~Bo życie jest strasznie niesprawiedliwe~
Wreszcie wszystko było jak dawniej, wszystko układało się fenomenalnie. Dzieciaki przyzwyczaiły się to obecności Kuby. Było tak jak przed wypadkiem.
Dzień jak co dzień, dzieciaki w szkole, a ja jechałam do pracy. Mijałam te same sklepy, ale wyglądały jakoś inaczej, bardziej świątecznie.
- No tak, 10 grudnia - pomyślałam. To nie były prawdziwe święta, nie było śniegu, był tylko mróz, jedynie data przypominała nam o zbliżającej się gwiazdce.
Gdy dojechałam do pracy, pod stadionem stał Mario. Wysiadłam z auta, i tak jakbym go nie widziała poszłam do wejścia.
- Nie udawaj, że nie poznajesz - zaczął
- Nie udaje, wolałabym nie poznawać
- Myślałaś że się mnie pozbędziesz?
- W sumie to miałam taką nadzieje
- No widzisz
- Nadzieja matka głupich jak widać
- Nie chciałabyś aby było jak dawniej? - podszedł i założył mi włosy za ucho
- Jest tak jak dawniej, mam Kubą, dzieciaki. Więcej nic nie chcę
- Wiesz że nie o tym mówię
- A ja nie chcę wiedzieć o czym ty mówić, myślisz ani tym bardziej co ty robisz.
- Iza, ja wiem że ty nadal mnie kochasz
- Ciekawe skąd
- Widzę jak ty na mnie patrzysz
- Jak? Z nienawiścią, pogardą, obrzydzeniem? Masz rację - uśmiechnęłam sie ironicznie
- Nie, jakbyś nadal..
- Miała Cię w dupie?
- Daj skończyć! - zaczął sie wkurzać
- Nie! Mario ja skończyłam! Cześć
- Nie odejdziesz - złapał mnie za ręce i zatkał usta. Wsadził do samochodu, tak abym nie mogła wyjść. Sam wsiadł i odjechaliśmy
Mijała 17 a Izy nadal nie było w domu, poprosiłem Marco żeby pojechał po dzieciaki do szkoły. Szybko je przywiózł i siedzieliśmy oglądając powtórkę jakiegoś meczu.
- Długo Iza nie wraca - zacząłem
- Nie martw sie, może pojechała na zakupy, jak to kobieta
- Zadzwoniłaby
- Może telefon sie rozładował?
- Może, ale coś mi sie nie wydaje
- Uspokój sie , odpręż
- Ale
- Żadne ale, spokój
W tym momencie można było usłyszeć dźwięk telefonu.
- Pan Jakub Błaszczykowski?
- Tak
- Dzwonię ze szpitala, pana żona miała wypadek.
Kilka miesięcy później
Właśnie szykowaliśmy się na pogrzeb Izy. Marco towarzyszył mi ten cały czas. Gabrysia ubrana w czarną sukienkę wyglądała jakby całe życie i energia z niej uschła. Przemek? Szkoda gadać. Zawiesił treningi.
Na pogrzeb przyszli wszyscy piłkarze i ich zony, dziewczyny, narzeczone. Wszyscy co znali chodź trochę Izę. Właśnie wkładali trumnę do ziemi. Zobaczyłem twarz Mario, tę ohydną mordę, przez którą to wszystko. Śmiał się.
Po całym szumie na cmentarzu pojechaliśmy do domu, usiadłem na kanapie gdy podszedł Marco
- Dlaczego ona? A nie ten skurwysyn Mario?! - pytałem
- Bo życie jest strasznie niesprawiedliwe...
------------------------------------------------------------
No więc to koniec, przepraszam ale niestety nie mam pomysłu na dalsze prowadzenie bloga i chyba nawet nie ma to sensu :/ Wydaje mi się że te 80 rozdziałów to i tak trochę przesada...
Możliwe że kiedyś napiszę jak toczy się życie Błaszczykowskich dalej, ale muszę zebrać pomysły i siłę.
Nawet rok ten blog nie wytrzymał, miałam nadzieje że dociągnę do 9 stycznia ale trudno :)
Te wszystkie rozdziały dedykuje mojej kochanej przyjaciółce Justynie bez której nie poradziłabym sobie :*
Nie chciałam uśmiercać Kuby, ponieważ bardzo zżyłam się z ta postacią, o wiele ciężej pisało mi sie o Izie.
Mam nadzieje że podobał wam się blog. Dziękuje za wszystkie komentarze! Do napisania! :*
Isabell Błaszczykowska
No więc to koniec, przepraszam ale niestety nie mam pomysłu na dalsze prowadzenie bloga i chyba nawet nie ma to sensu :/ Wydaje mi się że te 80 rozdziałów to i tak trochę przesada...
Możliwe że kiedyś napiszę jak toczy się życie Błaszczykowskich dalej, ale muszę zebrać pomysły i siłę.
Nawet rok ten blog nie wytrzymał, miałam nadzieje że dociągnę do 9 stycznia ale trudno :)
Te wszystkie rozdziały dedykuje mojej kochanej przyjaciółce Justynie bez której nie poradziłabym sobie :*
Nie chciałam uśmiercać Kuby, ponieważ bardzo zżyłam się z ta postacią, o wiele ciężej pisało mi sie o Izie.
Mam nadzieje że podobał wam się blog. Dziękuje za wszystkie komentarze! Do napisania! :*
Isabell Błaszczykowska
Jeej genialne zakończenie :* aż się popłakałam.
OdpowiedzUsuńTen Mario to niezła świnia.
Szkoda, że już zakończyłaś. Mam nadzieję, że będziesz pisać nowego bloga ;) pozdrawiam :*
Szkoda..;'(
OdpowiedzUsuńJejku :( Szkoda, że już koniec:(
OdpowiedzUsuńMam do twojego bloga straszny sentyment, ponieważ był pierwszym, który zaczęłam czytać.
Chciałabym Ci podziękować, za każdy rozdział, każde zdanie, za to, ze po prostu zaczęłaś pisać :)
Mam nadzieję, że zaczniesz pisać coś nowego!
Pozdrawiam :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńIzka [*]
OdpowiedzUsuńJest mi bardzo przykro, że kończysz. Lubiłam to opowiadanie i to właśnie od niego zaczęła się moja przygoda z blogami.
Pozdrawiam ;*
Szkoda że już zakończyłaś ten blog bo od tego bloga zaczęłam czytać opowiadania.Szkoda że tak się on skończył :(
OdpowiedzUsuńSzkoda że się tak skończyło :( Niedawno zaczełąm pisac nowego bloga. ZAPRASZAM DO MNIE A I JEŚLI PRZECZYTACIE CHOC JEDEN ROZDZIAŁ SKOMENTUJCIE GO !!!! http://marcoija.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to się tak skończyło ;c To był pierwszy blog, który zaczęłam czytać <3
OdpowiedzUsuńBędę tęsknić za tym opowiadaniem ;c
Chciałabym Ci podziękować za każdy rozdział, który napisałaś każdy był genialny ♥
Masz wielki talent!
Mam nadzieję, że w przyszłości będziesz pisać kolejne blogi :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ---> http://marco-i-ola.blogspot.com/ :)
Nienawidzę Cię za to zakończenie!!!
OdpowiedzUsuńNajpierw Cię kochałam, piszesz wspaniałe... Ale to zakończenie... Jak możesz?!
Przeczytałam wszystko w jedną noc ;) ciekawe co ja jutro... Przepraszam dzisiaj będę robić...