czwartek, 26 września 2013

Rozdział 73

Cały czas Mario nie dawał o sobie zapomnieć, pisał, dzwonił, wysyłał swoje zdjęcia. Jednym słowem był nachalny. Chłopaki mięli dwa tygodnie przerwy z rozgrywkach. Skoro i oni mieli wolne to i ja. Postanowiliśmy ten czas spędzić razem, wybieraliśmy się do wesołego miasteczka po ustaleniu planu dnia. Właśnie kończyliśmy śniadanie gdy zadzwonił dzwonek.
- Zapraszałeś kogoś? - zapytałam zdziwiona
- Nie, może ty?
- Ja bym pamiętała.
Postanowiłam otworzyć. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Stała za nimi wysoka blondynka o figurze modelki, dość skąpo ubrana jak na tę porę roku.
- Pani do kogo?
- Miseeeeeek! - krzyknęła do faceta z tyłu, niosącego walizki
- Witaj Iza! - rzucił sie do uścisku facet średniego wzrostu
- My się znamy?
- No co ty! Nie poznajesz mnie?!
- Nie bardzo
- To pewnie prze tę fryzurę - powiedział przeczesując ręką włosy
- Pewnie tak
- Dawid!
- Dawid?
- Brat Kuby!
- Aaa no tak teraz poznaję. A ta... - skinęłam głową w stronę blondynki
- A to moja narzeczona - powiedział oplatając ją rękami - Rybka
- Rybka?
- Emilia - powiedział stanowczo blondynka
- Nie zaprosisz nas do środka?
- Wiesz...
- Skarbie! Kto to? - dobiegały głosy z kuchni, a po chwili obok mnie stanął Kuba. - Dawid! Bracie! Co ty tu robisz?! - wyściskali się jakby kilka lat się nie widzieli
- Wprowadzamy się do was
- Jak to do nas?! - zapytałam zaskoczona
- Na kilka dni
- Ale czemu? - zapytał Kuba
- Chyba nie będziemy tak marznąć przed domem nie? Wpuścicie nas?
- No tak, rybka nie może zmarznąć - powiedziałąm cicho, a Emilia spojrzała sie nie mnie wzrokiem głodnego wilka
- Słucham? - zapytała zaskoczona
- A nic nic, prosto i na lewo, do salonu - wymusiłam uśmiech.
Kiedy wszyscy usiedli wygodnie na kanapie w salonie, Kuba zaczął wypytywać o nagły przyjazd.
- To na ile zostajecie?
- Na kilka dni, może więcej - ściszył głos Dawid
- A coś się stało że przyjechaliście? - zapytałam
- Nie można odwiedzić rodziny?
- No można, ale...
- Wiem wiem, najpierw się zapowiada. Kuba możemy pogadać?
- Jasne
Chłopaki wyszli na taras, pogadać, a mnie zostawili z Emilią i dzieciakami.
- Mamo! Kiedy pójdziemy do wesołego miastećka! - marudził Przemek
- Kochanie, widzisz że mamy gości, idź się pobawić to czas szybciej zleci.
- A mogę iść do Gregora?
- Pewnie, tylko uważaj na siebie, załóż kurtkę bo zimno.
- Dobrze!
Siedziałyśmy tak kilka minut w milczeniu, gdy przyszła Gabrysia cała zaśliniona od lizaka. Podeszła do Emilii i wyciągnęła mokrą rączkę
- Gabliśa
- Fuuuuuu! - zwinęła się na kanapie
- Nie przesadzaj, to tylko ślina. Chodź tu Gabi - wyjęłam chusteczki i wytarłam małą. - Dzieci się ślinią, to normalne
- To obleśne! - powiedziała piskliwym głosem
- Dobra, chcesz herbaty, kawy, może coś do jedzenia?
- Masz kawior zielony, i szampana  Heidseick?
- Nie, mam chleb, ser, i ewentualnie herbatkę dla niemowląt
- A to podziękuje, gdzie toaleta? Musze się trochę odświeżyć
- Korytarzem prosto i w prawo, tylko uważaj żebyś w coś nie walnęła, szkoda by było takiej buzi
- Och masz racje - uśmiechnęła się delikatnie ale wymuszenie
Po kilku minutach wrócili chłopaki z tarasu. Kuba wyjaśnił mi czemu przyjechali do nas. Było mi go szkoda, dlatego zrozumiałam i nie naciskałam już na nich. Dochodziła pora kolacji, w lodówce nie był nic. Poprosiłam Kubę żeby pojechał do sklepu po jakieś zakupy, ale bez skutecznie. Byłam zmuszona jechać sama. Włożyłam adidasy i kurtkę i już ruszałam do wyjścia kiedy zatrzymała mnie Emilia.
- Gdzie się wybierasz?
- Po zakupy, trzeba kolacje zjeść
- Ja nie jadam kolacji
- To wybacz, ale mój mąż, moje dzieci i ja jemy
- Właśnie widać - powiedziała pod nosem
- Słucham?
- A nic nic, mogę z tobą?
- Co ze mną? Jechać?
- Tak, jakiś problem?
- Macie tu jakieś centra handlowe prawda?
- Mamy, ale o tej porze niestety zamknięte, to wybiorę się z tobą po zakupy
- Będzie mi bardzo miło - powiedziałam ukrywając złośliwość
- Poczekasz, tylko sie przebiorę?
- Ależ oczywiście
Strasznie długo trwało jej przebieranie, w końcu wyszła, ubrana w granatową bardzo dopasowaną sukienkę ledwo zasłaniającą jej pupę., na wierzch założyła cienką marynarkę.
- Jest zimno, i jedziemy tylko na zakupy, a nie do klubu
- Nawet na zakupach trzeba jakoś wyglądać - położyła nacisk na "jakoś" patrząc na mnie. Fakt nie byłam ubrana jak ona, miałam na sobie spodnie jeansowe, t - shirt, bluzę, adidasy i kurtkę. Ale bez przesady.
- Możemy już jechać?
- Chwilkę, poprawię makijaż
- Emilia! Ja muszę zrobić kolację dla 6 osób! Sklepy niedługo zamykają bo jest niedziela! Rusz swoją prawie nieprzykrytą pupę i posadź ją w samochodzie! - Zdenerwowałam się, szukając kluczy do samochodu, ale nigdzie ich nie było. - Kuba! Biorę twoje auto! A tobie radzę za 10 sekund siedzieć w aucie - patrzyłam na nią wściekła i wyszłam z domu.
Całą drogę do sklepu Emilia się nie odzywała, zerkała czasem na mnie. Gdy wyszłyśmy, wszyscy się za nami oglądali, a tak na prawdę za pół nagim ciałem Emilii.
- Mogła byś przynieść mi trzy razy mleko?
- Oczywiście.
Miałam nadzieje że nie pomyli mleka na przykład z kefirem. Gdy robiłam resztę zakupów do marketu wszedł nie kto inny jak sam Mario. Założyłam na głowę kaptur, ale to nic nie dało.
- Czemu nie odpisujesz na smsy piękna? - objął mnie ramieniem
- Odwal się ode mnie, raz na zawsze!
- Oj oj kicia, spokojnie
- Masz mleko - przyszła w najmniej odpowiednim momencie. - Przepraszam, przeszkadzam? - zapytała z usmieszkiem
- Nie, Mario właśnie wychodził!
- Wręcz przeciwnie dopiero wszedłem, witam piękna Mario Götze - podszedł całując ją szarancko w rękę 
- Wybacz romeo ale ona jest zajęta, musimy już iść. Cześć 
- Do zobaczenia 
Pociągnęłam za sobą Emilię. Zakończyłyśmy zakupy, zapakowaliśmy do samochodu. 
- Ani się waż ruszać go! 
- Ale o kim mówisz? - uśmiechnęła się ironicznie 
- Dobrze wiesz już o kim
- Bo co? Sama już coś planujesz z nim? Widziałam jak Cię obejmował
- To nie twoja sprawa! Nie nie planuje nic z nim, nawet jakby był ostatnim facetem na Ziemi
- Do prawdy? To czemu ja nie mogę się nim zainteresować?
- Wymienić ci? Jesteś z Dawidem to chyba najważniejsze, jest gnojkiem, podrywaczem, szują, kłamcą, kretynem, palantem. Nie ma z nim przyszłości. Uwierz mi na słowo. 
- Zazdrościsz? 
- Ha! Niby czego?
- Tego że sam Mario Götze mnie podrywa! 
- Lala słuchaj, takie jak ty to on ma pełno, a podrywa każdą, dosłownie każdą jaką spotka 
- To dziwne, Ciebie jakoś nie podrywa
- Bo dałam mu kosza, a z resztą rób co chcesz, byle by nie dotyczyło to mojej rodziny
- Oczywiście - uśmiechną się cwaniacko 
- Wsiadasz? Czy zostajesz? A może jedziesz z Mario?
- Pojadę. Twoje ferrari? 
- Głucha? Przecież krzyczałam do Kuby że biorę jego auto
- To ty czym jeździsz? 
- Audi Quattro 
- No no
- A ty? 
- Mnie, wożą... 
Cała droga do domu znów minęła w milczeniu. Miałam już dość Emilii, znałyśmy się kilka godzin a zdążyłam ją znienawidzić. Po zjedzonej kolacji, pościeliłam gościom w sypialni. Udali się grzecznie spać. Wykąpałam Gabrysię i Przemka i sama położyłam się spać obok Kuby, który kończył czytać jakąś książkę. 
- Mam jej dość - zaczęłam 
- Kogo? 
- No tej całej Emilii
- Nie przesadzaj, za kilka dni wyjadą
- Miejmy nadzieje...



--------------------------------------------------------------
No to mamy następny rozdział :D i jak? mam nadzieje że jest okej :D
Dodaje zdjęcie Emilii i Dawida :D 
No to jak?
Jak juz jesteś zostaw komentarz :D

Pozdrawiam,
Isabell Błaszczykowska :*



poniedziałek, 16 września 2013

Prośba!

Prosze was jeszcze raz, linki do waszych blogów zostawiajcie w zakładce "spam" a nie w komentarzu pod rozdziałem!
Jesli już chcecie zostawić link i mnie poinformować to piszcie "Link do bloga zostawiam w zakłądce Spam!"
Bardzo was proszę! Ja na prawdę czytam wasze blogi, ale nie zawsze udaje mi się komentować!

Z góry dziękuje
Isabell

sobota, 14 września 2013

Rozdział 72

Czas leciał niemiłosiernie szybko. Wypełniłam wszystkie papiery i zaniosłam Jurgenowi na murawę, gdzie ćwiczyli chłopaki. Cały czas od wejścia na murawę patrzył się na mnie Mario.
- Proszę trenerze - podałam kilka teczek
- A dziękuje, jesteś wolna
- No właśnie ja się chciałam zapytać, czy mogę coś jeszcze zrobić, jakieś dodatkowe wnioski?
- Nie na prawdę, nigdy nie byliśmy tak na bieżąco z papierami jak jesteśmy teraz
- Ale na pewno?
- To znaczy jest coś co możesz zrobić
- Tak? Słucham
- Trzeba odebrać projekty nowych strojów wyjazdowych
- Już jadę! - krzyknęłam specjalnie głośno żeby słyszał to Mario
- Proszę to jest adres - podał mi kartkę
Szybko wybiegłam ze stadionu wsiadając do samochodu. Pojechałam pod wskazany, adres ale nie śpieszyłam się z powrotem. Podjechałam pod wielki wieżowiec. Weszłam do środka. I pokazałam legitymację BvB. Pokazali mi bym kierowała się na 7 piętro. Wsiadłam do windy. Całą drogę rozmyślałam o skutkach mojego urwania się z pracy. Nie chciałam by ktokolwiek się dowiedział o tym kim byłam. Ale skąd wiedział o tym Mario? Zaczęło się to gdy miałam 16 lat, rodzice nie byli najbogatszą rodziną w Warszawie. Często brakowało nam pieniędzy na rachunki, wtedy jeszcze ojciec był bezrobotny. Dostałam propozycję od koleżanki by mieć sponsora, mówiąc inaczej sprzedać cnotę. Wyśmiałam ją, ale po głębszym rozmyśleniu, wysłałam ofertę do internetu, odezwało się kilka osób, między innymi niejaki Piotr. Wydał się miły, nie taki jak wszyscy. Zaoferował 17 tysięcy na starcie. Jeśli będę chciała dolej to ciągnąć to dwa razy w tygodniu, po 3 tysiące. Sytuacja mnie do tego zmusiła. Spotkałam się z nim. Wytłumaczył mi wszystko. Wyobrażałam to sobie inaczej. Ale podobało mi się to, kręciło mnie. Oferował wyjazdy, kolacje, wakacje, upominki i wiele innych. Zgodziłam się. Kiedy nadszedł dzień w którym miałam się z nim spotkać spanikowałam. Ale było już za późno. Pojechaliśmy do hotelu. Na początku, był bardzo delikatny pokazał to i owo. Gdy przeszedł do rzeczy. Po wszystkim leżałam na łóżku, czułam się jak szmata, jak dziwka. Byłam na siebie wściekła. Zapłacił mi, i rozstaliśmy się. Chciałam jak najszybciej o tym zapomnieć, ale nie dałam rady. Kilka tygodni później cała szkoła o tym wiedziała. Okazało się że wyżej wymieniony Piotr był podesłany od koleżanki. Miało to na celu skłonić mnie do pracowania dla jej chłopaka jako dziwka, inaczej rodzice dowiedzieli by się o wszystkim. Nie mogłam do tego dopuścić, zgodziłam się. Procowałam jako dziwka, ale nie taka na ulicy, tylko na zamówienie. Do 18 roku życia, godziłam się na to. Ale miałam dość. Skończyłam z tym, nie wiem jakim cudem. Ale jak widać przeszłość ciągnęła się za mną niemiłosiernie.
Szybko odebrałam projekty. Podjęłam decyzję, tak jak 10 lat temu. Pojechałam pod stadion. Czekał tam. Wyszłam z samochodu, i udałam się pod wejście.
- Myślałem że uciekłaś, już miałem wykonać pierwszy telefon
- Dasz zanieść mi te projekty?
- Masz 10 minut, jak nie wrócisz do tego czasu, wykonam telefony
- Nie wiedziałam że jesteś aż taki podły
- Oj Izuś, Izuś nie myśl tyle czas tyka
Spojrzałam się tylko na niego i pobiegłam zanieść projekty. Położyłam projekty na biurku Watzke.
- O Iza, jak dobrze że Cię widzę
- Przepraszam spieszę się
- Ale chwilkę, słuchaj jutro mamy mecz i potrzebuje Cię wcześniej w pracy
- Dobrze, do widzenia!
- Jutro o 11!
Biegłam czym prędzej do wyjścia, wybiegłam odpychając drzwi. Siedział w samochodzie, i jednym skinieniem ręki pokazał mi że mam wsiąść do auta. Zamknęłam oczy, pomyśłam o Kubie i ruszyłam. Wsiadłam do auta, i pojechaliśmy.
Dojechaliśmy do jego willi. Otworzył mi drzwi, gdy wysiadłam trzymał rękę na moich plecach, i zjeżdżał niżej, czułam jak mi się ciężko oddycha. Pchał mnie do przodu, więc nawet jakbym chciała nie mogłabym się wyrwać. Weszliśmy do środka, i nie owijał w bawełnę.
- Napiłam by się czegoś
- Boże, woda może być?
- Tak
Jak najdłużej się dało piłam tę wodę. Ale nawet ona się szybko skończyła. Przycisnął mnie do ściany i zaczął rozbierać. czułam obrzydzenie do niego i siebie samej. Podniósł mnie i zaniósł na górę. Moje ciało przez cały czas było bezwładne. Po wszystkim, zerwałam się z łóżka, wzięłam rzeczy i chciałam już wychodzić, gdy usłyszałam szyderczy śmiech Gotzego.
- Zrobiłam to co chciałeś, teraz masz się trzymać od całej mojej rodziny z daleka!
- Postaram się, ale ten film na pewno będzie genialny!
Zachodziłam w głowę jaki film, o jakim filmie on mówił!?. Wybiegłam z jego domu zakładając kurtkę. Złapałam autobus i pojechałam do domu. W kieszeni czułam wibracje telefonu. Wyciągnęłam był tam 30 nieodebranych połączeń od Kuby, i 1 mms. Było to zdjęcie Kuby, z Gabrysia i Przemkiem. Gabrysie z jednej strony całowała tatę w policzek a Przemek z drugiej. Bez zastanowienia się ustawiłam to na tapetę. 20 minut później byłam już w domu. Od wejścia usłyszałam piski Gabrysi. Dookoła stołu Przemek ją gonił. A Kuba w fartuchu gotował coś. Jak tylko mnie zobaczyły dzieciaki rzuciły się na mnie.
- Ciężki dzień w pracy? - zapytał Kuba całując mnie czule
- Fuuuuuuu! - z tyłu było słychać Przemka i Gabrysię
- Jak będziesz miał dziewczynę to nie będzie fuuu - odpowiedział Kuba
- Nie będę miał dziewczyny! Nie chcę!
- Oj Przemuś, a w pracy jak w pracy, normalnie
- Coś się stało? Źle wyglądasz
- Nie, wszystko okej
- Na pewno polepszy Ci sie po naszym rosole! Ja robiłem ś tatą i Gabrysią!
- Mmm
- Siadamy do stołu!

Wszyscy razem zjedliśmy obiad. Gabrysia z Przemkiem polecieli na górę bawić się, a do Kuby zadzwonił Marco zapraszając do na piwo i fifę. Sprzątanie po obiedzie zostawili mi. W kieszeni poczułam wibracje. Wyciągnęłam telefon, był to sms od Mario:
Było cudownie, nie mogę o tobie zapomnieć ~M





-------------------------------------------------------------------------------------
ROZDZIAŁ DEDYKUJE MOJEJ PRZYJACIÓŁCE JUSTYNIE, ona będzie wiedziała skąd pomysł z Piotrem :*
Przepraszam za taką obsuwę z rozdziałami ale wiecie, szkoła i ględzą o testach ciągle. Nie wiem kiedy będzie następny. 
Mam nadzieje że sie podoba :D 
Pozdrawiam
Isabell :*

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 71

Trener właśnie poinformował mnie że do naszej drużyny dojdzie wypożyczony piłkarz. Dostałem jego teczke ale od rana nie miałam czasu by do niej zajrzeć. Gdy wychodziłam z bufetu wpadł na mnie jakiś chłopak oblewając mnie kawą którą niosłam.
- Uważaj trochę! To nowa sukienka!
- Przepraszam, nie chciałem, kupię Ci nową - odpowiedział dość niski mężczyzna
- Nie dziękuje poradzę sobie bez takich prezentów
- Ale ja nalegam, bo to moja wina
- Dziękuje obejdzie się
- Przepraszam nie przedstawiłem się, Henrich Mchitarian.
- Iza Błaszczykowska
- Iza Blaćikowska?
- Po prostu Iza, ty jesteś...?
- Wypożyczonym piłkarzem na testy
- Aaa no tak, miło mi, przepraszam że nie poznałam ale jeszcze nie przeczytałam twoich akt
- Ty moich akt?
- Bo jestem psychologiem drużyny
- Aaa no tak, przepraszam, na prawdę sukienkę odkupię - powiedział widząc że wycieram dość dużą plamę na jasnej sukience
- Nie, nie trzeba, mam druga na zmianę
- Na prawdę?
- Tak,
- No okej, przepraszam ale muszę iść na trening
- Dobrze, przyjdź do mnie potem okej?
- Oczywiście - Widziałam że nie wiedział którędy ma się udać na płytę boiska
- W prawo, potem prosto i w lewo
- Ah dzięki
- Nie ma sprawy.
Po dość dziwnym zapoznaniu się z nowym piłkarzem, poszłam przebrać się do gabinetu, okazało się że nie przyniosłam sobie sukienki po ostatnim zalaniu herbatą. Postanowiłam urwać się na chwilę mając nadzieje że nikt mnie nie zauważy, założyłam marynarkę i szybko wymknęłam się z Iduny. Biegnąc w stronę samochodu nieszczęśliwie wpadłam na Mario.
- A ty gdzie się wybierasz?
- Nie twój interes - podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstki - Co ty robisz puść mnie!
- Nie! A teraz słuchaj! - zatkał mi usta i przycisnął do ściany - Albo prześpisz się ze mną....
- Nie ma mowy! Ja mam męża!
- A mi to nie przeszkadza, i daj dokończyć, albo twój mąż dowie się o kilku zdradach i twojej przeszłości, to jak?
- Ale ja go nie zdradziłam!
- Ale nikt inny oprócz Ciebie i mnie o tym nie wie
- Ty świnio!
- Tak chcesz się bawić? Wiesz, twojemu mężowi jakże i dzieciom może się coś stać
- Nie zrobisz tego!
- Wiesz, mogą nie zahamować i wjechać w drzewo, albo gorzej... to jak?
- Ty draniu! Nie zrobisz tego!
- A chcesz się założyć? Tylko później nie będzie wyboru, więc jak?
- Jeden, jedyny raz i dasz mi spokój, mi i mojej rodzinie?
- Obiecuję
- Kiedy? - zapytałam mając pełne oczy łez
- Twój mąż wraca dzisiaj wieczorem?
- Tak
- Po pracy będę czekał na ciebie, ale jak coś wykręcisz, wszyscy powtarzam wszyscy dowiedzą się kim byłaś kiedyś.... wszystko jasne?
- Tak
Nie mogłam sie nie zgodzić, nie chciałam aby ktokolwiek dowiedział sie o mojej przeszłości, a już w szczególności Kuba.



-------------------------------------------------------
No to mamy następny :D Podoba się?
Sory że krótki ale wiecie, rozpoczęcie roku a ja jeszcze nic nie mam i zaraz jadę... nienawidzę tego!
Nie wiem kiedy następny rozdział się pojawi! Przykro mi!


Pozdrawiam
Isabell Błaszczykowska :*