadzwoniła. Patrzyłem na tapetę gdzie była Iza, Przemek i Gabrysia. Nie mogłem powstrzymać łez. Tęskniłem ale wiedziałem że tymi słowami zraniłem. Spakowałem się i wszyscy pojechaliśmy na stadion Bayernu. Trener przed meczem dokładnie jeszcze raz objaśnił na taktykę. Wyszedłem z szatki i usiadłem na ławce. Gwizdek. Mecz się zaczął. Borussia świetnie sobie radziła zarówno defensywą jak i ofensywą. Ale do przerwy był remis 0:0. Wróciliśmy do szatni, przebraliśmy się, i ruszyliśmy na murawę. Trener postanowił dać mi szansę i wprowadził mnie na boisko w 70 minucie. Dostałem piękne prostopadłe podanie od Gotze i wyszedłem sam na sam z bramkarzem. Biegłem nie zastanawiałem się kto mnie goni. Gdy byłem już dość blisko by oddać strzał, Nauer krzyknął cicho ale tak żebym słyszał.
- Przeleciałem twoją żonę!
Emocje mi buzowały, wszystko się we mnie gotowało! Zostawiłem piłkę i rzuciłem się na niego. Dostał po mordzie parę razy, ale on nie był tez dłużny. Próbowali nas rozdzielić koledzy zarówno jak z BvB jak i Bayernu. Ale ostatecznie rozdzielił sędzia dając czerwoną tekturkę mi o bramkarzowi. Oboje zeszliśmy z boiska z asekuracją ochroniarzy żebyśmy znów się na siebie nie rzucili. W szatni obejrzał mnie lekarz. Miałem rozcięty łuk brwiowy i parę siniaków. Po meczu zremisowanym 1:1 do szatni wszedł trener.
- Błaszczykowski! Co ty odpierdalasz!? -Ale nic nie odpowiedziałem. Trener dał sobie spokój i wyszedł z szatni trzaskając drzwiami. Po chwili do szatni wpadli piłkarze.
- Kuba, co Cię napadło? - pytał Reus
- Stary! Czemu?! - dopytywał Łukasz
- Ciebie to najmniej powinno obchodzić! - podniósł się Kuba ruszając w stronę Piszczka ale zatrzymali go Nuri i Santana
- Spokojnie - posadził go z powrotem Sahin - Ale muszę przyznać tego prawego sierpowego masz zajebistego! - zaczął Felipe
- Santana! - spojrzał z politowaniem na niego Gotze
- No co mówię prawdę! - Kuba jeszcze trochę posłuchał jęczenia kolegów i ruszył w stronę autokaru. Piłkarze pojechali do hotelu po swoje rzeczy i ruszyli do Dortmundu. Podjechali pod stadion, Kuba wziął walizkę i czym prędzej wsiadł w samochód i ruszył w stronę domu mając na dzieje że Iza tam jest, chciał ją przeprosić, przytulić, pocałować. Gdy dojechał do domu zobaczył że światło jest zapalone. Wbiegł do domu, krzyczał, wołał, ale nikogo nie było. Na bufecie zauważył karteczkę. Przeczytał ją, zaczął płakać, walić pięścią w szklany stolik, a ten roztrzaskał się w drobny mak! Podszedł do lodówki, wyjąc cały alkohol co znalazł, podszedł jeszcze do barku wszystkie wina, whisky i szampany tez wyjął. Usiadł na kanapie i pił wszystko po kolei.
W Warszawie
Czytałam opisy piłkarzy, zauważyłam karteczkę że jutro mają trening od 9. Postanowiłam że przedstawię się, i pogadam z Pawłem jutro jak ochłonę. Zarezerwowałam bilet dla Patrycji i napisałam jej sms'a
Lot masz dzisiaj o 19:40. Nie spóźnij się. I jakby ktoś o mnie pytał, to nie wiesz kim w ogóle jestem. Mam nadzieje że mogę na ciebie liczyć :*
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać:
Jasne nie ma sprawy, nie pisnę słówkiem, dzięki jeszcze raz :*
Spakowałam dokumenty do torby i udałam się do domu. Gdy weszłam Gabrysia i Przemek już spali, w salonie siedziała mama, a u siebie w pokoju Marcin. Zjadłam kolację i położyłam się spać obok Przemka i Gabrysi.
-----------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że się podoba rozdział! :) Chcę trochę namieszać z życiu Izy i Kuby żeby nie było tak sielankowo :3 mam nadzieje że mnie za to nie zabijecie :*
Następny - 14 komentarzy!
Izę obudził hałas dobiegający zza okna. Wstała i wyjrzała przez nie, na podwórku zobaczyła tych samych chłopaków co ostatnio, a z nimi stał oczywiście Marcin. Postanowiła do niego zadzwonić. Gdy Marcin usłyszał telefon kazał kolegą być cicho.
- O moja kochana siostrzyczka dzwoni - odebrał Marcin
- Też się ciesze że Cię słyszę - powiedziała radośnie , a po chwili dodała - Gdzie jesteś?
- No jak to gdzie jestem. Oczywiście że w domu, siedzę w swoim pokoju i z nudów przeglądam facebooka.
- Serio? Coś ciekawego tam jest? Na tym facebook'u?.
- A nic, posty kolegów, koleżanek same nudy
- Nie ściemniaj
- Ale ja nie kłamię
- Widzę Cię, stoisz z dresami w kamienicy
- Ależ nie już się z nimi nie zadaje
- NIE KŁAM! Spójrz w górę w okno, na nasze mieszkanie - Marcin podniósł głowę, w oknie stała Iza. Marcin rozłączył się i pobiegł do mieszkania. Wpadł trzaskając drzwiami.
- Śledzisz mnie? Kontrolujesz? - krzyczał na Izę
- Spokojnie, nikt cię nie śledzi, a tym bardziej nie kontroluje! I nie krzycz! bo ja sobie tego nie życzę!
- To po co tu przyjechałaś? Co?!
- Kierują tobą w tym momencie emocje, jak ochłoniesz porozmawiamy później. - wzięła kurtkę i wyszła z domu. Chciała się spotkać z Pawłem, wiedziała że mają teraz trening więc pojechała pod stadion. Weszła bez problemu gdyż zna już ja tam ochrona. Przemierzała korytarz Polonii kierując się na murawę, W pewnym momencie wpadła na nią Patrycja- koleżanka ze studiów.
- O Iza, dawno się nie widziałyśmy! Co ty tu robisz? - przytuliła ją
- Ja przyszłam do... - chciała powiedzieć brata ale ugryzła się w język - kolegi. A ty co tu robisz?
- Ja jestem psychologiem Polonii - wyszczerzyła zęby
- Oo no to super!
- A ty gdzie pracujesz?
- W Niemczech, w Borussii Dortmund - uśmiechnęła się ale ciężko ta nazwa przeszła jej przez gardło
- Uuu dziewczyno! Zazdroszczę.Chodź do mnie na kawę
- No dobra, do której chłopaki mają trening?
- Zaczynają za 30 minut dopiero
- A no to super. Chodźmy - Patrycja zaprowadziła Izę do swojego biura. Zrobiła kawę i gawędziły o piłkarzach i nie tylko. Izie cały czas po głowie chodziła drużyna, że zostawiła ich bez psychologa i to przed bardzo ważnym meczem. Nie mogła sobie tego darować, ale tez nie mogła wrócić. Do głowy wpadł jej pewien pomysł.
- Znasz język niemiecki? - przerwała Patrycji
- No pewnie, perfekcyjnie, a co się stało?
- Wyjdę za chwile zadzwonić okej?
- Pewnie - uśmiechnęła się. Iza wyszła wyjęła telefon i wykręciła numer do Jurgena. Odebrał dosyć szybko.
- Iza, co się stało? Czemu tak szybko wyjechałaś?
- Trener dobrze wie dlaczego.
- No nie ukrywam że się dowiedziałem.
- Mam sprawę
- Wypłata? Pewnie prześle Ci na konto jeszcze dzisiaj będziesz miała
- Nie nie nie nie nie, nie chodzi o to.
- A o co?
- Nie mogę na razie wrócić do Niemiec, nie dam rady. A wiem że potrzebujecie psychologa. W Warszawie mam koleżankę która pracuje w Polonii Warszawa jako psycholog, zna biegle język Niemiecki, studiowała razem ze mną.
- Chcesz na razie się z nią zamienić prawda?
- Jeśli było by to możliwe, przynajmniej na jakiś czas
- Pogadam z zarządcą, ręczysz za nią obiema rękami?
- I nogami! - śmiała się
- Zadzwonię do zarządców obu drużyn pogadam, ale nie powinno być problemu.
- Jesteś wielki
- Wiem
- A i proszę nie mów Kubie gdzie jestem i skąd ta dziewczyna jest, powiedz że ona jest na zastępstwo, z innej drużyny czy coś, na pewno coś wymyślisz
- Oj muszę Cie strasznie lubić że to robię haha
- Dziękuje, jak będziesz już wiedział to zadzwoń okej?
- Zaraz tam zadwonię
- Dziękuje - I się rozłączyła. Weszła do gabinetu gdzie siedziała Patrycja nie chciała jej jeszcze nic mówić bo nie wiedziała że to pewne. Nagle zadzwonił telefon.
- Halo? Tak? To super. Dziękuje.
- Co się stało? - zapytała Patrycja
- Dużo tu zarabiasz? - zapytała z zaciekawieniem
- No starcza na kredyt i czynsz
- A dokładniej?
- 3.500 a co?
- Uuu od teraz będziesz zarabiać tyle, ale euro - powiedziała tajemniczo
- Słucham?
- No tak, jedziesz na moje miejsce do Niemiec, jako psycholog BvB, a ja tu tymczasowo zostanę psychologiem.
- Ale jak to?
- Nie pytaj, nie drąż tematu zarezerwuje Ci lot jeszcze na dzisiaj, i napisze Ci sms'a o której, a teraz leć do domu się spakować.
- Boże Iza dziękuje - rzuciła się na Izę Patrycja. Wzięła torbę i wyszła z gabinetu, jeszcze przed tym Patrycja zostawiła jej na biurku teczkę z oceną i opisem piłkarzy, a Iza dała jej teczkę z opisami chłopaków z BvB. Iza przeszła się po gabinecie, usiadła na fotelu by sprawdzić czy wygodne. Otworzyła teczkę z opiniami piłkarzy i zaczęła czytać.
W Monachium
To już dzisiaj. Mecz. Bayern Monachium - Borussia Dortmund. Wszyscy bardzo mocno się przygotowywali do niego. Ale tego dnia nie chciało mi się niczego. Trener zauważył to i nie wystawił mnie w pierwszym składnie bo bał się że nie dam rady. Ciągle zerkałem na telefon czy nie zadzwoniła. Patrzyłem na tapetę gdzie była Iza, Przemek i Gabrysia. Nie mogłem powstrzymać łez. Tęskniłem ale wiedziałem że tymi słowami zraniłem. Spakowałem się i wszyscy pojechaliśmy na stadion Bayernu. Trener przed meczem dokładnie jeszcze raz objaśnił na taktykę. Wyszedłem z szatki i usiadłem na ławce. Gwizdek. Mecz się zaczął. Borussia świetnie sobie radziła zarówno defensywą jak i ofensywą. Ale do przerwy był remis 0:0. Wróciliśmy do szatni, przebraliśmy się, i ruszyliśmy na murawę. Trener postanowił dać mi szansę i wprowadził mnie na boisko w 70 minucie. Dostałem piękne prostopadłe podanie od Gotze i wyszedłem sam na sam z bramkarzem. Biegłem nie zastanawiałem się kto mnie goni. Gdy byłem już dość blisko by oddać strzał, Nauer krzyknął cicho ale tak żebym słyszał.
- Przeleciałem twoją żonę!
Emocje mi buzowały, wszystko się we mnie gotowało! Zostawiłem piłkę i rzuciłem się na niego. Dostał po mordzie parę razy, ale on nie był tez dłużny. Próbowali nas rozdzielić koledzy zarówno jak z BvB jak i Bayernu. Ale ostatecznie rozdzielił sędzia dając czerwoną tekturkę mi o bramkarzowi. Oboje zeszliśmy z boiska z asekuracją ochroniarzy żebyśmy znów się na siebie nie rzucili. W szatni obejrzał mnie lekarz. Miałem rozcięty łuk brwiowy i parę siniaków. Po meczu zremisowanym 1:1 do szatni wszedł trener.
- Błaszczykowski! Co ty odpierdalasz!? -Ale nic nie odpowiedziałem. Trener dał sobie spokój i wyszedł z szatni trzaskając drzwiami. Po chwili do szatni wpadli piłkarze.
- Kuba, co Cię napadło? - pytał Reus
- Stary! Czemu?! - dopytywał Łukasz
- Ciebie to najmniej powinno obchodzić! - podniósł się Kuba ruszając w stronę Piszczka ale zatrzymali go Nuri i Santana
- Spokojnie - posadził go z powrotem Sahin - Ale muszę przyznać tego prawego sierpowego masz zajebistego! - zaczął Felipe
- Santana! - spojrzał z politowaniem na niego Gotze
- No co mówię prawdę! - Kuba jeszcze trochę posłuchał jęczenia kolegów i ruszył w stronę autokaru. Piłkarze pojechali do hotelu po swoje rzeczy i ruszyli do Dortmundu. Podjechali pod stadion, Kuba wziął walizkę i czym prędzej wsiadł w samochód i ruszył w stronę domu mając na dzieje że Iza tam jest, chciał ją przeprosić, przytulić, pocałować. Gdy dojechał do domu zobaczył że światło jest zapalone. Wbiegł do domu, krzyczał, wołał, ale nikogo nie było. Na bufecie zauważył karteczkę. Przeczytał ją, zaczął płakać, walić pięścią w szklany stolik, a ten roztrzaskał się w drobny mak! Podszedł do lodówki, wyjąc cały alkohol co znalazł, podszedł jeszcze do barku wszystkie wina, whisky i szampany tez wyjął. Usiadł na kanapie i pił wszystko po kolei.
W Warszawie
Czytałam opisy piłkarzy, zauważyłam karteczkę że jutro mają trening od 9. Postanowiłam że przedstawię się, i pogadam z Pawłem jutro jak ochłonę. Zarezerwowałam bilet dla Patrycji i napisałam jej sms'a
Lot masz dzisiaj o 19:40. Nie spóźnij się. I jakby ktoś o mnie pytał, to nie wiesz kim w ogóle jestem. Mam nadzieje że mogę na ciebie liczyć :*
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać:
Jasne nie ma sprawy, nie pisnę słówkiem, dzięki jeszcze raz :*
Spakowałam dokumenty do torby i udałam się do domu. Gdy weszłam Gabrysia i Przemek już spali, w salonie siedziała mama, a u siebie w pokoju Marcin. Zjadłam kolację i położyłam się spać obok Przemka i Gabrysi.
-----------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że się podoba rozdział! :) Chcę trochę namieszać z życiu Izy i Kuby żeby nie było tak sielankowo :3 mam nadzieje że mnie za to nie zabijecie :*
Następny - 14 komentarzy!
niedziela, 10 marca 2013
Rozdział 48
- To dla niego? - za ławką stał Błaszczykowski Iza oderwała się od
Neuera, nie spodziewała się tutaj Kuby, raczej paparazzi robiących
mnóstwo zdjęć. Ale nie jego!
- Kuba to nie tak!
- Nie tłumacz się, to nie ma sensu. Powiedz mi tylko jedno. - zaczął Kuba
- Ale Kuba to nie...
- Kochasz mnie? - spojrzał jej w oczy
- Kuba...
- Tak czy nie! - powiedział stanowczo
- Ja... To nie...
- Rozumiem - Odpowiedział, spuścił głowę i odszedł. Iza stała koło ławki na której siedział Manuel, po jej policzkach spłynęła łza. Stała jeszcze przez chwilę, i postanowiła pobiec i wytłumaczyć wszystko Kubie. Biegła co sił w nogach, wpadła do hotelu gdzie Kuba akurat czekał na windę.
- To nie tak! - krzyknęła głośno, a z restauracji wyszli wszyscy piłkarze. - On nie był, to nie on!
- A kto!? - odwrócił się Kuba cały zapłakany
- Ja - z tłumu piłkarzy wyłonił się Łukasz
- Z nim? Moim najlepszym przyjacielem! - krzyczał Kuba patrząc na Izę która stała ze spuszczoną głową.
- Kuba, byłam pijana ja nie wiem jak to się sta...
- Ale czemu on? - przerwał jej
- To nie...
- Jesteś jedną wielką dziwką! Zniknij z mojego życia raz na zawsze!- powiedział bez skrupułów, odwrócił się i wszedł do windy. Iza stała na środku korytarzu płacząc. Piłkarze stali i nie wiedzieli co mają zrobić. Łukasz podszedł do Izy przytulając ją, ale ona odepchnęła go od siebie i pobiegła po schodach do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Spakowała wszystkie swoje ubrania to torby. Zeszła na dół oddała kartę do pokoju w recepcji. Akurat napotkała na Marco.
- Nie rób tego! - złapał ja za rękę gdy już wychodziła
- Zostaw mnie! - krzyknęła
- Iza proszę - Nie posłuchała Marco wyszła z hotelu, wsiadła do taksówki i pojechała na lotnisko. Wcześniej rezerwując bilet na najbliższy lot do Dortmundu. W domu była dwie godziny później, od razu pojechała do Natalii po dzieci.
- Cześć ja po dzieci - rzuciał szybko gdy Natalia otworzyła drzwi
- Już tak szybko? kiedy był mecz? Wygrali? Gdzie Marco i Kuba?
- Nie zadawaj tyle pytań. Jestem sama. Gdzie Przemek i Gabi?
- Przemek bawi się w ogrodzie a Gabrysia śpi. Poczekaj, czemu płakałaś? - zatrzymała Izę. Po tych słowach Iza jeszcze bardziej się popłakała. Opowiedziała całą sytuację Natalii ze wszystkimi szczegółami.
- I dlatego wyjeżdżam do Polski z dziećmi, nie mogę dłużej tu mieszkać.
- Iza rozumiem ale to nie jest dobry pomysł
- Natalia to moja wina! Musze zniknąć z jego życia!
Natalia już nic nie mówiła tylko odwiozła Izę z dziećmi do domu. Pomogła się spakować. Iza zarezerwowała lot do Warszawy na najbliższy lot. Zostawiła tylko kartkę ba blacie w kuchni:
Tak jak chciałeś znikam z twojego życia, oczywiście zabieram dzieci. Więcej już mnie nie zobaczysz... Nie chciałam tego uwierz mi, nie będę się tłumaczyć bo to nie ma sensu. Nie szukaj nas, a tak na prawdę dzieci. Ze mną są bezpieczne. Żegnaj Iza
Natalia odwiozła Izę i dzieci na lotnisko, pożegnała się, i obiecała że nie powie Kubie gdzie będzie. I polecieli. Lot trwał niedługo, Gaba usnęła, a Przemek ciągle pytał gdzie jest tata. Iza wytłumaczyła że nie mógł z nami lecieć i nie wie kiedy do nas przyjedzie. Od razu po wylądowaniu Iza zamówiła taksówkę i pojechała do mamy.
- O Izuś jak dobrze cię widzieć - mama przytuliła najpierw Izę potem Przemka i Gabrysię. - Gdzie Kuba? - zapytała po chwili. Iza opowiedziała całą historię Bożenie.
- I dlatego tu przyjechałam, proszę nie dzwoń do Kuby nie mów mu gdzie jestem. Chociaż pewnie nawet nie będzie pytać.
Pani Bożena poszła z dzieciakami na spacer, a Iza poszła się położyć spać po całym zajściu.
---------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że taki krótki ale chciałam dodać jeszcze dzisiaj jeden i nie miałam za dużo czasu, więc sami wiecie. Mam nadzieje że wam się podoba i postaram się dodać dłuższy we wtorek albo w środę :) Miłego czytania! :)
12 komentarzy - następny rozdział!
- Kuba to nie tak!
- Nie tłumacz się, to nie ma sensu. Powiedz mi tylko jedno. - zaczął Kuba
- Ale Kuba to nie...
- Kochasz mnie? - spojrzał jej w oczy
- Kuba...
- Tak czy nie! - powiedział stanowczo
- Ja... To nie...
- Rozumiem - Odpowiedział, spuścił głowę i odszedł. Iza stała koło ławki na której siedział Manuel, po jej policzkach spłynęła łza. Stała jeszcze przez chwilę, i postanowiła pobiec i wytłumaczyć wszystko Kubie. Biegła co sił w nogach, wpadła do hotelu gdzie Kuba akurat czekał na windę.
- To nie tak! - krzyknęła głośno, a z restauracji wyszli wszyscy piłkarze. - On nie był, to nie on!
- A kto!? - odwrócił się Kuba cały zapłakany
- Ja - z tłumu piłkarzy wyłonił się Łukasz
- Z nim? Moim najlepszym przyjacielem! - krzyczał Kuba patrząc na Izę która stała ze spuszczoną głową.
- Kuba, byłam pijana ja nie wiem jak to się sta...
- Ale czemu on? - przerwał jej
- To nie...
- Jesteś jedną wielką dziwką! Zniknij z mojego życia raz na zawsze!- powiedział bez skrupułów, odwrócił się i wszedł do windy. Iza stała na środku korytarzu płacząc. Piłkarze stali i nie wiedzieli co mają zrobić. Łukasz podszedł do Izy przytulając ją, ale ona odepchnęła go od siebie i pobiegła po schodach do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Spakowała wszystkie swoje ubrania to torby. Zeszła na dół oddała kartę do pokoju w recepcji. Akurat napotkała na Marco.
- Nie rób tego! - złapał ja za rękę gdy już wychodziła
- Zostaw mnie! - krzyknęła
- Iza proszę - Nie posłuchała Marco wyszła z hotelu, wsiadła do taksówki i pojechała na lotnisko. Wcześniej rezerwując bilet na najbliższy lot do Dortmundu. W domu była dwie godziny później, od razu pojechała do Natalii po dzieci.
- Cześć ja po dzieci - rzuciał szybko gdy Natalia otworzyła drzwi
- Już tak szybko? kiedy był mecz? Wygrali? Gdzie Marco i Kuba?
- Nie zadawaj tyle pytań. Jestem sama. Gdzie Przemek i Gabi?
- Przemek bawi się w ogrodzie a Gabrysia śpi. Poczekaj, czemu płakałaś? - zatrzymała Izę. Po tych słowach Iza jeszcze bardziej się popłakała. Opowiedziała całą sytuację Natalii ze wszystkimi szczegółami.
- I dlatego wyjeżdżam do Polski z dziećmi, nie mogę dłużej tu mieszkać.
- Iza rozumiem ale to nie jest dobry pomysł
- Natalia to moja wina! Musze zniknąć z jego życia!
Natalia już nic nie mówiła tylko odwiozła Izę z dziećmi do domu. Pomogła się spakować. Iza zarezerwowała lot do Warszawy na najbliższy lot. Zostawiła tylko kartkę ba blacie w kuchni:
Tak jak chciałeś znikam z twojego życia, oczywiście zabieram dzieci. Więcej już mnie nie zobaczysz... Nie chciałam tego uwierz mi, nie będę się tłumaczyć bo to nie ma sensu. Nie szukaj nas, a tak na prawdę dzieci. Ze mną są bezpieczne. Żegnaj Iza
Natalia odwiozła Izę i dzieci na lotnisko, pożegnała się, i obiecała że nie powie Kubie gdzie będzie. I polecieli. Lot trwał niedługo, Gaba usnęła, a Przemek ciągle pytał gdzie jest tata. Iza wytłumaczyła że nie mógł z nami lecieć i nie wie kiedy do nas przyjedzie. Od razu po wylądowaniu Iza zamówiła taksówkę i pojechała do mamy.
- O Izuś jak dobrze cię widzieć - mama przytuliła najpierw Izę potem Przemka i Gabrysię. - Gdzie Kuba? - zapytała po chwili. Iza opowiedziała całą historię Bożenie.
- I dlatego tu przyjechałam, proszę nie dzwoń do Kuby nie mów mu gdzie jestem. Chociaż pewnie nawet nie będzie pytać.
Pani Bożena poszła z dzieciakami na spacer, a Iza poszła się położyć spać po całym zajściu.
---------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że taki krótki ale chciałam dodać jeszcze dzisiaj jeden i nie miałam za dużo czasu, więc sami wiecie. Mam nadzieje że wam się podoba i postaram się dodać dłuższy we wtorek albo w środę :) Miłego czytania! :)
12 komentarzy - następny rozdział!
sobota, 9 marca 2013
Rozdział 47
Zbliżał się mecz z Bayernem piłkarze byli coraz bardziej zestresowani i coraz częściej rozmawiali z Izą. Najczęściej przychodził do Izy Łukasz, rozmawiali nie tylko na temat meczu.
- Iza wiem że nie chcesz mnie znać ale mnie wysłuchaj! - prosiła Łukasz
- Skąd wiedziałeś - powiedziała z sarkazmem zamykając drzwi do pokoju
- Ja wyznaję zasadę "po pijaku się nie liczy" - uśmiechnął się tak jak to tylko on potrafi, a Izie zmiękły nogi wpatrywała się w niego jak w obrazek i nie mogła oderwać wzroku. "Iza opanuj się masz męża! i dwoje dzieci!"
- No to zazdroszczę Ci takiego nastawienia do życia - powiedziała i odeszła.
Udała się do siłowni gdzie chłopaki ćwiczyli.
- Proszę to opisy - podała teczkę Jurgenowi
- O już? Szybko się uwinęłaś - uśmiechnął się serdecznie Klopp
- Oj nie było tego dużo
- Przejrzę to teraz, a ty mogłabyś ich zagonić do ćwiczeń?
- Bardzo chętnie
- Świetnie, niech poćwiczą godzinkę, a później na obiad i basen
- Dobrze, dobrze
Trener wyszedł z siłowni, a Iza zawołała chłopaków do siebie. Wytłumaczyła im pare rzeczy i kazała normalnie ćwiczyć. O dziwo zrobili tak jak im kazała. Sama usiadła i zaczęła czytać książkę. W tym momencie przysiadł się do niej Łukasz.
- Wydałam chyba polecenie, dosyć jasne że nawet i ty zrozumiesz. - nie odrywała wzroku od książki
- Dlaczego jesteś dla mnie taka? Przyznasz że było fantastycznie - łobuzersko się uśmiechał
- Zamknij się, nic nie będę przyznawać, byłam pijana i tyle - powiedziała po cichu - Proszę wróć do ćwiczeń. - Piszczek jak go Iza poprosiła tak zrobił. Do końca ćwiczeń patrzyła na Izę która siedzi i czyta książkę.
- Dobra chłopaki idźcie do pokoju się przebrać i na obiad, a później basen!
- Pod warunkiem że pływasz z nami! - z tyłu usłyszałam głos Marco
- Okej ale pod warunkiem że pływasz w ubraniu! - odpowiedziała z uśmiechem
- Dla ciebie wszystko - powiedział Reus
- Dobra idźcie!
Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi by się przebrać, odświeżyć i zejść na obiad. Iza wykorzystała ten czas czytając książkę którą dostała od Mai na zakończenie studiów. Tak się pogrążyła w lekturze że zapomniała o bożym świecie. Z czytania wyrwał ją głos Kuby:
- Nie schodzisz na obiad? - wszedł do niej do pokoju i usiadł obok na kanapie
- O Kuba, przestraszyłeś mnie - pocałowała go w policzek ale Kuba chciał czegoś więcej i zaczął ją namiętnie całować.
- Obiad może poczekać - rzucił krótko biorąc Izę na ręce i przenosząc na łóżko, rozbierając powoli. Ciuchy lądowały wszędzie po całym pokoju, zaczynając od bluzek a kończąc po spodniach. Kuba delikatnie lecz stanowczo całował Izy usta potem schodził coraz niżej.
- Kuba nie!
- Co się stało?
- Nie dam rady przepraszam - powiedziała zbierając swoje ciuchy z podłogi
- Ale Iza co się stało? zawsze...
- No co? Zawsze chciałam? Byłam chętna? To chciałeś powiedzieć?
- Ale...
- Ja nie potrafi teraz, nie po tym co Ci zrobiłam - powiedziała szybko i wyszła z pokoju. Wyszła z hotelu i szła przed siebie ciągle płacząc. Usiadła na jakiejś ławce, twarz schowała w dłoniach i pozwoliła ujść emocjom. Siedziała na tej ławce ponad godzinę gdy ktoś przysiadł się do niej.
- Nie płacz - podał Izie nieznajomy chusteczkę - Taka piękna dziewczyna nie powinna płakać, to pewnie dupek. - Iza odsłoniła twarz wytarła oczy i spojrzała na faceta który do niej gadał.
- Ja Cię skądś znam - odpowiedział - Aa to ty, to ty byłaś tą piękna dziewczyną która latała po dokumenty żeby udowodnić że wynajęliście orlik
- Może to i ja byłam, i co z tego?
- Nie przedstawiłem się Manuel Neuer
- Wiem kim jesteś - odpowiedziała obojętnie
- Powiesz przej jakiego dupka płaczesz?
- To nie jego wina... to ja. - zaczęła opowiedziała mu całą historię. Ze wszystkim szczegółami. - A tak w ogóle po co ja Ci to mówię? Na pewno jutro to będzie w gazetach.
- Czemu tak sądzisz?
- A może to i lepiej, przynajmniej nie dowie się tego ode mnie, jak dlaczego? Żeby go zniszczyć? Żeby nie dał rady grać w meczu?!
- Ja nie jestem taki
- A jaki jesteś? - podniosła głowę, ich usta dzieliło tylko kilka centymetrów, patrzyła w jego oczy aż w końcu ich usta się spotkały, był taki delikatny, miał takie jedwabne usta, Iza zatraciła się dała upust wszystkich stresom i emocją, dała się ponieść i zapomniała o całym świecie.
- To dla niego?......
----------------------------------------------------------------------
Będzie 10 komentarzy dodam następny rozdział! :) Mam nadzieje że wam się podoba :)
Miłego czytania!
- Iza wiem że nie chcesz mnie znać ale mnie wysłuchaj! - prosiła Łukasz
- Skąd wiedziałeś - powiedziała z sarkazmem zamykając drzwi do pokoju
- Ja wyznaję zasadę "po pijaku się nie liczy" - uśmiechnął się tak jak to tylko on potrafi, a Izie zmiękły nogi wpatrywała się w niego jak w obrazek i nie mogła oderwać wzroku. "Iza opanuj się masz męża! i dwoje dzieci!"
- No to zazdroszczę Ci takiego nastawienia do życia - powiedziała i odeszła.
Udała się do siłowni gdzie chłopaki ćwiczyli.
- Proszę to opisy - podała teczkę Jurgenowi
- O już? Szybko się uwinęłaś - uśmiechnął się serdecznie Klopp
- Oj nie było tego dużo
- Przejrzę to teraz, a ty mogłabyś ich zagonić do ćwiczeń?
- Bardzo chętnie
- Świetnie, niech poćwiczą godzinkę, a później na obiad i basen
- Dobrze, dobrze
Trener wyszedł z siłowni, a Iza zawołała chłopaków do siebie. Wytłumaczyła im pare rzeczy i kazała normalnie ćwiczyć. O dziwo zrobili tak jak im kazała. Sama usiadła i zaczęła czytać książkę. W tym momencie przysiadł się do niej Łukasz.
- Wydałam chyba polecenie, dosyć jasne że nawet i ty zrozumiesz. - nie odrywała wzroku od książki
- Dlaczego jesteś dla mnie taka? Przyznasz że było fantastycznie - łobuzersko się uśmiechał
- Zamknij się, nic nie będę przyznawać, byłam pijana i tyle - powiedziała po cichu - Proszę wróć do ćwiczeń. - Piszczek jak go Iza poprosiła tak zrobił. Do końca ćwiczeń patrzyła na Izę która siedzi i czyta książkę.
- Dobra chłopaki idźcie do pokoju się przebrać i na obiad, a później basen!
- Pod warunkiem że pływasz z nami! - z tyłu usłyszałam głos Marco
- Okej ale pod warunkiem że pływasz w ubraniu! - odpowiedziała z uśmiechem
- Dla ciebie wszystko - powiedział Reus
- Dobra idźcie!
Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi by się przebrać, odświeżyć i zejść na obiad. Iza wykorzystała ten czas czytając książkę którą dostała od Mai na zakończenie studiów. Tak się pogrążyła w lekturze że zapomniała o bożym świecie. Z czytania wyrwał ją głos Kuby:
- Nie schodzisz na obiad? - wszedł do niej do pokoju i usiadł obok na kanapie
- O Kuba, przestraszyłeś mnie - pocałowała go w policzek ale Kuba chciał czegoś więcej i zaczął ją namiętnie całować.
- Obiad może poczekać - rzucił krótko biorąc Izę na ręce i przenosząc na łóżko, rozbierając powoli. Ciuchy lądowały wszędzie po całym pokoju, zaczynając od bluzek a kończąc po spodniach. Kuba delikatnie lecz stanowczo całował Izy usta potem schodził coraz niżej.
- Kuba nie!
- Co się stało?
- Nie dam rady przepraszam - powiedziała zbierając swoje ciuchy z podłogi
- Ale Iza co się stało? zawsze...
- No co? Zawsze chciałam? Byłam chętna? To chciałeś powiedzieć?
- Ale...
- Ja nie potrafi teraz, nie po tym co Ci zrobiłam - powiedziała szybko i wyszła z pokoju. Wyszła z hotelu i szła przed siebie ciągle płacząc. Usiadła na jakiejś ławce, twarz schowała w dłoniach i pozwoliła ujść emocjom. Siedziała na tej ławce ponad godzinę gdy ktoś przysiadł się do niej.
- Nie płacz - podał Izie nieznajomy chusteczkę - Taka piękna dziewczyna nie powinna płakać, to pewnie dupek. - Iza odsłoniła twarz wytarła oczy i spojrzała na faceta który do niej gadał.
- Ja Cię skądś znam - odpowiedział - Aa to ty, to ty byłaś tą piękna dziewczyną która latała po dokumenty żeby udowodnić że wynajęliście orlik
- Może to i ja byłam, i co z tego?
- Nie przedstawiłem się Manuel Neuer
- Wiem kim jesteś - odpowiedziała obojętnie
- Powiesz przej jakiego dupka płaczesz?
- To nie jego wina... to ja. - zaczęła opowiedziała mu całą historię. Ze wszystkim szczegółami. - A tak w ogóle po co ja Ci to mówię? Na pewno jutro to będzie w gazetach.
- Czemu tak sądzisz?
- A może to i lepiej, przynajmniej nie dowie się tego ode mnie, jak dlaczego? Żeby go zniszczyć? Żeby nie dał rady grać w meczu?!
- Ja nie jestem taki
- A jaki jesteś? - podniosła głowę, ich usta dzieliło tylko kilka centymetrów, patrzyła w jego oczy aż w końcu ich usta się spotkały, był taki delikatny, miał takie jedwabne usta, Iza zatraciła się dała upust wszystkich stresom i emocją, dała się ponieść i zapomniała o całym świecie.
- To dla niego?......
----------------------------------------------------------------------
Będzie 10 komentarzy dodam następny rozdział! :) Mam nadzieje że wam się podoba :)
Miłego czytania!
czwartek, 7 marca 2013
Rozdział 46
Iza obudziła się rano przed 7. Zauważyła że spała obok Łukasza i jest cała naga. Modliła się tylko żeby to nie była prawda. Po głowie chodziły jej różne myśli "Kuba mi tego nie wybaczy" " Jak ja mogłam to zrobić?!" " To jest nie możliwe" Siedziała jeszcze na łóżku cała zapłakana. Zeszła z łóżka założyła sukienkę i wyszła po cichu. Było bardzo wcześniej więc spokojnie przeszła do swojego pokoju, nie mogła znaleźć karty ale w końcu sięgnęła do kieszeni marynarki i ją znalazła. Weszła do pokoju, umyła się, ułożyła włosy, pomalowała i ubrała w to gdyż było bardzo ciepło. Dochodziła godzina 9 więc Iza wyszła na śniadanie. Strasznie bolała ją głowa więc postanowiła pójść do kuchni.
- Przepraszam - powiedziała wchodząc do kuchni
- Słucham - zza półek wyłonił się wysoki brunet
- Witaj Iza jestem - podała mu rękę i uśmiechnęła sie szeroko
- Bartek miło mi - odwzajemnił uścisk
- Mam takie pytanie, prośbę
- Słucham
- Nie miałbyś...
- Tabletek na kaca? O to chciałaś zapytać? - przerwał jej
- Tak, skąd wiedziałeś?
- Nie ważne, masz - podał jej pudełko
- Dzięki - uśmiechnęła się i wyszła. Poszła do sali gdzie siedzieli, a raczej leżeli na stołach piłkarze.
- Ooo Izuś, błagam ratuj - przyczepił się do niej Reus
- Co się stało?
- Nie masz czegoś na kaca?
- Mam mam, masz - podała mu tabletkę
- Daj jeszcze jedną dla Mario bo z nim tez nie najlepiej
- Masz i idź
- Dzięki - pocałował ją w policzek
Iza poszła do stołu gdzie siedział Kuba, Mitchell i Moritz
- Hej kochanie - Kuba wstał żeby pocałować Izę ale ona się odsunęła. - Co się stało?
- Nie nic, po prostu nie mam nastroju za dużo wczoraj wypiłam
- No właśnie gdzie wczoraj zniknęłaś?
- Poszłam do ... - przerwała przełykając ślinę - do hotelu do pokoju
- No cześć wszystkim - do stołu przysiadł się Łukasz - Jak tam udała się impreza?
- Taak - odpowiedzieli wszyscy chórem
- A ty coś taki zadowolony? twoja się udała? - podpytywał Moritz
- I to nawet bardzo - spojrzał tymi swoimi oczami na Izę, a ona spuściła wzrok i wbiła go w kafelki.
- Witam wszystkich! - do restauracji wszedł Jurgen, krzycząc doniośle.
- Ciszej! Błagam! - jęczał Gotze
- Zamknij się! - szturchnął go Reus
- Co im się stało? - zapytał Klopp podchodząc do Izy
- Mają... są zmęczeni
- Aha dobra, O 12 TRENING NA ORLIKU NA HOTELEM! - krzyknął Jurgen i odszedł
Chłopaki zjedli śniadanie i udali się do pokoi, o 12 wszyscy zeszli przebrani na trening, Iza sama się przebrała w wygodniejsze rzeczy, wzięła laptopa, papiery i poszła z chłopakami. Usiadła na trybunie i wzięła się za pracę. W tym samym momencie kiedy BvB miało trening na orlik weszła drużyna Bayernu.
- Co wy tu robicie? - krzyczał trener Bayernu do Kloppa
- Mamy trening nie widzisz?
- Ale my mamy wynajęty ten orlik
- W umowie my mamy go wynajęty - kłócił się Jurgen
- Tak to pokarzcie te papiery!
Jurgen podbiegł do Izy i prosił ją żeby poszła do niego do pokoju i wzięła niebieską teczkę, szybko pobiegł do hotelu i pokoju Jurgena, znalazła niebieską teczkę i wyszła z pokoju. Po drodze na korytarzu spotkała Łukasza.
- Iza poczekaj
- Nie mogę teraz śpieszę się
- Proszę chwila - nalegał Łukasz
- Dobrze po waszym treningu będę czekała w restauracji
- Na pewno będę.
- Ja muszę iść, tobie też radę
Oboje pobiegli na orlik, Iza zaniosła teczkę Jurgenowi, a ten pokazał papier, było napisane że orlik mają wynajęty codziennie od 12-15. Trenerowi Bayernu zrobiło się głupio i cała drużyna była zmuszona opuścić orlik. Nie byli z tego zadowoleni ale pogodzili się z tym. O godzinie 15 zakończył się trening Iza tak jak obiecała czekała w restauracji na Łukasza.
- Jestem. Dzięki że się zgodziłaś porozmawiać
- Mów co chcesz
- Już wiesz co zaszło między nami
- Nie dało się tego ukryć jak leżałam naga w twoim łóżku
- No właśnie, Kuba to mój przyjaciel i nie chce go stracić
- To mój mąż i tym bardziej nie chce go stracić bo go kocham
- No właśnie, dlatego najlepiej będzie jak nikomu o tym nie powiemy
- Ale jak ty sobie to wyobrażasz?
- Musimy dać rade
- Hej co wy tu robicie? - do rozmowy wtrącił się Kuba
- Łukasz chciał porozmawiać na temat meczu - odpowiedziała pewnie Iza
- Piszczu nie łam się będzie dobrze! - klepnął go Kuba po plecach
- Teraz już wiem - uśmiechnął się
- Kochanie chce Cię zabrać na zakupy - wyszczerzył żeby Kuba i pocałował Izę w rękę
- Super! To ja pójdę tylko po torebkę i możemy iść. Chyba że chcesz jeszcze porozmawiać Łukasz?
- Nie nie to wszystko co chciałem powiedzieć
- To dobrze, to chodź Kubuś - Iza odeszła zostawiając Łukasza. Oboje poszli na wielkie zakupy. Iza chodziła po sklepach 3 godziny, a Kuba za nią dźwigając torby.
- Może już dosyć? - błagał Kuba
- Jeszcze 4 sklepy i kończymy - Tak jak Iza obiecała tak było. Obeszli jeszcze 4 sklepy i wrócili do hotelu. Chłopaki mięli o 19 trening na siłowni więc Iza spokojnie usiadła i powypełniała opinię o piłkarzach na mecz z Bayernem. Piłkarze wrócili po treningu, Iza jeszcze kończyła opisy, spakowała je do teczki, umyła się i poszła spać.
------------------------------------------------------------------------------
No i mamy 46 rozdział :D Jak ten czas leci :) Mam nadzieje że wam się podoba :) Zapraszam do komentowania to dodaje weny do pisania :)
- Przepraszam - powiedziała wchodząc do kuchni
- Słucham - zza półek wyłonił się wysoki brunet
- Witaj Iza jestem - podała mu rękę i uśmiechnęła sie szeroko
- Bartek miło mi - odwzajemnił uścisk
- Mam takie pytanie, prośbę
- Słucham
- Nie miałbyś...
- Tabletek na kaca? O to chciałaś zapytać? - przerwał jej
- Tak, skąd wiedziałeś?
- Nie ważne, masz - podał jej pudełko
- Dzięki - uśmiechnęła się i wyszła. Poszła do sali gdzie siedzieli, a raczej leżeli na stołach piłkarze.
- Ooo Izuś, błagam ratuj - przyczepił się do niej Reus
- Co się stało?
- Nie masz czegoś na kaca?
- Mam mam, masz - podała mu tabletkę
- Daj jeszcze jedną dla Mario bo z nim tez nie najlepiej
- Masz i idź
- Dzięki - pocałował ją w policzek
Iza poszła do stołu gdzie siedział Kuba, Mitchell i Moritz
- Hej kochanie - Kuba wstał żeby pocałować Izę ale ona się odsunęła. - Co się stało?
- Nie nic, po prostu nie mam nastroju za dużo wczoraj wypiłam
- No właśnie gdzie wczoraj zniknęłaś?
- Poszłam do ... - przerwała przełykając ślinę - do hotelu do pokoju
- No cześć wszystkim - do stołu przysiadł się Łukasz - Jak tam udała się impreza?
- Taak - odpowiedzieli wszyscy chórem
- A ty coś taki zadowolony? twoja się udała? - podpytywał Moritz
- I to nawet bardzo - spojrzał tymi swoimi oczami na Izę, a ona spuściła wzrok i wbiła go w kafelki.
- Witam wszystkich! - do restauracji wszedł Jurgen, krzycząc doniośle.
- Ciszej! Błagam! - jęczał Gotze
- Zamknij się! - szturchnął go Reus
- Co im się stało? - zapytał Klopp podchodząc do Izy
- Mają... są zmęczeni
- Aha dobra, O 12 TRENING NA ORLIKU NA HOTELEM! - krzyknął Jurgen i odszedł
Chłopaki zjedli śniadanie i udali się do pokoi, o 12 wszyscy zeszli przebrani na trening, Iza sama się przebrała w wygodniejsze rzeczy, wzięła laptopa, papiery i poszła z chłopakami. Usiadła na trybunie i wzięła się za pracę. W tym samym momencie kiedy BvB miało trening na orlik weszła drużyna Bayernu.
- Co wy tu robicie? - krzyczał trener Bayernu do Kloppa
- Mamy trening nie widzisz?
- Ale my mamy wynajęty ten orlik
- W umowie my mamy go wynajęty - kłócił się Jurgen
- Tak to pokarzcie te papiery!
Jurgen podbiegł do Izy i prosił ją żeby poszła do niego do pokoju i wzięła niebieską teczkę, szybko pobiegł do hotelu i pokoju Jurgena, znalazła niebieską teczkę i wyszła z pokoju. Po drodze na korytarzu spotkała Łukasza.
- Iza poczekaj
- Nie mogę teraz śpieszę się
- Proszę chwila - nalegał Łukasz
- Dobrze po waszym treningu będę czekała w restauracji
- Na pewno będę.
- Ja muszę iść, tobie też radę
Oboje pobiegli na orlik, Iza zaniosła teczkę Jurgenowi, a ten pokazał papier, było napisane że orlik mają wynajęty codziennie od 12-15. Trenerowi Bayernu zrobiło się głupio i cała drużyna była zmuszona opuścić orlik. Nie byli z tego zadowoleni ale pogodzili się z tym. O godzinie 15 zakończył się trening Iza tak jak obiecała czekała w restauracji na Łukasza.
- Jestem. Dzięki że się zgodziłaś porozmawiać
- Mów co chcesz
- Już wiesz co zaszło między nami
- Nie dało się tego ukryć jak leżałam naga w twoim łóżku
- No właśnie, Kuba to mój przyjaciel i nie chce go stracić
- To mój mąż i tym bardziej nie chce go stracić bo go kocham
- No właśnie, dlatego najlepiej będzie jak nikomu o tym nie powiemy
- Ale jak ty sobie to wyobrażasz?
- Musimy dać rade
- Hej co wy tu robicie? - do rozmowy wtrącił się Kuba
- Łukasz chciał porozmawiać na temat meczu - odpowiedziała pewnie Iza
- Piszczu nie łam się będzie dobrze! - klepnął go Kuba po plecach
- Teraz już wiem - uśmiechnął się
- Kochanie chce Cię zabrać na zakupy - wyszczerzył żeby Kuba i pocałował Izę w rękę
- Super! To ja pójdę tylko po torebkę i możemy iść. Chyba że chcesz jeszcze porozmawiać Łukasz?
- Nie nie to wszystko co chciałem powiedzieć
- To dobrze, to chodź Kubuś - Iza odeszła zostawiając Łukasza. Oboje poszli na wielkie zakupy. Iza chodziła po sklepach 3 godziny, a Kuba za nią dźwigając torby.
- Może już dosyć? - błagał Kuba
- Jeszcze 4 sklepy i kończymy - Tak jak Iza obiecała tak było. Obeszli jeszcze 4 sklepy i wrócili do hotelu. Chłopaki mięli o 19 trening na siłowni więc Iza spokojnie usiadła i powypełniała opinię o piłkarzach na mecz z Bayernem. Piłkarze wrócili po treningu, Iza jeszcze kończyła opisy, spakowała je do teczki, umyła się i poszła spać.
------------------------------------------------------------------------------
No i mamy 46 rozdział :D Jak ten czas leci :) Mam nadzieje że wam się podoba :) Zapraszam do komentowania to dodaje weny do pisania :)
poniedziałek, 4 marca 2013
Rozdział 45
(...) była to Maja.
- Halo?
- Cześć - powiedziała smutno
- Gdzie ty jesteś?
- Błagam nie pytaj o nic, chciałam Ci tylko powiedzieć że wyjeżdżam i już nigdy mnie nie zobaczysz
- Ale Maja! Jak to gdzie?
- Poznałam kogoś, przeprowadzam się do niego
- Kto to?
- Nie mogę Ci powiedzieć, ucałuj ode mnie Przemka, żegnaj - i się rozłączyła. Iza nie poszła już dalej spać, szwendała się po domu, zrobiła śniadanie, a o 12 Natalia i Marco przywieźli dzieci. Kuba wstał zjadł śniadanie i razem z Marco pojechali na trening. Ja dzieciaki i Natalia pojechaliśmy później na stadion, bo musiałam powypełniać trochę papierów. Przemek od razu pobiegł na murawę grac z chłopakami a Natalia chodziła po całym stadionie z Gabrysią. Potrzebny mi był podpis trenera więc poszłam na murawę gdzie odbywał trening, a raczej próbował. Gdy weszłam na murawę byłam zażenowana zachowaniem chłopaków. Kuba, Marco, Mario i Przemek ganiali się dookoła, Marcel, Roma, Mitchell, Neven i Sebastian leżeli na murawie i gadali. A reszta spała na materacach.
- Jurgen, - zawołała Iza
- Tak - odpowiedział wzdychając
- Potrzebuje twój podpis - Iza podała mu kartkę i długopis
- Proszę - podpisał i oddał
- Dzięki
- Widzisz, i jak my mamy wygrać za tydzień z Bayernem?!
- Bayernem?
- No tak, a zapomniałem pojedziesz z nami do Monachium?
- Jasne nie ma sprawy
- Przemka i Gabrysię tez weź, przynajmniej Przemek trochę rozrusza Kubę Mario i Marco, bo jako jedyni ruszają się.
- Ha ha pomóc?
- Spróbuj powodzenia, ja idę na kawę
- A mogę zrobić co zechce?
- Jeśli tylko zaczną coś robić to proszę bardzo, będę Ci strasznie wdzięczny- Jurgen zniknął w tunelu. Iza przyglądała się jeszcze trochę piłkarzom jak pajacują. włożyła palce to buzi i z całej siły dmuchnęła. Wszyscy poderwali się gwałtownie, i podbiegli do Izy.
- Dobra, ciesze się że zwróciliście na mnie uwagę
- Na taką piękność nie da się nie zwrócić uwagi - przerwał jej Piszczek, a dopiero później zastanowił się co powiedział i zrobiło mu się głupio gdy wszyscy na niego spojrzeli. Iza sama stanęła jak wryta i nie wiedziała co ma powiedzieć. Po chwili wydusiła:
- Jak wy macie zamiar wygrać z Bayernem? Słucham propozycji?
- Wybiegniesz w podstawowej 11 i przeciwnicy nie będą wstanie grać ani faulować takiej piękności - powiedział Kuba przytulając mnie od tyłu
- Nie tym razem - odpowiedziałam odpychając go - Dobra trener dał mi wolną rękę więc zróbcie 7 kółek trochę się rozgrzejcie i na siłownie. Przemek chodź do mnie
- Ejj! On nie będzie biegał? - rzucał się Mario
- Oo Mario... dla ciebie specjalnie dodatkowe 3 kołeczka - zrobiła triumfalny uśmieszek. Chłopaki pobiegli a Iza i Przemek poszli do gabinetu gdzie siedziała Natalia i Gabrysia. Iza widząc przez okno że chłopaki nie biegają wyszła swoimi rozsuwanymi drzwiami na trybuny i krzyknęła:
- CO JEST! SKOŃCZYLIŚCIE JUŻ?! - chłopaki po tych słowach ruszyli do biegu. Iza z Natalią zrobiły sobie kawę, usiadły gadały. W tym samym momencie do gabinetu zapukał Jurgen:
- Mogę?
- Tak tak proszę
- Nie wiem jak to zrobiłaś, ale jestem Ci bardzo wdzięczny - podszedł i pocałował Izę w rękę
- Bez przesady - zawstydziła się
- Dlatego chce żebyś z nami pojechała, przy tobie chłopaki trenują, a nie się wygłupiają
- Dobrze pojadę, a kiedy jest ten wyjazd?
- Za 3 dni, jutro rano podrzucę Ci formularze na wyjazd
- Dobrze czekam
- Jeszcze raz dziękuje
- Nie ma za co na prawdę
Iza poprosiła Natalię żeby została z dziećmi przez te 7 dni co ich nie będzie, zgodziła się bez wahania, gdyż bardzo lubiła zostawać z dzieciakami, Przemek nie był zadowolony że nie może jechać ale w końcu pogodził się bo Iza powiedziała że zostaje jeszcze Wojtek z nimi.
Nadszedł dzień wyjazdu, Iza i Kuba pożegnali się z dzieciakami i obiecali że przywiozą im coś. Udali się do samochodu a później pod stadion Borussii skąd mieli jechać autokarem do Monachium, oczywiście nie obyło się bez przystanków, postojów i takich typu rzeczy. Dojechali na miejsce po 20 zameldowali się. Iza poszła do swojego pokoju a Kuba do swojego. Tym razem mieszkała sama, kiedy rozpakowywała się ka korytarzu dobiegał dziwny dźwięk, wyszła żeby zobaczyć co to, a na korytarzu zastała biegających jak szaleni i ścigających się Mario i Marco.
- Czy wam na głowę padło?! Jest prawie że 22!
- Oj tam, idziemy na imprezę po 23 jak trener będzie spał, idziesz z nami?
- A kto idzie?
- Wszyscy - odpowiedział Marco
- Wszyscy oprócz trenera - śmiał się Mario - To jak? idziesz?
- Tak tak musi was ktoś pilnować - śmiała się Iza - W którym pokoju mieszka Kuba?
- Ze mną?! - odpowiedział Mario
- Aha... a ty gdzie mieszkasz?
- Tam - wskazał za drzwi na samym końcu korytarzu - masz kartę wejdź nie pukaj
- Dzięki - Iza wzięła kartę i poszła. Weszła do pokoju, a Kuba leżał na łóżku i oglądał Tv. - Idziesz na imprezę?
- Tak tak idę, skąd o tym wiesz?
- Biegający przyjaciele Gotzeus wygadali się - śmiała się
- Ha ha nie umieją dotrzymać tajemnicy
- czyli co? nie chciałeś żeby szła z wami?
- No chciałem ale tez chciałem postawić Cię przed faktem dokonanym
- Dobra dobra, idę się szykować, tobie tez radę
- Damy rade jeszcze jest sporo czasu - uśmiechnął się i pocałował Izę namiętnie
- Uuuuuuuuuuuuuu - po pokoju wbiegli Gotzeus
- Zamknąć się! - śmiałą się Iza i poszła do drzwi
- Iza?! - zawołał Kuba
- Tak?
- Kocham Cię
- Ja ciebie też - uśmiechnęła się posłała mu całusa i wyszła z pokoju. Dochodziła już godzina 23 i słyszała jak piłkarze schodzą się na korytarzu więc włożyła na siebie szybko to i wyszła. Przed drzwiami stał Kuba ubrany w to. Wszyscy udali się do klubu, który znajdował się kilka ulic dalej. Od razu chłopaki rzucili się do baru i wypili po kilku kieliszkach wódki, jak to mówili "na rozchodzenie" i udali się na parkiet wyrywając dziewczyny i porywając ich do tańca. Nawet Iza wypiła trochę i tańczyła ciągle, co każda piosenkę wypijała po jednym- dwa kieliszki. W końcu była już tak pijana że ledwo chodziła, po całej dyskotece szukała Kuby ale obraz jej się zamazywał więc ledwo wyszła z klubu. Widząc to wszystko Łukasz wyszedł za nią.
- Wszystko okej? - zapytał widząc jak Iza chwieje się na nogach
- Taak Kuby szukam - powiedziała ledwo
- Chodź odprowadzę Cię do pokoju
- Nie nie! Idę do Kuby!
- W tym stanie jedyne gdzie pójdziesz to do łóżka!
- Z tobą? - zapytała stojąc przed nim
- Jesteś pijana. Nie będziemy o tym rozmawiać.
- Ale ja nie jestem pijana! - broniła się ale w tym momencie straciła grunt pod nogami, a Łukasz ją złapał
- Nie wcale nie jesteś pijana - odpowiedział z sarkazmem próbując podnieść Izę - Idziemy
Łukasz całą drogę trzymał Izę bardzo stabilnie, zatrzymali się pod pokojem Izy.
- Gdzie masz kartę? - zapytał Łukasz
- Nie wiem
- Ojezu Iza... chodź do mnie
Łukasz zaprowadził Izę do siebie do pokoju, mieszkał sam więc nikt nie wiedział o tym. Pomógł jej zdjąć marynarkę i położył ją na łóżko, a sam poszedł do toalety. Gdy wychodził z łazienki chciał udać się na kanapę ale Iza jeszcze nie spała.
- Łukaaasz - powiedziała przeciągle Iza
- Co się stało?
- Połóż się obok mnie proszę
- Iza jesteś żoną moje kumpla, nie chce wam zaszkodzić
- Oj Łukasz proszę
Łukasz uległ prośbą Izy i położył się obok, Iza spojrzała mu w oczy i go pocałowała, on odwzajemnił jej pocałunek, po chwili byli już bez ubrań.
-----------------------------------------------------------------------------------
Jej jej ale się rozpisałam :> Chciałam dodać troszeczkę akcji :3 Mam nadzieje że mi się udało i podoba wam się rozdział :) Jesteś już? to zastaw po sobie komentarz :D
- Halo?
- Cześć - powiedziała smutno
- Gdzie ty jesteś?
- Błagam nie pytaj o nic, chciałam Ci tylko powiedzieć że wyjeżdżam i już nigdy mnie nie zobaczysz
- Ale Maja! Jak to gdzie?
- Poznałam kogoś, przeprowadzam się do niego
- Kto to?
- Nie mogę Ci powiedzieć, ucałuj ode mnie Przemka, żegnaj - i się rozłączyła. Iza nie poszła już dalej spać, szwendała się po domu, zrobiła śniadanie, a o 12 Natalia i Marco przywieźli dzieci. Kuba wstał zjadł śniadanie i razem z Marco pojechali na trening. Ja dzieciaki i Natalia pojechaliśmy później na stadion, bo musiałam powypełniać trochę papierów. Przemek od razu pobiegł na murawę grac z chłopakami a Natalia chodziła po całym stadionie z Gabrysią. Potrzebny mi był podpis trenera więc poszłam na murawę gdzie odbywał trening, a raczej próbował. Gdy weszłam na murawę byłam zażenowana zachowaniem chłopaków. Kuba, Marco, Mario i Przemek ganiali się dookoła, Marcel, Roma, Mitchell, Neven i Sebastian leżeli na murawie i gadali. A reszta spała na materacach.
- Jurgen, - zawołała Iza
- Tak - odpowiedział wzdychając
- Potrzebuje twój podpis - Iza podała mu kartkę i długopis
- Proszę - podpisał i oddał
- Dzięki
- Widzisz, i jak my mamy wygrać za tydzień z Bayernem?!
- Bayernem?
- No tak, a zapomniałem pojedziesz z nami do Monachium?
- Jasne nie ma sprawy
- Przemka i Gabrysię tez weź, przynajmniej Przemek trochę rozrusza Kubę Mario i Marco, bo jako jedyni ruszają się.
- Ha ha pomóc?
- Spróbuj powodzenia, ja idę na kawę
- A mogę zrobić co zechce?
- Jeśli tylko zaczną coś robić to proszę bardzo, będę Ci strasznie wdzięczny- Jurgen zniknął w tunelu. Iza przyglądała się jeszcze trochę piłkarzom jak pajacują. włożyła palce to buzi i z całej siły dmuchnęła. Wszyscy poderwali się gwałtownie, i podbiegli do Izy.
- Dobra, ciesze się że zwróciliście na mnie uwagę
- Na taką piękność nie da się nie zwrócić uwagi - przerwał jej Piszczek, a dopiero później zastanowił się co powiedział i zrobiło mu się głupio gdy wszyscy na niego spojrzeli. Iza sama stanęła jak wryta i nie wiedziała co ma powiedzieć. Po chwili wydusiła:
- Jak wy macie zamiar wygrać z Bayernem? Słucham propozycji?
- Wybiegniesz w podstawowej 11 i przeciwnicy nie będą wstanie grać ani faulować takiej piękności - powiedział Kuba przytulając mnie od tyłu
- Nie tym razem - odpowiedziałam odpychając go - Dobra trener dał mi wolną rękę więc zróbcie 7 kółek trochę się rozgrzejcie i na siłownie. Przemek chodź do mnie
- Ejj! On nie będzie biegał? - rzucał się Mario
- Oo Mario... dla ciebie specjalnie dodatkowe 3 kołeczka - zrobiła triumfalny uśmieszek. Chłopaki pobiegli a Iza i Przemek poszli do gabinetu gdzie siedziała Natalia i Gabrysia. Iza widząc przez okno że chłopaki nie biegają wyszła swoimi rozsuwanymi drzwiami na trybuny i krzyknęła:
- CO JEST! SKOŃCZYLIŚCIE JUŻ?! - chłopaki po tych słowach ruszyli do biegu. Iza z Natalią zrobiły sobie kawę, usiadły gadały. W tym samym momencie do gabinetu zapukał Jurgen:
- Mogę?
- Tak tak proszę
- Nie wiem jak to zrobiłaś, ale jestem Ci bardzo wdzięczny - podszedł i pocałował Izę w rękę
- Bez przesady - zawstydziła się
- Dlatego chce żebyś z nami pojechała, przy tobie chłopaki trenują, a nie się wygłupiają
- Dobrze pojadę, a kiedy jest ten wyjazd?
- Za 3 dni, jutro rano podrzucę Ci formularze na wyjazd
- Dobrze czekam
- Jeszcze raz dziękuje
- Nie ma za co na prawdę
Iza poprosiła Natalię żeby została z dziećmi przez te 7 dni co ich nie będzie, zgodziła się bez wahania, gdyż bardzo lubiła zostawać z dzieciakami, Przemek nie był zadowolony że nie może jechać ale w końcu pogodził się bo Iza powiedziała że zostaje jeszcze Wojtek z nimi.
Nadszedł dzień wyjazdu, Iza i Kuba pożegnali się z dzieciakami i obiecali że przywiozą im coś. Udali się do samochodu a później pod stadion Borussii skąd mieli jechać autokarem do Monachium, oczywiście nie obyło się bez przystanków, postojów i takich typu rzeczy. Dojechali na miejsce po 20 zameldowali się. Iza poszła do swojego pokoju a Kuba do swojego. Tym razem mieszkała sama, kiedy rozpakowywała się ka korytarzu dobiegał dziwny dźwięk, wyszła żeby zobaczyć co to, a na korytarzu zastała biegających jak szaleni i ścigających się Mario i Marco.
- Czy wam na głowę padło?! Jest prawie że 22!
- Oj tam, idziemy na imprezę po 23 jak trener będzie spał, idziesz z nami?
- A kto idzie?
- Wszyscy - odpowiedział Marco
- Wszyscy oprócz trenera - śmiał się Mario - To jak? idziesz?
- Tak tak musi was ktoś pilnować - śmiała się Iza - W którym pokoju mieszka Kuba?
- Ze mną?! - odpowiedział Mario
- Aha... a ty gdzie mieszkasz?
- Tam - wskazał za drzwi na samym końcu korytarzu - masz kartę wejdź nie pukaj
- Dzięki - Iza wzięła kartę i poszła. Weszła do pokoju, a Kuba leżał na łóżku i oglądał Tv. - Idziesz na imprezę?
- Tak tak idę, skąd o tym wiesz?
- Biegający przyjaciele Gotzeus wygadali się - śmiała się
- Ha ha nie umieją dotrzymać tajemnicy
- czyli co? nie chciałeś żeby szła z wami?
- No chciałem ale tez chciałem postawić Cię przed faktem dokonanym
- Dobra dobra, idę się szykować, tobie tez radę
- Damy rade jeszcze jest sporo czasu - uśmiechnął się i pocałował Izę namiętnie
- Uuuuuuuuuuuuuu - po pokoju wbiegli Gotzeus
- Zamknąć się! - śmiałą się Iza i poszła do drzwi
- Iza?! - zawołał Kuba
- Tak?
- Kocham Cię
- Ja ciebie też - uśmiechnęła się posłała mu całusa i wyszła z pokoju. Dochodziła już godzina 23 i słyszała jak piłkarze schodzą się na korytarzu więc włożyła na siebie szybko to i wyszła. Przed drzwiami stał Kuba ubrany w to. Wszyscy udali się do klubu, który znajdował się kilka ulic dalej. Od razu chłopaki rzucili się do baru i wypili po kilku kieliszkach wódki, jak to mówili "na rozchodzenie" i udali się na parkiet wyrywając dziewczyny i porywając ich do tańca. Nawet Iza wypiła trochę i tańczyła ciągle, co każda piosenkę wypijała po jednym- dwa kieliszki. W końcu była już tak pijana że ledwo chodziła, po całej dyskotece szukała Kuby ale obraz jej się zamazywał więc ledwo wyszła z klubu. Widząc to wszystko Łukasz wyszedł za nią.
- Wszystko okej? - zapytał widząc jak Iza chwieje się na nogach
- Taak Kuby szukam - powiedziała ledwo
- Chodź odprowadzę Cię do pokoju
- Nie nie! Idę do Kuby!
- W tym stanie jedyne gdzie pójdziesz to do łóżka!
- Z tobą? - zapytała stojąc przed nim
- Jesteś pijana. Nie będziemy o tym rozmawiać.
- Ale ja nie jestem pijana! - broniła się ale w tym momencie straciła grunt pod nogami, a Łukasz ją złapał
- Nie wcale nie jesteś pijana - odpowiedział z sarkazmem próbując podnieść Izę - Idziemy
Łukasz całą drogę trzymał Izę bardzo stabilnie, zatrzymali się pod pokojem Izy.
- Gdzie masz kartę? - zapytał Łukasz
- Nie wiem
- Ojezu Iza... chodź do mnie
Łukasz zaprowadził Izę do siebie do pokoju, mieszkał sam więc nikt nie wiedział o tym. Pomógł jej zdjąć marynarkę i położył ją na łóżko, a sam poszedł do toalety. Gdy wychodził z łazienki chciał udać się na kanapę ale Iza jeszcze nie spała.
- Łukaaasz - powiedziała przeciągle Iza
- Co się stało?
- Połóż się obok mnie proszę
- Iza jesteś żoną moje kumpla, nie chce wam zaszkodzić
- Oj Łukasz proszę
Łukasz uległ prośbą Izy i położył się obok, Iza spojrzała mu w oczy i go pocałowała, on odwzajemnił jej pocałunek, po chwili byli już bez ubrań.
-----------------------------------------------------------------------------------
Jej jej ale się rozpisałam :> Chciałam dodać troszeczkę akcji :3 Mam nadzieje że mi się udało i podoba wam się rozdział :) Jesteś już? to zastaw po sobie komentarz :D
piątek, 1 marca 2013
Rozdział 44
(...) Był to... Robert, a przynajmniej tak wydawało się Izie. Szybko wybiegła z domu i pobiegła pod parkan, ale facet uciekł.
- Stój! Poczekaj! - ale facet nawet się nie obejrzał.
Iza stała jeszcze chwilę przed bramą analizując sobie wszystko co widziała. Chwile później przyszedł do niej Kuba.
- Kochanie co się stało? - zapytał przytulając ją od tyłu i całując w szyję
- Wydawało mi się że widziałam Roberta
- CO!? Ale gdzie?! jak?! To nie możliwe! Uspokój się! Chodź do domu! - Kuba zdenerwował się
- Ale Kuba spokojnie
- Bo bredzisz! przecież Robert nie żyje! Nie gadaj głupot! Wracaj do domu!
Iza nie wiedziała o co chodzi Kubie, z kochającego, troskliwego męża, tatusia stał się podejrzliwy, drażliwy. Kiedy próbowałam poruszać temat Roberta od razu urywał go. Oboje wróciliśmy do ogrodu gdzie siedziała reszta przyjaciół.
~Z perspektywy Kuby~
Nie chciałem by się wydało, Iza zaczęła coś podejrzewać dlatego unikałem tematy Roberta, starałem się nie myśleć ani mówić o nim.
- Łukasz, mogę Cię za słowo? - rozmowę przerwał Kuba
- Spoko chodź
Panowie udali się do kuchni.
- Iza się domyśla - zaczął Kuba
- Ale czego się domyśla? - zapytał zdezorientowany
- Widziała dzisiaj przed domem Roberta
- Ale miał siedzieć w domu i nie ruszać się!
- Wiem! i nie krzycz! Cicho bądź
- Trzeba się do niego wybrać
- Wiem ale nie dziś
Panowie rozmawiali jeszcze przez chwilę, a potem udali się do ogrodu.
~Iza~
Chłopaki cały czas byli zdenerwowani, nie chciałam pytać o co chodzi.
- Co powiecie na dyskotekę - zaczął Mario
- Kiedy? - zapytał Łukasz
- Dzisiaj?
- Ale my mamy dzieci - odpowiedziała Iza
- Ja odpadam - powiedziała Natalia
- Czemu? - zapytał Marco
Natalia spojrzała tylko na Marco, a ten od razu zrozumiał.
- Aa dobra ja tez odpadam... - przytaknął Marco
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć - zaczęła Natalia
- Ja i Natalia spodziewamy się dziecka - dokończył Marco
- Łał no gratuluje! - Iza podeszła i ucałowała przyjaciółkę
- No stary nareszcie!
Gdy wszyscy pogratulowali Natalii i Marco z powrotem wrócił temat imprezy.
- No to jak z ta imprezą? - niecierpliwił się Mario
- Nie mamy z kim dzieci zostawić - zaczął Kuba
- My z nimi zostaniemy - zaproponowała Natalia
- No właśnie - przytaknął Marco
- No to wszystko ustalone!
- To o 19? - zapytał Mitchell
- Mi pasuje
- Nam też
Wszyscy siedzieli jeszcze 2 godziny i około 17-18 rozeszli się do domów żeby się szykować na imprezę. Iza założyła to.Natalia i Marco zabrali Przemka i Gabrysię, Wojtek nie był zadowolony ale dało się go przekonać. O 19 wszyscy z powrotem przyjechali do Błaszczykowskich żeby od nich pojechać do klubu. Zaprosiliśmy jeszcze innych piłkarzy. Gdy dojechali paparazzi byli przed klubem robiąc zdjęcia wszystkim piłkarzom i ich towarzyszkom. Weszliśmy do klubu, a chłopaki od razu rzucili się do baru. My usiadłyśmy spokojnie i zaczęłyśmy gadać, chłopaki przynieśli nam drinki, a potem poszliśmy tańczyć. Gdy tańczyłam z Carlą (dziewczyna Moritza), Alice (żona Romana) i Luise (narzeczona Marcela) zauważyłam że nigdzie nie ma Kubu ani Łukasza. Dokładnie rozejrzałam się po klubie, potem wyszłam przed ale nie było ich. Postanowiłam zadzwonić ale ani Kuba, ani Łukasz nie odbierał. Wróciłam do środka mając nadzieje że zaraz wrócą.
~Kuba~
Razem z Łukaszem udaliśmy się do Roberta, który mieszkał w moim starym domu. Wiedzieliśmy że nie otworzy nam drzwi ale miałem klucze dlatego weszliśmy bez problemu. Siedział na kanapie oglądając jakiś film.
- Co wy tu robicie? - raptownie podniósł się z kanapy
- Przyszliśmy pogadać! - odpowiedział stanowczo Łukasz siadając przed nim na stoliku
- Masz stąd nie wychodzić! Rozumiesz?! - zaczął Kuba
- Iza Cię widziała - dokończył Łukasz
- Ja nie daje rady już! - odpowiedział im Robert
- Ale to dla twojego dobra, nie rozumiesz?
- Wiem! Ale ja się ich już nie boje! Chce normalnie wyjść! Zacząć żyć!
- Dopóki nie będą wszyscy siedzieć musisz tu zostać. - powiedział Kuba i razem z Łukaszem udali się do wyjścia - A jutro przywiozę Ci jakieś zakupy - i wyszli. Kuba miał nadzieje że ich nieobecności nikt nie zauważył. Jednak się mylił. Gdy tylko wrócił do klubu Iza zadawała tysiąc pytań.
~Iza~
Na żadne z nich nie uzyskałam sensownej odpowiedzi. Dałam spokój. Około 3 w nocy wróciliśmy do domu taksówkami. Rano jak się obudziliśmy mięliśmy strasznego kaca, obudził mnie telefon była to...
-----------------------------------------------------------------------------
Wiem że jesteście trochę zdziwieni i zdezorientowani tym co napisałam i większości może się znudzić to moje opowiadanie, ale chciałam dodać trochę akcji, mam nadzieje że mi się udało :) Jak już jesteś to zostaw komentarz :)
- Stój! Poczekaj! - ale facet nawet się nie obejrzał.
Iza stała jeszcze chwilę przed bramą analizując sobie wszystko co widziała. Chwile później przyszedł do niej Kuba.
- Kochanie co się stało? - zapytał przytulając ją od tyłu i całując w szyję
- Wydawało mi się że widziałam Roberta
- CO!? Ale gdzie?! jak?! To nie możliwe! Uspokój się! Chodź do domu! - Kuba zdenerwował się
- Ale Kuba spokojnie
- Bo bredzisz! przecież Robert nie żyje! Nie gadaj głupot! Wracaj do domu!
Iza nie wiedziała o co chodzi Kubie, z kochającego, troskliwego męża, tatusia stał się podejrzliwy, drażliwy. Kiedy próbowałam poruszać temat Roberta od razu urywał go. Oboje wróciliśmy do ogrodu gdzie siedziała reszta przyjaciół.
~Z perspektywy Kuby~
Nie chciałem by się wydało, Iza zaczęła coś podejrzewać dlatego unikałem tematy Roberta, starałem się nie myśleć ani mówić o nim.
- Łukasz, mogę Cię za słowo? - rozmowę przerwał Kuba
- Spoko chodź
Panowie udali się do kuchni.
- Iza się domyśla - zaczął Kuba
- Ale czego się domyśla? - zapytał zdezorientowany
- Widziała dzisiaj przed domem Roberta
- Ale miał siedzieć w domu i nie ruszać się!
- Wiem! i nie krzycz! Cicho bądź
- Trzeba się do niego wybrać
- Wiem ale nie dziś
Panowie rozmawiali jeszcze przez chwilę, a potem udali się do ogrodu.
~Iza~
Chłopaki cały czas byli zdenerwowani, nie chciałam pytać o co chodzi.
- Co powiecie na dyskotekę - zaczął Mario
- Kiedy? - zapytał Łukasz
- Dzisiaj?
- Ale my mamy dzieci - odpowiedziała Iza
- Ja odpadam - powiedziała Natalia
- Czemu? - zapytał Marco
Natalia spojrzała tylko na Marco, a ten od razu zrozumiał.
- Aa dobra ja tez odpadam... - przytaknął Marco
- Chcielibyśmy wam coś powiedzieć - zaczęła Natalia
- Ja i Natalia spodziewamy się dziecka - dokończył Marco
- Łał no gratuluje! - Iza podeszła i ucałowała przyjaciółkę
- No stary nareszcie!
Gdy wszyscy pogratulowali Natalii i Marco z powrotem wrócił temat imprezy.
- No to jak z ta imprezą? - niecierpliwił się Mario
- Nie mamy z kim dzieci zostawić - zaczął Kuba
- My z nimi zostaniemy - zaproponowała Natalia
- No właśnie - przytaknął Marco
- No to wszystko ustalone!
- To o 19? - zapytał Mitchell
- Mi pasuje
- Nam też
Wszyscy siedzieli jeszcze 2 godziny i około 17-18 rozeszli się do domów żeby się szykować na imprezę. Iza założyła to.Natalia i Marco zabrali Przemka i Gabrysię, Wojtek nie był zadowolony ale dało się go przekonać. O 19 wszyscy z powrotem przyjechali do Błaszczykowskich żeby od nich pojechać do klubu. Zaprosiliśmy jeszcze innych piłkarzy. Gdy dojechali paparazzi byli przed klubem robiąc zdjęcia wszystkim piłkarzom i ich towarzyszkom. Weszliśmy do klubu, a chłopaki od razu rzucili się do baru. My usiadłyśmy spokojnie i zaczęłyśmy gadać, chłopaki przynieśli nam drinki, a potem poszliśmy tańczyć. Gdy tańczyłam z Carlą (dziewczyna Moritza), Alice (żona Romana) i Luise (narzeczona Marcela) zauważyłam że nigdzie nie ma Kubu ani Łukasza. Dokładnie rozejrzałam się po klubie, potem wyszłam przed ale nie było ich. Postanowiłam zadzwonić ale ani Kuba, ani Łukasz nie odbierał. Wróciłam do środka mając nadzieje że zaraz wrócą.
~Kuba~
Razem z Łukaszem udaliśmy się do Roberta, który mieszkał w moim starym domu. Wiedzieliśmy że nie otworzy nam drzwi ale miałem klucze dlatego weszliśmy bez problemu. Siedział na kanapie oglądając jakiś film.
- Co wy tu robicie? - raptownie podniósł się z kanapy
- Przyszliśmy pogadać! - odpowiedział stanowczo Łukasz siadając przed nim na stoliku
- Masz stąd nie wychodzić! Rozumiesz?! - zaczął Kuba
- Iza Cię widziała - dokończył Łukasz
- Ja nie daje rady już! - odpowiedział im Robert
- Ale to dla twojego dobra, nie rozumiesz?
- Wiem! Ale ja się ich już nie boje! Chce normalnie wyjść! Zacząć żyć!
- Dopóki nie będą wszyscy siedzieć musisz tu zostać. - powiedział Kuba i razem z Łukaszem udali się do wyjścia - A jutro przywiozę Ci jakieś zakupy - i wyszli. Kuba miał nadzieje że ich nieobecności nikt nie zauważył. Jednak się mylił. Gdy tylko wrócił do klubu Iza zadawała tysiąc pytań.
~Iza~
Na żadne z nich nie uzyskałam sensownej odpowiedzi. Dałam spokój. Około 3 w nocy wróciliśmy do domu taksówkami. Rano jak się obudziliśmy mięliśmy strasznego kaca, obudził mnie telefon była to...
-----------------------------------------------------------------------------
Wiem że jesteście trochę zdziwieni i zdezorientowani tym co napisałam i większości może się znudzić to moje opowiadanie, ale chciałam dodać trochę akcji, mam nadzieje że mi się udało :) Jak już jesteś to zostaw komentarz :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)